Nie każdy jest zwolennikiem szkolnych lekcji wychowania fizycznego. Powodów jest wiele. Jedni nie znoszą aktywności fizycznej i robią wszystko, żeby nie ćwiczyć, a inni martwią się, że nie są równie sprawni, co rówieśnicy i nie chcą czuć się gorsi. Są też tacy, którzy uważają, że te zajęcia to strata czasu i wolą wtedy odrabiać lekcje. Natomiast nauczyciele prowadzący lekcje wychowania fizycznego, często nie starają się zorganizować tych zajęć w ciekawy sposób, tylko rzucają piłkę z poleceniem: "Grajcie!". Starsi uczniowie często skarżą się na to, że po WF nie mają się gdzie umyć, brakuje też na to czasu, a nie chcą cały dzień siedzieć na kolejnych lekcjach spoceni. Tak wygląda szkolna rzeczywistość.
Konsekwencje lekceważenia zajęć wychowania fizycznego w szkołach są jednak nieubłagane, o czym ostatnio poinformował wiceminister sportu Piotr Borys podczas posiedzenia sejmowej podkomisji ds. dzieci i młodzieży oraz sportu osób z niepełnosprawnościami. W swoim przemówieniu wspomniał o wynikach badania kondycji fizycznej dzieci i młodzieży szkolnej w wieku 10-19 lat. Pokazują one dość niepokojący trend - wielu uczniów nie potrafi wykonać podstawowych ćwiczeń, takich jak skakanie na skakance czy zrobienie fikołka.
Nie mam motywacji do pracy, bo dzieciom się nie chce. Jeśli wszedłbym na boisko, a tam grupa zaangażowanych i chętnych, miałbym inne podejście. Kiedyś były dzieci, które osiągały super wyniki i chciało się z nimi trenować. Teraz takich nie ma. Nie lubią się męczyć i pocić, a jak zwracam uwagę, to jest wielka obraza majestatu
- mówi pan Maciej, nauczyciel wychowania fizycznego z 15-letnim stażem pracy w szkole.
W nowym pokoleniu widać dość istotną zmianę podejścia do wychowania: pierwszeństwo ma nauka i rozwój intelektualny w szkole i na dodatkowych zajęciach. To niestety odbija się na kondycji dzieci, bo te, które wychowywały się w latach 80. czy 90., w przeciwieństwie do dzisiejszych dzieci, były znacznie bardziej aktywne fizycznie.
Wyniki badań były tragiczne i porównano je z tymi wykonanymi w 1989, 1999 i 2009 roku przez Zakład Teorii Wychowania Fizycznego AWF w Warszawie. Okazało się między innymi, że chłopcy i dziewczynki w 1999 roku byli w stanie skoczyć w dal z miejsca dalej niż w 2024 roku. Różnica sięga nawet ponad 20 centymetrów. To wynik, który jest gorszy aż o nawet 10-12 proc.!
Aż jedna trzecia dzieci i młodzieży w Polsce pozostaje w tzw. kompletnym bezruchu, czyli nie uprawia żadnej aktywności fizycznej. Już 52 proc. Polek i Polaków zmaga się z nadwagą i otyłością, które stanowią jedną z głównych przyczyn ok. 70 poważnych chorób, m.in. sercowo-naczyniowych i nowotworowych
- mówił Borys.
O fatalnych wynikach uczniów słyszał także nasz rozmówca, nauczyciel wychowania fizycznego ze szkoły podstawowej. Pan Maciej przyznaje, że nie jest nimi jakoś mocno zdziwiony, bo sam doskonale wie, co dzieje się na jego lekcjach. "Uczennice przychodzą na moje lekcje z 5-centymetrowymi paznokciami i w takich strojach, że mają problem ze zrobieniem fikołka. Jak więc wymagać od takiej nastolatki, żeby zrobiła skok przez kozła? To jest niemożliwe. Natomiast chłopaki może i mają więcej chęci, ale często nie chce im się przebierać na WF i notorycznie się spóźniają. Jak coś jest nie po ich myśli, potrafią pyskować. Karze jedynkami i uwagami, ale to też nie jest słuszna droga. Ci, którzy nie ćwiczą, potem wychodzą z sali i jedzą chipsy czy fast foody. Dodatkowe kilogramy lecą, niestety" - żali się pedagog i dodaje, że gdyby drugi raz miałby możliwość wyboru, poszedłby pracować do klubu sportowego czy na siłownię.
Praca z osobami, które nawet jak czegoś nie potrafią, ale chcą, daje dużo możliwości. Takim miejsce nie były, nie są i nie będą polskie szkoły
- dodaje.
Rząd zapowiedział już pierwsze kroki, aby pomóc polskim dzieciom. Minister edukacji Barbara Nowacka przekazała, że od 1 września 2025 r. do szkół wejdzie nowa podstawa programowa z WF. Oprócz tego, w klasach I-III prowadzący WF nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej od przyszłego semestru będą mogli być wspierani przez nauczycieli WF. Ma to być dodatkowy komponent w programie Aktywna Szkoła, w ramach którego szkoły, które się zgłoszą, otrzymają wsparcie na dodatkowego nauczyciela.
W najbliższych dniach ma także zostać powołany zespół ds. zmiany podstaw programowych WF, który oceni, jakie zmiany są rzeczywiście potrzebne.
O kondycji polskich dzieci wypowiedziała się także Małgorzata Niemczyk z Koalicji Obywatelskiej, znakomita siatkarka, mistrzyni Europy z 2003 roku, która zauważyła, że "to, czego teraz najbardziej potrzebujemy w Polsce, to powszechna moda na ruch, która powinna objąć całe społeczeństwo, w tym wszystkie dzieci w szkołach, a nie tylko te, które chcą być aktywne fizycznie i uprawiać sport".
Posłanka przekonywała również, że w polskich szkołach od dawna rośnie tendencja, która podąża w niewłaściwym kierunku, a jest nią niezdrowa rywalizacja. Na lekcjach wychowania fizycznego powinno się przede wszystkim budować nawyki prawidłowej aktywności fizycznej.
Od rywalizacji są kluby i związki sportowe, natomiast lekcje WF-u mają ludzi uczyć między innymi wspólnego, aktywnego fizycznie spędzania czasu
- zwracała uwagę była mistrzyni Europy w siatkówce, która jest dziś także trenerką tej dyscypliny. Z doświadczenia wie, że nauczyciele coraz częściej "udają, że prowadzą lekcję wychowania fizycznego, a uczniowie udają, że ćwiczą". Problemem może być także sprzęt sportowy i brak boisk i hal sportowych. "Zrobiłam niedawno ankietę w samorządach dotyczących takich inwestycji. Wśród tych gmin, które odesłały odpowiedzi, było sporo takich, w których w ciągu ostatnich 10 lat wybudowano zaledwie jedną nową salę gimnastyczną, a w trakcie ostatniego roku szkolnego 40 proc. grup ćwiczyło na wspomnianych połówkach sal. W takich warunkach nawet najlepszy wuefista nie będzie w stanie poprowadzić ciekawych zajęć. Siatki nie powiesimy, a w czasie gry w koszykówkę będziemy raczej stać, zamiast biegać" - podsumowała Małgorzata Niemczyk w rozmowie z Weekend.Gazeta.pl.