"Metamorfozy mam" - wyniki konkursu

Drogie mamy, Wasz odzew na ten konkurs przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania.

Otrzymaliśmy blisko 300 listów, a każdy to niezwykle poruszająca historia. Najchętniej nagrodziłybyśmy każdą z Was. Tym razem to niemożliwe, ale to nie koniec... postanowiłyśmy kontynuować naszą akcję, już wkrótce wrócimy do Was ze szczegółami.

Wybór pięciu zwyciężczyń był niezwykle trudny. Poniżej prezentujemy ich nicki i listy, które zrobiły na nas ogromne wrażenie i długo pozostaną w naszej pamięci.

Kochane, serdecznie gratulujemy i do zobaczenia w Warszawie na metamorfozie!

miszczukm

Dlaczego potrzebna jest metamorfoza młodej mamie jaką właśnie się stałam?

Odpowiedź jest prosta:

Nie sypiam, a układam do snu i usypiam; nie dojadam, a karmię i dokarmiam;

ubieram i czeszę, ba, stylizuję nawet... ale nie siebie.

Prowadząc określony tryb życia dostosowujemy do niego swój wygląd i ubiór.

Fryzurę i strój dostosowujemy do figury, kształtu twarzy itd.

Miałam to wszystko już podobierane i poukładane.

Wraz z narodzeniem dziecka to wszystko stało się nieaktualne: tryb życia, figura, kształt twarzy.

W szafie pozostały ubrania biurowe w dziecięcym rozmiarze w porównaniu z aktualnie nabytym przeze mnie - nowym rozmiarem.

Zatem ani nie jestem w biurze, ani rozmiar się nie zgadza, a szafa pełna.

Powiem więcej - w moim aktualnym mamowym dress codzie nie ma miejsca nie przepiękne i lubiane przeze mnie szpileczki.

Część rzeczy rozdałam, cześć zostawiłam, teraz czas dostosować i uzupełnić garderobę oraz całość swego wyglądu do nowej rzeczywistości, nowej figury, nowych wymagań jakie postawiła przede mną praca pt "MAMA".

Dostować do całej zmienionej, nowej mnie.

kkalisz.pl

Posłuchajcie tej piosenki

I o litość błagam was

Słowa prawdy, bez przekrętu

Niech kamienną wzruszą twarz

Zatem w skrócie: mam depresję

Trzeci rok już trzyma mnie

Tu idzie wiosna, więc radosna

być na wiosnę chcę.

Metamorfoza, coś dla mam,

Pomoże dziś mi, bez dwóch zdań

Bo w tym jest rzeczy sedno

Nie jest mi wszystko jedno

Chcę się odmienić - dzięki Wam

Mówią "szata wszak nie zdobi"

Ale ja tam swoje wiem

Że mi szata dobrze zrobi

I usunie smutki w cień

A do szaty gdy w pakiecie

Będzie make-up oraz włos

To nawet ja - ponura gbura -

Się zaśmieję w głos.

Metamorfoza, coś dla mam,

Pomoże dziś mi, bez dwóch zdań

Bo w tym jest rzeczy sedno

Nie jest mi wszystko jedno

Chcę się odmienić - dzięki Wam

A zupełnie serio i prozą: Istotnie, mam depresję. Nie szukam antydepresanta - bo przyjmuję dzielnie trzeci rok. Nie szukam terapii - jestem po 3-letniej psychodynamicznej. Nie mam Wielkich Problemów - mam męża, 2 dzieci, jestem zadowolona ze swojego związku, sytuacji zawodowej i rodzinnej etc. A depresja nadal jest i opiera się leczeniu. Po co mi zatem metamorfoza? Szukam małej odmiany, chwili radości w szarej codzienności. W walce o wstanie z łóżka, jaką toczę codziennie ze sobą, dobry powód do ruszenia tyłka z domu jest na wagę złota. W walce o umycie włosów, jaką toczę ze sobą, zachęta w postaci fryzjera, makijażysty i stylisty - będzie jak znalazł. W sam raz na wiosenny rozruch.

rybcia312

Nazywam się Ewa, mam 34 lata i jestem mamą piątki... albo czwórki dzieci (zależy, jak na to "spojrzeć")

Dlaczego?

