Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Co z tym zrobiliśmy? Ekspert: W szkołach jest coraz lepiej

Przyzwyczailiśmy się do narzekania na fatalne nawyki żywieniowe dzieci i rodziców. Do wizji drugiego śniadania złożonego z batona czekoladowego, słodkiej drożdżówki z kremem i puszki coca-coli. Do sklepików szkolnych, w których tylko wyjątkowo można było kupić coś zdrowego. Z niedowierzaniem przyjęliśmy informację o tym, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Co zrobiliśmy z tą wiedzą?

Wygląda na to, że zaczynamy wyciągać wnioski. Sytuacja poprawia się zwłaszcza na froncie szkolnych sklepików i tego, co dzieci przynoszą do jedzenia z domu. O komentarz do tematu poprosiliśmy Martynę Hnatyszyn, psycholog, psychodietetyk oraz praktyka psychoedukacji i wsparcia w kształtowaniu nawyków prozdrowotnych, ekspert kampanii "Jem Drugie Śniadanie".

Moda na zdrowe jedzenie w gimnazjum

Zmniejsza się liczba dzieci, przynoszących do szkoły słone przekąski. Jest to szczególnie widoczne wśród gimnazjalistów.

Martyna Hnatyszyn: - W tym wieku uczniowie sami zaczynają poHdejmować decyzje żywieniowe, zwiększa się ich świadomość związana z jedzeniem i jego wpływem na zdrowie i życie człowieka. Najbardziej o prawidłową dietę dbają ci, którzy podejmują jakąś aktywność fizyczną - grają w piłkę, jeżdżą konno, pływają bądź surfują. Wydaje się więc, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z moich obserwacji wynika, że "dobrych" śniadaniówek jest coraz więcej i to nie wstyd przynieść z domu piękne kanapki i świeże owoce - a przykład dla innych!.

Pomogły zmiany w szkolnych sklepikach

Zmiana asortymentu szkolnych sklepików od początku budziła sporo emocji. Czy zjedzenie pączka to naprawdę prosta droga do otyłości i cukrzycy? Niby niekoniecznie, a jednak wygląda na to, że brak łatwego dostępu do niezdrowego jedzenia wymusił pewną pozytywną zmianę. Zazwyczaj dzieci zjadają po prostu to, co mają pod ręką, kupione w szkolnym sklepiku lub przyniesione z domu. Bo szczególnie w szkołach podstawowych i gimnazjalnych uczniowie najczęściej nie opuszczają terenu szkoły i nie mogą zaopatrywać się w okolicznych sklepach.

Chipsy znikają ze szkolnych korytarzy

Emocje i dyskusje wokół szkolnych sklepików okazały się korzystnym zjawiskiem również dlatego, że wielu rodziców zaczęło się wreszcie zastanawiać nad wpływem jedzenia na zdrowie i funkcjonowanie dzieci. Wiele rodzin pod wpływem tych przemyśleń zmieniło nawyki żywieniowe.

- Największym sukcesem jest brak chipsów! - mówi Martyna Hnatyszyn. - Zniknęły z korytarzy. Może paczka jest zbyt obszerna i nie ma na nią miejsca w plecaku? Niemniej, uczniowie nie jedzą już chipsów w szkole, a to uważam za ogromny sukces. Zdarzają się mniejsze, słodkie przekąski, które zabierają z domu - tego nikt im nie zabrania. Ale zdecydowana większość dostosowała się do zmian bez bólu. Dzieciaki jedzą kanapki, sałatki i owoce przyniesione z domu, bądź zaopatrują się w te same produkty w szkolnym sklepiku czy w automacie. Teraz przynajmniej mamy pewność, że ta kanapka kupiona w szkole jest z pieczywa pełnoziarnistego, z serem (a nie z wyrobu seropodobnego) i z wędliną, w której znajdziemy mięso!

Kanapka kanapce nierówna

Według naszego eksperta, nie ma potrzeby zaopatrywania dzieci w bardzo wyrafinowane i skomplikowane zestawy śniadaniowe. Najlepszym wyborem jest po prostu kanapka, twierdzi Martyna Hnatyszyn. - To idealne źródło węglowodanów złożonych (pieczywo pełnoziarniste), białka (żółty ser, biały twaróg, jajko, wędlina drobiowa, ryba) oraz tłuszczu (masło lub margaryna). Z dodatkiem warzyw (sałaty, pomidora, papryki, ogórka) zapewnia również odpowiednią ilość witamin i mikroelementów. Taka kanapka nasyci na kilka godzin i pozwoli wytrwać do obiadu bez napadów wilczego głodu. Dla odmiany może to być również sałatka, bakalie, jogurty.

Pamiętajmy tylko, że kanapka kanapce nierówna - białe pieczywo z nutellą albo tłustym salami to bomba kaloryczna dostarczająca znikomą ilość składników odżywczych. Zamiast tego proponujemy 5 zdrowych zestawów na drugie śniadanie dla dziecka.

Zobacz co warto zapakować dziecku do śniadaniówki >>

grafika: Arkadiusz Gadaliński

Nakarm swojego VIP-a

Od dawna wiadomo, że istnieje związek pomiędzy wynikami w nauce a wydolnością mózgu. Funkcjonowanie mózgu z kolei zależy od rodzaju paliwa, które otrzymuje pod postacią jedzenia:

- Mózg to najważniejszy organ w naszym organizmie. Najprawdziwszy VIP. I tak powinien być traktowany - twierdzi Martyna Hnatyszyn. Nieprawidłowa dieta, bogatotłuszczowa, o małej zawartości witamin i składników mineralnych niekorzystnie wpływa na procesy poznawcze, w tym na myślenie czy skupienie uwagi. Jeśli mózg nie funkcjonuje prawidłowo, nie ma paliwa do działania, tak naprawdę prawidłowo nie funkcjonuje cały organizm.

W diecie, w której dominują wysokokaloryczne, przetworzone produkty, nie ma możliwości dostarczenia odpowiedniej ilości składników odżywczych naszemu mózgowi. Mózg żywi się węglowodanami, uwielbia tłuszcze pochodzenia roślinnego i te z ryb, dużą ilość tlenu pozyskiwaną dzięki aktywności fizycznej oraz odpowiednie nawodnienie."

Jaki zatem pożytek zrobi mózg nakarmiony chipsami i coca-colą? Raczej nie spodziewajmy się spektakularnych sukcesów szkolnych przy takiej diecie.

Moda na zdrowie

Nadal zdarza się, że dzieci w śniadaniówce przynoszą cukierki, żelki i batony, a do tego butelkę coca-coli. Wydaje się jednak, że nastąpiło pewne odwrócenie niekorzystnego trendu - to, co kiedyś było normą, staje się powoli tylko jednym z możliwych wyborów, wcale nie najbardziej popularnym.

Wygląda na to, że rodzice i szkoła rzeczywiście podejmują wspólny wysiłek na rzecz zmiany nawyków żywieniowych dzieci. Jest szansa, że ten wspólny front przeciwko niezdrowej żywności da dzieciom szansę na to, by na nowo polubić i docenić smak zwykłego pomidora, jabłka i pełnoziarnistego chleba.

.. .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.