Grouch

Heros wielce delikatny

Grouch

Heros wielce delikatny

"Inteligencja to nie wszystko..." - przewrotnie reklamuje dzielnego osiłka Groucha dystrybutor. A może jednak chodzi o litościwą obronę programistów?

Dawno żaden dystrybutor tak mnie nie ujął swą bezpretensjonalną szczerością, jak TopWare w przypadku "Groucha". Na pudełku, zamiast mętnie konfabulować o "wysokim poziomie AI" (Artificial Intelligence - sztuczna inteligencja) czy "rozbudowanych opcjach dialogowych", wali prosto z mostu, jak się rzeczy mają: "Grouch to muskularny, aczkolwiek niezbyt inteligentny barbarzyńca".

Jest nie tylko szczerze, ale i śmiesznie. Grouch, jak czytamy, "próbuje odzyskać swoją ukochaną po tym, jak porwały ją straszne ludojady celem unieśmiertelnienia swojego... hm... materiału genetycznego". Jednak jeszcze bardziej dowcipne wydały mi się kwestie: "spektakularne efekty wizualne: deszcz, śnieg, ogień, mgła, dym, błyskawice, wstrząsy itp.", a zwłaszcza: "zabawna fabuła". Dowcip ten jednak można docenić w pełni dopiero po kontakcie z grą.

"Grouch" to gra nowoczesna

by nie rzec - nowatorska. Jak wiadomo, światli producenci, pragnąc uniknąć jadu wrednych krytyków i napaści ze strony rozhisteryzowanych obrońców wartości, zwracają dziś baczną uwagę na poziom agresji w grach kierowanych do dzieci. A "Grouch", jak podejrzewam, raczej nie jest kierowany do wielbicieli Prousta. Nim posadzimy przed ekranem dziecko, możemy włączyć opcję "Brak agresji" (oprócz tego są do wyboru trzy poziomy natężenia agresji). Naprawdę działa. Już w pierwszej scenie obciąłem mieczem jakiemuś stworkowi najpierw rączkę, później nóżkę. Zarąbałem go, gdy pełznął w moim kierunku na brzuchu jak glista. I Muszę przyznać - podczas całego tego godnego pożałowania incydentu nie wyciekła ze stwora ani jedna kropla krwi. Równie sucho jest, gdy zmieniamy miecz na maczugę. Niczego w ten sposób nie obcinamy, co najwyżej przetrącamy kręgosłup nieco powyżej miednicy. I znów stworek pełznie ku nam niemrawo, tym razem wlokąc już za sobą obie nóżki. Obie suchutkie, jak już wspomniałem.

"Grouch" jest więc z pewnością grą bezkrwawą.

"Grouch" to gra pełna suspensu

Grouch to chłop o szczęce jak szufla do węgla i barach Arniego S. Swą misję wykonuje w głębokim milczeniu, żadnych tam "Hasta la vista, baby". Nie spodziewajcie się po nim banalnych reakcji. Gdy wpadnie do wody... nurkuje? płynie motylkiem na drugi brzeg? Nie - natychmiast tonie! Umiera też śmiercią nagłą, choćby otarłszy się o ogień, np. przechodząc koło ogniska. Żywioły wody i ognia są dla Groucha skrajnie mordercze i być może chodzi tu o jakąś głęboką metaforę, ale niestety nie zdążyłem dotrzeć do sedna tej tajemnicy. Zbytnio zbliżyłem się do pniaka.

Pniaki też zabijają. Na śmierć.

Prawdopodobnie zwalone, wyschnięte pnie drzew mordują Groucha wystającymi kikutami gałęzi, ale tak do końca to nie jestem pewien. Można za to bezpiecznie chodzić po ziemi. W miarę.

I jeszcze słówko a propos suspensu. To chyba pierwsza gra, która wygląda zdecydowanie lepiej niż poprzedzające ją intro, gdzie graficy postanowili nie pobłażać masowym gustom. Jest to intro w niepowszechnym w sztuce gier komputerowych stylu radykalnie turpistycznym.

Inną jego zaletą jest szacunek dla inteligencji odbiorcy. Trudno to jednak wyrazić w słowach - słowa skądinąd podczas owych scenek wstępnych również nie padają - po prostu trzeba wszystko zobaczyć. Wcześniej doradzam mocne chwycenie za poręcze fotela. I odstawienie szklanki gdzieś na bok. Po pierwsze, by się nie zakrztusić. Po drugie, by nie rozlać.

"Grouch" jest wyzwaniem

To gra dla prawdziwych twardzieli. Tu się nie da iść na łatwiznę. Rozpoczynamy, dysponując co prawda kilkoma szansami na wskrzeszenie, ale nie można zapamiętać stanu gry. Gdy wykorzystamy zapas żywotów, np. zbytnio zbliżając się do pniaków, grę zaczynamy od początku. Z tego powodu nigdy nie udało mi się zajść dalej niż do wielkich młotów, z nieznanego mi powodu rozsmarowujących Groucha na leśnej ścieżce.

Skądinąd ciekawe, że w opcjach gry istnieje możliwość wgrywania stanu gry, choć oczywiście nie można z nich skorzystać, skoro gry zapisać się nie da... Być może sprzyjające ku temu okoliczności pojawiają się dopiero za ścieżką zdrowia z młotami? Okazałem się zbyt rozmiękłym mięczakiem, by to sprawdzić.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ludojady dzięki temu wzbogacą swój materiał genetyczny i może kiedyś wyjdą na ludzi.

"Grouch" jest...

No właśnie, jaki? Myślę, że po zapoznaniu się ze wszystkimi wymienionymi powyżej zaletami werdykt jest oczywisty. "Grouch" jest po prostu... niepowtarzalny.

Olaf Szewczyk

Grouch Dystrybucja: TopWare Cena: 79 zł Minimalne wymagania: PC Pentium 233 MHz, 64 MB RAM, CD-ROM x8