Outforce

?Outforce? to strategia militarna rozgrywana w czasie rzeczywistym. Dwie rasy Obcych piorą się po pyskach, walcząc o dominację we wszechświecie. W końcu siły rozsądku z obu stron doprowadzają do negocjacji na dyplomatycznej stacji kosmicznej. Pokój wydaje się tuż-tuż, gdy stacja nagle znika. W ten pasztet wdeptują uciekinierzy z umierającej Ziemi, szukający nowego domu. Walczą już więc ze sobą trzy rasy. Trzeba nie tylko dać odpór innym, ale i dowiedzieć się, co stało się ze stacją. Grę rozpoczynamy bowiem jako reprezentanci ludzkości.

Outforce

"Outforce" to strategia militarna rozgrywana w czasie rzeczywistym. Dwie rasy Obcych piorą się po pyskach, walcząc o dominację we wszechświecie. W końcu siły rozsądku z obu stron doprowadzają do negocjacji na dyplomatycznej stacji kosmicznej. Pokój wydaje się tuż-tuż, gdy stacja nagle znika. W ten pasztet wdeptują uciekinierzy z umierającej Ziemi, szukający nowego domu. Walczą już więc ze sobą trzy rasy. Trzeba nie tylko dać odpór innym, ale i dowiedzieć się, co stało się ze stacją. Grę rozpoczynamy bowiem jako reprezentanci ludzkości.

Wojak na zagrodzie ma siły w odwodzie...

"Outforce" bywa porównywalny z fenomenalnym "Homeworldem" (w obu odsłonach), ale trzeba od razu powiedzieć jasno, że te gry dzieli od siebie wiele lat świetlnych.

Przede wszystkim "Outforce" jest grą dwuwymiarową, choć udaje, że ma wymiary trzy - no, może jakieś dwa i pół. Na mapę patrzymy z góry, lecz gdy przesuwamy się nad obiektami, widzimy je raz z jednej, raz z drugiej strony. Miałem wrażenie, że świat w "Outforce" ma mniej więcej rozmiary torcika wedlowskiego, takiego z wafelkami i czekoladą. Niby to przestrzeń, ale jakaś taka naleśnikowo wręcz płaska.

Niby nic w tym złego, ale po w pełni trójwymiarowych "Homeworldach" jakoś śmieszy. Do łez rozbawiła mnie koncepcja fortyfikowania zawieszonej w kosmosie bazy. Otóż obstawia się ją dokoła metalowymi balami (z prześwitami, według klasycznych zasad stawiania płotów), budując zagrodę jak dla owiec. Gdyby działo się to na twardym gruncie jakiejś planety - pół biedy. Ale w kosmicznej próżni?

Mam niejasne podejrzenie, że "Outforce" miał być właśnie czymś w rodzaju lądowej "Total Annihilation", ale firmie zabrakło budżetu na projektanta tekstur i map. Stąd monotonia tła, zwiększająca tylko rosnące z misji na misję wrażenie déja vu.

...lecz po co ten płot, gdy przeciwnik młot

Po pierwszych misjach miałem wrażenie, że Rebellion stworzył przyzwoitą strategię w starym stylu: zbieramy surowce (okazuje się, że mnóstwo tego w próżni...), rozbudowujemy bazę, tworzymy armadę i jazda na wroga. Niski poziom trudności i schematyzm rozgrywki nie zaniepokoił mnie, bo autorzy często traktują pierwsze misje jako trening i rozgrzewkę, innowacje i prawdziwe napięcie szykując na później. Rzecz w tym, że im dalej w las, tym drzew mniej. "Outforce" nie jest jakimkolwiek wyzwaniem intelektualnym, bo każda misja wygląda tak samo, a sztuczna inteligencja komputerowego przeciwnika poziom ma żałosny. Wrogowie pchają się jak barany na rzeź, działając według zaprogramowanych schematów.

Nudę osładza kilka ciekawych pomysłów na nowe typy statków, jak na przykład holownik. Autorzy - za co tym razem należą się brawa - odkryli, że istnieje siła bezwładności, dlatego statek na linie holowniczej zachowuje się bardzo realnie. Podobnie statyczne obiekty bazy po salwie naszych krążowników pod wpływem fali uderzeniowej zaczynają się powoli (duża masa - duża bezwładność) przemieszczać w kierunku przeciwnym.

Gdyby misje były oryginalne, przeciwnik trudniejszy, sceneria ciekawsza.... "Outforce" może być dobrą rozrywką dla osób, które w strategie czasu rzeczywistego dotąd nie grały. Weterani powinni wybrać się do innej galaktyki.

Outforce Producent: 03 Games Dystrybutor: Coda Minimalne wymagania: PC Pentium 233 MHz, 64 MB RAM Cena: 99 zł

Olaf Szewczyk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.