Z kim święta i ile wigilii, czyli Boże Narodzenie w rodzinie po przejściach

Czy Boże Narodzenie po rozwodzie i w rodzinach patchworkowych może się udać? Historie naszych bohaterów dowodzą, że nie zawsze jest łatwo. Terapeuta rodzin, Michał Czernuszczyk, podpowiada nam, co zrobić, żeby ten czas był jak najlepszy.

Siedząc przy wigilijnym stole czuła, że jej żołądek zaciska się w supeł. Było jeszcze wcześnie i wyczuwała, że część obecnych jest zła, że wigilia zaczęła się przed pierwszą gwiazdką. Obok niej siedział jej młodszy brat.

- Strofowałam go, żeby nie jadł za dużo barszczu i pierogów - opowiada Monika. - Bardzo się bałam, że się naje i później nie zje niczego na wigilii u mamy. A wtedy będzie jej przykro. Po kolacji szybko otwieraliśmy prezenty i tata odwoził nas do naszego nowego domu, mówiąc, że mu smutno, że już musimy wracać. Nienawidziłam świąt. Nienawidziłam dwóch kolacji wigilijnych. Byłam wtedy naprawdę bardzo nieszczęśliwa, wszyscy wokół też. Nikomu taka sytuacja nie odpowiadała i nikt tego nie ukrywał.

- Dopiero po kilku latach rodzicom udało się wypracować kompromis: Wigilia u taty, reszta świąt u mamy. Zawsze jednak było mi przykro, że ona siada do stołu bez nas, bo wiedziałam, jakie to dla niej ważne, żebyśmy tam byli. Chyba z dziesięć lat to trwało, zanim znowu polubiłam Boże Narodzenie - wspomina Monika po latach.

Nie jesteśmy małżeństwem, jesteśmy rodzicami

Wspomnienia Moniki o dwóch wigiliach, o żalu i o próbie zachowania lojalności wobec obojga rodziców to częsta rzeczywistość w rodzinach, w których doszło do rozstania dorosłych. Szczególnie w przypadku świeżych rozstań trudno jest znaleźć rozwiązanie, które zadowalałoby wszystkich. Niełatwo jest zrezygnować z towarzystwa dzieci, zwłaszcza, jeśli jest się samotnym, a były partner czy partnerka założyli już nową rodzinę. Dzieci świetnie wyczuwają emocje swoich rodziców.

Michał Czernuszczyk, psycholog i psychoterapeuta z Pracowni Terapii i Rozwoju w Warszawie, podkreśla, że bardzo ważne jest rozgraniczenie świata dorosłych i dzieci: - Rozstanie rodziców jest ich decyzją, niezwiązaną z dzieckiem. Czym innym jest być żoną lub mężem, a czym innym - być rodzicem. Rodzice mogą nie dogadywać się, jak być ze sobą, ale dziecko musi wiedzieć, że potrafią się tym zająć sami i że ono nie musi się martwić o nich - wyjaśnia.

Dziecięca potrzeba lojalności

Monika, będąc u jednego z rodziców czuła, że "zdradza" tego drugiego. W efekcie była rozdarta i buntowała się przeciwko obojgu. Kwestia lojalności w rodzinach po przejściach to poważny problem dla dziecka, które może czuć, że zmuszone jest wybierać między mamą lub tatą, między nowym partnerem matki a ojcem, itd. To nie są łatwe sytuacje, dlatego ważne jest, żeby stworzyć dziecku poczucie bezpieczeństwa w nowej rzeczywistości.

Problemem może też być sytuacja, w której nowi partnerzy rodziców chcą spędzić święta w swojej własnej rodzinie i nieprzychylnie patrzą na obecność dzieci z poprzedniego związku swojego wybranka. Takiej historii doświadczyła Justyna: - Nowa żona mojego ojca przez tyle lat walczyła o to, żeby nie organizować wigilii u nich w domu, że w końcu się poddał - opowiada. - A wcześniej święta zawsze były u niego, bo był taką prawdziwą "głową rodziny", przyciągającą do siebie bliskich. Brakuje nam takich spotkań, ale niestety te ostatnie wspólnie spędzane święta przebiegały w tak nieprzyjemnej atmosferze, że nikt już nie miał złudzeń, że dłużej nie da się kultywować rodzinnej tradycji - przyznaje z żalem.

Świąteczna rywalizacja

Organizacja świąt po rozstaniu wymaga wielu umiejętności, planowania i dużych zdolności logistycznych. Anna, która poślubiła rozwodnika z dwójką dzieci, wyjaśnia, że u nich wszyscy mają dwie wigilię: pierwsza jest u nich, z liczną rodziną męża, druga u jej rodziców, w niedużym gronie. Jego starsze dzieci mają drugą kolację wigilijną w domu swojej mamy. W obu przypadkach, te drugie wieczerze uznawane są za główne, dlatego najważniejszym zagadnieniem jest zawsze zgranie godzin rozpoczęcia wszystkich wigilii.

