Kozacy: Europejskie Boje

Nie będą nas polskie pany na parobczaków brać, bab naszych chędożyć, a co gorsza, dziesięciny w okowicie pobierać! Szable w dłoń, bracia Kozacy!

Kozacy: Europejskie Boje

Nie będą nas polskie pany na parobczaków brać, bab naszych chędożyć, a co gorsza, dziesięciny w okowicie pobierać! Szable w dłoń, bracia Kozacy!

Interpretacja wydarzeń historycznych zależy, jak wiadomo, w dużej mierze od geografii. Gdyby Sienkiewiczowi bliższe sercu od nadwiślańskich krain było wolne Zaporoże, pewnie jego fabuły miałyby inny wydźwięk. Nie dziwmy się zatem, że w grze strategicznej napisanej przez programistów urodzonych po tamtej stronie Buga musimy w dobrej wierze szlachtować polską huzarię i w pień wyrzynać naszą złotą szlachtę.

Kozackie powstanie to tylko jedna z dostępnych kampanii, a miejsca i nacje konfliktów nie ograniczają się do wschodnich rubieży Europy. Walczą m.in. armie Saksonii, Austrii i Francji, a polem bitwy mogą być nawet morza dalekich kolonii. Zdarzyło mi się toczyć boje i pod biało-czerwonym proporcem. Wspólny jest za to okres historyczny - wiek XVII i XVIII.

W duchu Carla von Clausewitza

"Kozaków: EB" przygotował ten sam zespół, który napisał "Sudden Strike" - wysoko ocenioną grę strategiczną w realiach II wojny światowej. Gra ta zasłynęła m.in. wysokim poziomem trudności. Z góry uprzedzam, że "Kozacy" również bardzo wiele wymagają od gracza. Najlepiej zacząć zmagania od pojedynczych scenariuszy, na poziomie "łatwym", a gdy już oswoimy się z grą, przejść na poziom trudności "normalny". Dopiero po tym treningu można się brać do kampanii - zwykle doprawdy wyjątkowo trudnych.

"Kozacy" to na pozór typowa gra strategiczna w trybie czasu rzeczywistego. Jeśli jednak przyjmiemy typową dla takich gier strategię (obrona przed pierwszymi silnymi falami ataków, budowa silnej armii, atak), może się to okazać niewystarczające. Kluczowe jest przyjęcie odpowiedniej strategii i umiejętne realizowanie jej na poziomie taktyki. I nie chodzi tylko o to, że oddział w odpowiedniej formacji, z dowódcą, jest znacznie skuteczniejszy od na pozór takich samych sił działających bez nadzoru oficera. Jeszcze ważniejsze jest właściwe łączenie ze sobą różnego rodzaju wojsk - rzecz jasna w optymalnym dla danej konfiguracji szyku - tak aby maksymalnie wykorzystać ich potencjał bojowy.

Jak przegrać wygraną bitwę

Przykładowo, gdy oczekujemy na atak, dobrze jest ustawić w pierwszej linii armaty, powstrzymując się jednak od strzału, dopóki wróg nie podejdzie blisko. Kartacze mogą wtedy spustoszyć szeregi przeciwnika. Co by było, gdybyśmy zaczęli ostrzał wcześniej? Z powodu dystansu musielibyśmy użyć zamiast kartaczy kul, znacznie mniej skutecznych. Na oddanie drugiego strzału, kartaczami, najprawdopodobniej nie mielibyśmy już szans, bo czas przeładowania armat jest bardzo długi.

Szarżująca kawaleria wpadłaby między szeregi muszkieterów, nie mających szans na oddanie kolejnych salw. Śmierć oficerów wywołałaby chaos w szeregach pikinierów nie mogących skutecznie przyjść w sukurs zaatakowanym strzelcom Tak właśnie wielkie armie przegrywają bitwy z mniej licznymi, ale lepiej dowodzonymi przeciwnikami.

Mądry dowódca potrafi też wykorzystać ukształtowanie terenu. Wiele razy unikałem dotkliwej porażki tylko dlatego, że zdążyłem zająć muszkieterami i artylerią ważne wzniesienia, mogąc dzięki temu razić wroga na duże dystanse. W ten sam sposób kontrolowałem prowadzące do mej osady wąwozy i nie dopuszczałem przeciwnika do ważnych złóż surowców.

To wymagało jednak szybkich, odważnych rajdów. W "Kozakach" trzeba podejmować ryzyko. Żaden wódz, nawet najlepszy taktyk, nie może jednak zlekceważyć zaplecza. Bez surowców i rozwoju nowych technologii wygrać się nie da.

Bojowy duch to za mało

Żeby prowadzić wojnę, musimy mieć żelazo, węgiel, złoto, armię trzeba też żywić, a drewno i kamień niezbędne nam będą do budowania domów i umocnień. Pracą zajmuje się chłopstwo, na uniwersytetach trwają badania nad lepszym prochem lub technologiami melioracji, kuźnie z czasem pozwalają na konstrukcję wytrzymalszych kirysów. Dzięki nowym technologiom rośnie zarówno skuteczność bojowa naszych wojsk, jak i wydajność gospodarki.

Zdrowa ekonomia i sensowne inwestycje są zatem podstawą militarnego sukcesu. Pamiętajmy jednak, że szybki rajd na cudzą kopalnię pozwoli nam czerpać zyski z inwestycji, w którą nie zainwestowaliśmy ani grosza. Jaka strategia przynosi lepsze rezultaty? To zależy od sytuacji. Jeśli potrafimy ją właściwie ocenić, być może przetrwamy.

Komputer nie gra fair

"Kozacy" mogą zaintrygować dzięki wyzwaniom, którym nie jest łatwo sprostać, choć - podkreślam - poziom trudności nowicjuszy zapewne zrazi. Problem ten nie dotyczy gry z żywym przeciwnikiem. Możliwość toczenia przez internet historycznych bitew z kolegami to olbrzymi atut. Czy to w sieci, czy poza nią, możemy cieszyć oko efektowną oprawą graficzną. Gra wygląda naprawdę bardzo dobrze.

"Kozacy" mogą zapewnić wiele emocji, czego nie są w stanie przesłonić drobne wady programu, jak choćby problemy jednostek z dotarciem do wskazanego celu po najkrótszej trasie. Najwięcej irytacji budzi ingerencja komputera w stan naszych sił na kolejnych etapach kampanii. Przykład? Obroniliśmy osadę. Naszym następnym zadaniem okazuje się odbicie jeńców. Komputer jednak eliminuje z planszy wszystkich naszych ocalałych żołnierzy! Co ciekawe, chłopi i pop (duchowni potrafią uzdrawiać modlitwą rannych) przetrwali ten kataklizm. Trudno więc mówić o koncepcji startu od zera. O co tu zatem chodzi? Nie mam pojęcia.

"Kozacy" to pod wieloma względami gra bardzo dopracowana, kilka rzeczy można jednak poprawić. Gdyby logiczniej konstruowano kampanie, wprowadzono możliwość zdobywania przez poszczególne jednostki doświadczenia w walce, pozytywnie wpływającego na ich zdolności bojowe, gdyby bardziej zróżnicowano armie poszczególnych państw, "Kozacy" mogliby przejść do historii. Ale i tak jest to ciekawa gra.

Olaf Szewczyk

"Cossacks: European Wars"

  • Producent CDV

Dystrybutor IM Group

Cena 99 zł

Wymagania: Pentium 200 MHz, 32 MB RAM, CD-ROM x4

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.