Alone In The Dark 4: The New Nightmare

Sugestywna gra na motywach twórczości nestora horroru Howarda P. Lovecrafta. Jeśli jedyna droga ucieczki prowadzi przez mrok, w którym kryje się zło, strach okazuje się najlepszym sprzymierzeńcem. Gdy poczujesz się bezpiecznie, uśpisz czujność - zginiesz

Alone In The Dark 4: The New Nightmare

Sugestywna gra na motywach twórczości nestora horroru Howarda P. Lovecrafta. Jeśli jedyna droga ucieczki prowadzi przez mrok, w którym kryje się zło, strach okazuje się najlepszym sprzymierzeńcem. Gdy poczujesz się bezpiecznie, uśpisz czujność - zginiesz

Pierwsza gra z cyklu "Alone In The Dark", mówiąca o przygodach detektywa Edwarda Carnby'ego, eksperta od zjawisk paranormalnych, ukazała się w r. 1993. Była gigantycznym przebojem i dziś ma już status legendy. Dwie kolejne gry sprzedały się głównie siłą rozpędu. Najnowsza, dzięki znakomitej oprawie graficznej, konsekwencji w budowaniu nastroju i rzetelnej, choć nieoryginalnej fabule, budzi uznanie. I to mimo usterek, których bynajmniej nie brak.

Wyspa Cienia

Detektyw Charles Fiske, bliski przyjaciel Carnby'ego, zaczyna się interesować rodziną Mortonów, których rodowa siedziba znajduje się na położonej w pobliżu wybrzeża Wyspie Cienia (Shadow Island). O Mortonach i ich niebanalnych zainteresowaniach krążą dziwne, budzące grozę plotki. Gdy Carnby dowiaduje się, że na Wyspie Cienia znaleziono ciało zamordowanego Fiske'a, wyrusza, by znaleźć winnego. Leci z nim młoda pani naukowiec Aline Cedriac, pragnąca odczytać trzy tajemnicze tabliczki. Zapisali je przed wiekami Indianie z plemienia, które kiedyś żyło na Wyspie Cienia. Nie tylko śliczną antropolog nurtuje pytanie, jakie niosą przesłanie

Nocą, podczas burzy, gdy niebo nad wyspą rozświetlają tylko sine błyskawice, samolot atakuje bestia, rozrywając szponami poszycie. Carnby i Aline ratują się, skacząc na spadochronach. Lądują w różnych miejscach. I tak zaczyna się gra. Wybieramy jednego z bohaterów i rozpoczynamy przygodę. Carnby i Alice będą się po drodze spotykać, ale przez większość czasu porozumiewają się tylko przez krótkofalówki. Zdążają do finału innymi drogami, więc grę można przejść na dwa różne sposoby.

Nigdy nie wyłączaj latarki

"Alone In The Dark 4: The New Nightmare" to konwersja gry wydanej pierwotnie na Playstation. Przy adaptacji na pecety poprawiono grafikę, ale konsolowy rodowód jest łatwo wyczuwalny, co jednak nie przeszkadza. Gra prezentuje się znakomicie. Bohatera oglądamy z perspektywy trzeciej osoby, przy statycznych, filmowych ustawieniach kamery. Plany zwykle są sensowne, choć niekiedy zdarza się, że bohater wlepia wzrok w bestię, której nie widzimy. Dopóki nie podejdzie tak blisko, by nas solidnie wytrzaskać po pysku.

Poza tym jest pięknie. Plastycy do perfekcji opanowali operowanie światłem, a ściślej - półmrokiem. Znakomitym rozwiązaniem jest wykorzystanie latarki. Gdy przesuwamy krąg światła, oświetlając to, co dotąd było ukryte w ciemnościach, możemy ujrzeć rzeczy, których zwykle nie widuje się na jawie Otoczeni przez cienie, czujemy bliskość grozy. To buduje nastrój, a przecież głównie dla atmosfery sięga się po tego typu gry.

Latarka bywa także bronią. Aline skutecznie odgania się promieniem światła od dzieci mroku - zanim zdobędzie broń, latarka jest jej największym przyjacielem.

Co budzi grozę...

W grze dość często pojawiają się bestie, a my mamy na wyposażeniu niemały, zdobywany po drodze arsenał, jak trójlufowa strzelba czy futurystyczne bronie eksperymentalne. Jednak walka nie jest esencją tej gry. Jest nudna. Niewiele zależy w niej od naszych umiejętności i refleksu, sprawę załatwia automatyczne celowanie i naciskanie przycisku strzału. Na szczęście wielu walk można uniknąć, po prostu przebiegając dalej. Jaki ma zresztą sens pokonywanie za każdym razem tych samych zombi, które pojawiają się w pewnym korytarzu zawsze, gdy do niego wchodzimy?

Amunicji i apteczek nie znajdujemy po drodze zbyt wiele, więc lepiej zaoszczędzić je na walki z groźnymi, kluczowymi przeciwnikami. Tych potyczek nie da się uniknąć.

Najciekawsze w tej grze, oprócz sugestywnej atmosfery otaczającej nas grozy, jest rozwiązywanie zagadek i stopniowe rozpraszanie mroków tajemnicy związanej z rodem Mortonów. Po drodze znajdujemy pamiętniki, stare zapiski, wyimki z książek lub artykułów prasowych - puzzle, z których zaczyna wyłaniać się coraz bardziej kompletny obraz. Odkrywamy mechanizmy otwierające sekretne przejścia i skrytki, włóczymy się po lochach, podziemnych kanałach i grotach, stajemy twarzą w twarz z Tajemnicą Mamy tu wszystko, czego miłośnicy gier z gatunku survival horror potrzebują do szczęścia.

Oraz kilka drobiazgów, których szczerze nie cierpią.

...nie tylko w ciemnościach

Gra jest bardzo niestabilna. Raz za razem się zawiesza lub zupełnie wyłącza, wyrzucając nas na pulpit Windows. Należy więc często zapisywać stan rozgrywki, co jest możliwe dzięki znajdowanym amuletom. Na szczęście jest ich całkiem sporo.

Bardzo trudno uaktywnić pewne elementy aktywne otoczenia, łatwo więc przeoczyć coś naprawdę ważnego. Aby odkryć mechanizm ukryty w pewnym postumencie, musiałem stanąć idealnie na wprost niego. Gdybym nie był pewien, że tam coś jest, poszedłbym dalej, a potem gryzł palce z frustracji. Przeładowanie broni, jeśli został nam w magazynku choć jeden ładunek, wymaga żmudnego grzebania w menu.

I, jak już wspomniałem, tryb walki jest żałosny, a ustawienia kamer czasami dobitnie świadczy o tym, że żaden z programistów na wydziale operatorskim łódzkiej Filmówki nie mógłby nawet przyjmować płaszczy do szatni. Mimo to gra jest godna uwagi. Trzeba jednak mieć świadomość, że bez dobrej znajomości angielskiego ani rusz. To gra wręcz wymagała polonizacji i aż dziw, że wydawca to zaniedbał.

Olaf Szewczyk

"Alone In The Dark 4: The New Nightmare"

Producent: Infogrames

Dystrybutor: Play-It

Minimalne wymagania: Pentium II 300 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x8, akcelerator grafiki trójwymiarowej

Cena: 99 zł

Copyright © Agora SA