- W efekcie co roku zaczynamy wcześniej - mówi Anna. - W tym roku będzie to 15.00, jeszcze przed pierwszą gwiazdką. W takich rodzinach zawsze jest ryzyko, że dzieci będą porównywać, gdzie jest lepiej, albo że między rodzicami wywiąże się rywalizacja, kto da lepszy prezent, dlatego u nas obowiązuje zasada, że większe prezenty mąż i jego była żona uzgadniają wspólnie, a drobne wybierają na własną rękę - wyjaśnia. - Nasz układ świetnie się sprawdza.

Dzieci chłoną emocje dorosłych

Dla Moniki problemem było to, że wiedziała, że jej rodzice są nieszczęśliwi i że każde z nich chciałoby spędzić całe święta z dziećmi. Dodatkowo wyczuwała, że oboje mają do siebie pretensje i żal. Próbowała uszczęśliwić każdego z nich, jednocześnie czując coraz większą złość i sprzeciw przeciwko takiemu modelowi spędzania świat.

Michał Czernuszczyk, podkreśla, że dzieci są wyjątkowo wrażliwe na stany emocjonalne rodziców: - Chłoną je jak gąbka, "nasiąkają" emocjami rodziców - tłumaczy psycholog. - W przyszłości będą szczególnie podatne na przeżywanie takich właśnie uczuć - będzie im szczególnie łatwo się im poddawać, bądź też będą poświęcały wyjątkowo dużo energii na uniknięcie ich. Dzieci boja się, jeśli widzą, że rodzice się martwią. Boją się, bo widzą, że ci, na których siłę liczą, czyli rodzice, z czymś sobie nie radzą.

"Patchworkowe rodziny mogą świetnie działać"

Iwona rozstała się z mężem pół roku temu, ale stara się, żeby ich konflikty nie przekładały się na relacje z dziećmi: - Emocjonalnie nie czuję rozterki, że dzieci w którymś momencie nie będą ze mną, bo ich radość jest najważniejsza. Lubią spędzać czas z tatą, nie odczułam u nich dyskomfortu i dylematu z kim chciałyby być. A ja spędzę świąteczny czas z rodziną, z radością w sercu, że dzieci równie fajnie bawią się ze mną, jaki i z tatą - zapewnia Iwona.

Kuba, którego rodzice rozwiedli się, kiedy miał 7 lat, ma starsze przyrodnie rodzeństwo z wcześniejszego małżeństwa ojca: - Wigilie spędzamy od zawsze u taty, teraz każde z nas przyjeżdża ze swoimi żonami i mężami, z dziećmi. Czasem jest też dalsza rodzina. Jest głośno i gwarno, a ja nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej - przyznaje. - Jesteśmy świetnym przykładem na to, że patchworkowe rodziny mogą świetnie działać. Wielkanoc za to zawsze spędzam u mamy i jej męża, jest spokojnie i kameralnie i chyba tak właśnie będą się kojarzyć święta moim dzieciom: gwarne wigilie i relaksujące święta wielkanocne.

Plan daje oparcie

Renata, która ma dwunastoletniego syna z pierwszego małżeństwa, uważa, że święta da się zorganizować tak, żeby wszystkie strony były zadowolone: - Mateusz teraz już jest duży i sam wybiera, gdzie chce spędzić święta. Czasem jeździmy do moich nowych teściów, do innego miasta i z tym też nie ma problemu, mój ex wtedy gości syna w sylwestra - mówi.

Michał Czernuszczyk, poproszony o przepis na zorganizowanie świąt w taki sposób, żeby były one dobre dla dziecka, mówi: - Przede wszystkim warto dziecku powiedzieć, jakie decyzje rodzice podjęli co do przebiegu świąt. Wyraźnie zarysowany plan daje dziecku oparcie, bo upewnia w przekonaniu, że rodzice wiedzą, co robią, i że dziecko nie musi brać na siebie konieczności decydowania. Taki wyraźny grafik tworzy podstawę poczucia bezpieczeństwa, dzięki czemu dziecko może wyrażać to, co zapewne przeżywa, gdy rodzice się rozstają - złość.

- Po drugie, warto sięgnąć do własnych wspomnień - wyjaśnia psycholog. - Co było dla nas szczególnie miłe, dobrze wspominane, "odżywcze"? Moje doświadczenie terapeutyczne przekonuje mnie, że ludzie na ogół pamiętają chwile wyjątkowej bliskości, ciepła, spokojnej radości, a mniej we wspomnieniach liczy się wielobarwność, szybkość, wielość doświadczeń. Czyli raczej cenimy doświadczenia głębsze, spokojniejsze, wypełnione bliskością - na przykład święta w jednym miejscu, w atmosferze uważności i czułości, niż pobyt w wielu miejscach, liczne wrażenia, na których przyswojenie nie ma emocjonalnej przestrzeni - tłumaczy i dodaje ze śmiechem, że jeśli dziecko będzie wyrażać swoją złość, to będzie dla rodziców sygnał, że wszystko dobrze zorganizowali.

Więcej o:
Copyright © Agora SA