Joanna Szulc

Redaktorka naczelna

W redakcji Dziecka pracuję od 2006 roku. To musiało być w 2006 roku, bo pamiętam, że moja starsza córka wtedy właśnie wyrosła z takich fajnych dżinsów w pomarańczowe kwiatki... Łapię się na tym, że od kiedy mam dzieci, to wydarzenia z ich życia są dla mnie wskazówką, kalendarzem, terminarzem, pamiętnikiem. Mam dwie córki, Maję i Honoratę. Nieustające źródło natchnienia do mojej pracy zawodowej. I nieustające źródło energii do życia w ogóle.

W "Dziecku" dużo piszę, bo pisać uwielbiam. Zdecydowanie wolę pisać niż mówić. Piszę długie maile i potężne smsy, a jak ognia unikam telefonowania. Poza pisaniem lubię też: słoneczne poranki, stragany z warzywami, optymistów, pływanie i zapach geranium. Nie lubię: szorstkich ubrań, spiskowych teorii dziejów i glutaminianu sodu.

Dużo piszę o zdrowym jedzeniu i zauważyłam, że znajomi boją się przy mnie jeść frytki. Zupełnie niesłusznie, bo sama też czasem jadam frytki! Upieram się tylko przy tym, że każde danie można przygotować tak, by było zdrowsze i smaczniejsze. Doprawić je cierpliwością i fantazją, a nie sztucznym koncentratem o podejrzanej nazwie.

To, że pracuję w piśmie dla rodziców, nie oznacza, że jestem wzorową mamą. Oznacza tylko, że im dłużej myślę o dzieciach, tym bardziej mnie one ciekawią i fascynują. Nie mam patentu na dobre wychowanie moich córek. Staram się tylko być z nimi szczera i traktować je jak ludzi. Z szacunkiem i sympatią.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.