W zeszłym roku spodziewałam się kolejnego - piątego dziecka, niestety tym razem nie ułożyło się jak zwykle. W 21 tygodniu odeszły mi wody, walczyłyśmy obie, niestety w 27 tygodniu moja córeczka urodziła się po kolejnym krwotoku, a ponieważ miałam łożysko centralnie przodujące, o którym niestety niektórzy lekarze "zapomnieli", nie zrobiono cesarki na czas, no i niestety moja Marysia nie miała szans, by pozostać ze swoim rodzeństwem tutaj na ziemi...

Oczywiście mam czwórkę dzieci, ale...ale to wcale nie oznacza, że boli mniej albo, że nie myśli się o tym dziecku, które nigdy nie powie "mamo", nie pójdzie do szkoły, czy nie zabiorę jej do kina...

Rodzicom większej gromadki, zawsze zarzuca się, że nie myślą o swoich dzieciach i że traktują je "hurtowo". (...) Tymczasem tak naprawdę jestem/byłam mamą pięciu "jedynaków" i tracąc Marysię straciłam właśnie jednego z moich 'jedynaków".

Dlaczego chciałabym się poddać metamorfozie?

Z kilku powodów, po pierwsze, to był naprawdę bardzo ciężki rok, żałoba po dziecku to coś, co po prostu wykańcza psychicznie, całkowicie "wypala" od środka, człowiek tak naprawdę przestaje istnieć i jest jednym wielkim bólem, jakkolwiek to nie zabrzmi.

Chciałabym więc zrobić to po prostu dla siebie, by się w jakimś sensie "odnowić", pomóc sobie wyjść z "dołka", chociaż o krok wyżej, jeśli się nie da wyjść na szczyt, to przynajmniej być choć trochę bliżej "normalnego" życia..

Chciałabym pokazać, że mimo wszystko ja dalej istnieję, chciałabym pokazać to zarówno sobie, jak i otoczeniu. Chciałabym, by ktoś mi pokazał w jaki sposób mogę dalej wyglądać, lepiej niż do tej pory. (...) Chciałabym udowodnić sobie i rodzinie, że mimo wszystko jeszcze mogę wyglądać modnie.

Chciałabym również w jakiś sposób zrobić to dla mojej zmarłej córeczki, aby nie spowodować, że po niej pozostała jedynie 'wielka, czarna dziura" i tak naprawdę nie ma już nic. Do tej pory, po śmierci Marysi chodziłam głownie ubrana na czarno, mimo że wcześniej bardzo lubiłam kolory.

Chciałabym poprzez swoją metamorfozę pokazać innej mamie w podobnej sytuacji, żeby pomyślała, że może ona też da radę i choć nigdy nie będzie tak jak kiedyś, to może uda się, by znowu było "bardziej normalnie"..

kiziabien

Nie jestem już młoda. Mam 36 lat i pierwsze, wyczekiwane od dawna 10-miesięczne dziecko w domu.

Zawsze byłam bardzo "specyficzna" i ciągle szukałam swojego stylu. Czasem kończyło się to małą tragedią jak np. wygolenie sobie boków głowy na łyso w wieku 14 lat (dodam, że w 1991 roku to był szok) czy tez podziurawienie najlepszych dżinsów (to wywołało szok u rodziców).

Moja wyjątkowość polega też na tym, że mam 184 cm wzrostu co sprawia, że jestem widoczna dla wszystkich mimo, że sama chcę się ukryć. Mój wzrost był zawsze źródłem kompleksów, mimo że często spotykałam się ze słowami typu "powinnaś zostać modelką" zawsze chciałam się skryć w tłumie i być niewidoczną. paradoksalnie nie potrafiłam wykorzystać swojego atutu bo nie pozwalała mi na to moja głowa i myśli natrętnie nakazujące mi bycie niewidzialną.

