Opowiadanie test : Zostałam Tylko Ja

Zostałam Tylko Ja

Zostałam Tylko Ja

Był rok 2384, staliśmy przed wielką sceną na skrzyżowaniu ulicy Makbeta i Rosili Evans (słynnej kobiety walczącej podczas III wojny światowej) w Londynie. Przed nami stała Pani Burmistrz Gabriele, za chwilę mieliśmy się dowiedzieć, które z nas poleci w kosmos. Nie myślcie, że zorganizowano lot dla zwykłych ludzi- wszyscy jesteśmy naukowcami, studiujemy astronomię. Wygra tylko sześć osób! Jeszcze pięć minut i zacznie się losowanie: Pierwsza osoba to Doktor Williams, kolejną jest uczona Cooper i jakaś kobieta, która studiowała na Cambridge University, nazywa się Amanda Brei. Jeszcze mój przyjaciel David Adams, zostały tylko dwa miejsca. Nastała cisza, zamarłam, wtem Burmistrz powiedziała Izabella McCartney! Nareszcie to moje imię, tak naprawdę moje imię i nazwisko. Wyszłam na scenę cała rozpromieniona (rozpłakałam się) uścisnęłam Gabriele rękę i stanęłam o bok reszty. Ostatnią osobą była szwedzka studentka Astrid Blomkwist.

Nareszcie upragniony dzień, byłam już spakowana od przedwczoraj. Ubrałam swoją piękną atłasową suknię założyłam broszkę, nie była to jednak zwyczajna broszka miała nadajnik radiowy a w nocy dawała światło latarki. Pod mój dom podjechał autobus on miał zawieść mnie do miejsca gdzie odlatuje prom kosmiczny. Miejsce to było ściśle tajne, gdy już dojechałam objaśniono mi wszystkie procedury, pozwolono mi wejść do wielkiej białej hali z oknami na suficie. David powiedział mi, że jesteśmy tutaj, ponieważ trzeba zrobić przegląd samolotu

-Stresujesz się? – Zapytał nieśmiało

-Oczywiście, że nie, niby czemu?-odpowiedziałam

Przyjaźniłam się z Davidem od zawsze, jest chudym brunetem, ma zawsze starannie wyprasowane ubrania a na szyj na ma wisiorek od swoje mamy, która zmarł trzy lata temu. Doktor Williams tak naprawdę nazywa się Lee Williams. Był miły, lecz bardzo zajęty swoją pracą, ma ciemną skórę i krótkie kręcone włosy. Do nikogo się nie odzywał. Ubrał się w białą koszulę i brązowe spodnie przez ramię miał przerzuconą marynarkę. Emilie Cooper, którą my nazywaliśmy, Uczoną’ była bardzo przemądrzała blondynką z krótkimi włosami. Ubrała się w czarną sukienkę z dużym dekoltem i cały czas coś szeptała coś do Amandy. Właśnie … Amanda Brei jak na razie nie wygląda na osobę w moim typie, ma beztrosko związane dwa kucyki i kolorowy sweter. Cały czas chichotała trzymając w ręce jakieś urządzenie, które wyglądało jak długi długopis, z którego wystrzeliwały zielone iskry. I jeszcze ta dziewczyna ze Szwecji Astrid- wydaje się miła, możemy się nawet zaprzyjaźnimy, ma długiego rudego warkocza i śliczną błękitną spódnicę.

Weszliśmy do wielkiego promu, usiedliśmy na wielkich fotelach, a pasy zapięły się automatycznie. Spojrzałam w okno i usłyszałam komunikat mówiący że startujemy (poczułam wstrząs). Za pół minuty będziemy w kosmosie! Pozwolono nam jeszcze wstać, więc postanowiłam obejrzeć cały prom, który był śliczny cały biały z pomarańczowymi detalami. Cała aula była wielka na środku leżało sześć foteli, postanowiłam na jednym usiąść David też na nim siedział i słuchał małego jak mysz radia przenośnego. Usiadłam obok niego i oparłam na nim głowę.

Wtedy to się stało- wielki wybuch, eksplozja wszędzie był ogień, każdy krzyczał. Jakiś kamień chyba uderzył mnie w głowę bo zemdlałam. Gdy się obudziłam nikogo przymnie nie było na, rękach miałam krew. Cała się trzęsłam się i krzyknęłam imiona wszystkich. Wtem usłyszałam cichy kaszel.

-Lee to ty, jesteś ranny – jęknęłam zauważając że do ust mam przyczepioną bańkę z tlenem

-Ze mną nie jest tak zile, trzeba znaleźć źródło wody-zakomenderował Lee Nie chciałam go opuszczać, ale wiedziałam że zostając nie polepszę sytuacji, więc puściłam się pędem. Niedługo znalazłam wodę, wyjęłam analizator by sprawdzić czy nadaje się do picia. Wzięłam butelkę i napełniłam ją do pełna. Wymyłam ręce i pobiegłam do szczątków rakiety i dałam mu butelkę z wodą. Postanowiłam sprawdzić wrak statku, czy nie zostało tam nic użytecznego. Znalazłam apteczkę i wodę oraz jedzenie i zapalniczkę oraz siekierę. Lee już wypił wodę więc go opatrzyłam go. Miał szeroką ranę na prawym ramieniu i zdartą skórę z nogi .Potem mój towarzysz rozpalił ogień bo na planecie było dość zimno jak w wiosenne poranki. Stwierdziłam, że to mała planeta z wieloma drzewami, a powietrze było suche. Odetchnęłam, było widać że na planecie były już prowadzone badania, na korze drzew były zaznaczone plusy i różne chemiczne znaki. Mój towarzysz Lee naprawił mechanizm drzwi więc mogłam spokojnie spać. Rankiem usłyszałam, że coś albo ktoś dobija się do drzwi. To był mówiący łazik z kamerą, wiedziałam to bo sama go zaprojektowałam. Powiedział mi, że wysłał już zawiadomienie do bazy! Byłam taka szczęśliwa że chciałam od razu powiedzieć o wszystkim mojemu towarzyszowi, ale jego nie było. Zobaczyłam tylko kartkę z napisem poszedłem narąbać drewna. To był ostatni znak życia, który dostałam od Doktora Lee Wiliamsa. Wraz z moim wynalazkiem dokonaliśmy naprawy uszkodzonych elementów, po czym wsiadłam do rakiety bez słowa i wystartowałam w kierunku Ziemi. Miejsc pustych było pięć,

Zostałam tylko ja.