Ale wreszcie postanowiłam coś z tym zrobić i skończyć z wizerunkiem wiecznej buntownicy lub dla odmiany "traperki" czy "hipiski". Jestem mamą! Chcę być kobieca lecz nie bardzo wiem jak. Moją kobiecość wyraża teraz mój mały Maksio, lecz nie potrafię wyrazić jej swoim wyglądem a jest mi to bardzo potrzebne.

Tydzień temu miałam wrócić do pracy lecz dowiedziałam się, że moje stanowisko zostanie zlikwidowane także muszę szukać nowego zajęcia. Jestem pewna swoich umiejętności lecz niestety często spalam się ze względu na kompleksy dotyczące wyglądu. Zresztą... siedzenie w domu z małym dzieckiem nie sprzyja dbaniu o atrakcyjność. Pierwsze miesiące to wieczne chodzenie w ciuchach poplamionych ulewanym mlekiem, zdarzało się oczywiście obsikanie czy obkupkanie :) Znalezienie chwili wolnej na manicure to było marzenie... Teraz jest nieco lepiej z wolnym czasem, ale brakuje inspiracji bo motywacja przecież jest ogromna!

Potrzebuję inspiracji i zajęcia się mną! Potrzebuje tego aby w pełni wykorzystać to, że jestem kobietą, MATKĄ! Nie chcę też starzeć się nie wykorzystawszy szansy na zmianę, chcę aby mój syn był ze mnie dumny!

anulagadula

Jestem kobietą,

jestem kobieta, matką i żoną jednego męża,

jestem kobietą, matką, żoną, posiadaczką psa, kota, kanarka i żółwia i pracuje na etacie.

Potrafię:

- wnieść 3 siaty zakupów na trzecie piętro bez zadyszki;

- ugotować w 8 min obiad z dwóch składników - makaron + pesto;

- jednocześnie wyjść z psem, czytać książkę i pchać wózek lub rower lub hulajnogę;

- ubrać siebie i dziecko zimową porą i nie spocić się przed wyjściem - bez użycia antyperspirantu;

- jednocześnie każdą kończyną wykonywać inną pracę : prawa ręka - miesza zupę, lewa ręka - surfuje po Internecie, prawa noga buja w leżaczku dziecko, lewa noga - utrzymuje ciało;

- być cyborgiem - wystarczy jedna godzina snu i można dalej działać;

- w pracy pracować, a przy okazji umówić dziecko na wizytę do lekarza, męża do warsztatu samochodowego na wymianę opon, teściową na zabiegi i jeszcze zapłacić rachunki;

- być bardzo spostrzegawcza, w jednej sekundzie widzę Zuzie zjadającą paprocha z ziemi, kota, który zaciągnął firankę i psa, który zżarł kotu z miski obiad;

- jednocześnie opiekować się chorym dzieckiem, mężem i psem - nawet jak wszyscy na raz wymiotują;

- posprzątać całe mieszkanie w 10 min - kurz jak ma 10 cm sam spada, odkurzacz - samosprzątajacy, zmywarka - pomyje (mąż wyciągnie naczynia ze zmywarki - coś musi robić), Zuzia wyfroteruje podłogi - błysk,

- wyprasować bez żelazka - bluzki naciągnięte na oparcie krzesła same się prasują;

- zrobić pranie bez użycia proszku - jak dobrze, że są kapsułki do prania;

- w jednym momencie spotkać się z przyjaciółką na plotkach i iść do fryzjera - nie ma to jak babski wypad do salonu fryzjerskiego;

- jednocześnie rozmawiać przez telefon z mamą, przez domofon z listonoszem i bezpośrednio z córką i/lub mężem.

Ale nie potrafię jednego, od kiedy zostałam mamą, czyli od 4 lat nie potrafię znaleźć swojego stylu.

Nie potrafię poczuć się w tym całym moim zwariowanym i zaplanowanym świecie jak prawdziwa kobieta.

Teraz jestem supermamą, ale chciałabym być również sexi żoną.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.