Hired Team

Gra przewyższająca grywalnością Quake'a, bogactwem oprawy graficznej Unreala i to za śmieszne pieniądze? Podobno wszystkie te zalety łączy w sobie Hired Team: Trial, gra stworzona przez naszych wschodnich sąsiadów. Czy rzeczywiście może ona stanowić konkurencję dla "klasyków" gatunku First Person Perspective?

Hired Team

Gra przewyższająca grywalnością Quake'a, bogactwem oprawy graficznej Unreala i to za śmieszne pieniądze? Podobno wszystkie te zalety łączy w sobie Hired Team: Trial, gra stworzona przez naszych wschodnich sąsiadów. Czy rzeczywiście może ona stanowić konkurencję dla "klasyków" gatunku First Person Perspective?

W drugiej połowie XXI wieku zaludnienie ziemi osiągnęło punkt krytyczny. Olbrzymie miasta pokryły prawie całą powierzchnie kontynentów. Równocześnie nastąpiła anarchizacja obyczajów, która pociągnęła za sobą wzrost przestępczości. Ogólnie rzecz biorąc cywilizacja zaczęła chylić się ku upadkowi. Aby powstrzymać degradację ludzkości, stworzono specjalną jednostkę wojskową: tytułową Hired Team. Wcielamy się w postać kandydata, który chce zostać jej członkiem. Musimy mu pomóc przejść przez ostatnią próbę. Będzie to test odbywający się w rzeczywistości wirtualnej.

W co grać?

Według zapewnień autorów Hired Team: Trial bije na głowę Quake'a 2 oraz pierwszą część Unreala. Specjalnie na potrzeby gry stworzony został silnik graficzny "Shine", którego możliwości rzeczywiście są spore. Dzięki wykorzystaniu mapowania nierówności udało się stworzyć złudzenie wypukłości na teksturze (np. na powierzchni wody), a opracowanie efektów tworzących chromowane powierzchnie umożliwiło pokazanie obrazów, jakich dotąd nie widzieliśmy. Świat widzimy oczami postaci, którą kierujemy podobnie jak w innych grach FPP. Zanim zaczniemy rozgrywkę, musimy określić wygląd naszego herosa oraz wpisać jego imię. Postaci do wyboru jest kilkanaście, jednak niewiele różnią się one od siebie. Główny nacisk położono na rozgrywkę przeznaczoną dla pojedynczego gracza. Do wykonania dostajemy szereg misji w różnych rejonach świata. Zadania nie są ze sobą powiązane (wzrasta jedynie poziom trudności), więc na skomplikowaną fabułę raczej nie ma co liczyć. Trzydzieści lokacji utrzymanych jest w różnych stylach architektonicznych. Niektóre z nich wręcz szokują połączeniem np. strzelistej gotyckiej architektury i kompleksów technicznych rodem z filmów science-fiction. Sam tryb rozgrywki bardzo przypomina to, co można zobaczyć w grze Unreal Tournament. W niektórych momentach jednak jakość map oraz tekstur pozostawiają wiele do życzenia. Walczyć możemy z kilkoma przeciwnikami, w pojedynkę lub w drużynie. W grze występuje dziesięciu przeciwników: każdy preferuje inny styl walki, inny rodzaj broni i stosuje charakterystyczne dla siebie zagrywki taktyczne. Sami przeciwnicy sterowani przez komputer (boty) inteligencją raczej nie grzeszą, ale za to refleksem, spostrzegawczością i celnością wielokrotnie przewyższają człowieka. Nawet na najniższym poziomie trudności (dostępne są cztery) rozgrywka może sprawić trudność mniej wprawnym graczom. Otrzymujemy dziewięć rodzajów broni. Na początku mamy zawsze pod ręką pistolet o kalibrze 9mm z nieograniczonym zapasem amunicji. Nie jest to broń bardzo niebezpieczna (przynajmniej w grze) jednak lepsze to niż nic. Jeżeli nadarzy się okazja, możemy dozbroić się w strzelbę typu "obrzyn" (zabójcza w bliskim starciu), karabinek maszynowy (siła ognia podobna do pistoletu, jednak małą siłę rażenia rekompensuje szybkostrzelność), obrotowy karabin pulsacyjny (broń energetyczna), paralizator o dużej mocy i podobnym zasięgu, karabin snajperski (jeden strzał w głowę i po sprawie), granatnik (mało przydatny), nieśmiertelną wyrzutnię rakiet oraz na deser wielkie "coś" wysyłające kulę energii, która po trafieniu zostawia z przeciwnika kupkę popiołu.Jeżeli zdecydujemy się na rozgrywkę w trybie singleplayer, czekać na nas będzie kilka rodzajów zadań. Może to być zwykły "Deathmatch", czyli każdy przeciwko każdemu, "Teams" będący walką drużyn, "Capture The Flag": walka o flagę umieszczoną w bazie przeciwnika lub "Assault", czyli próba szturmu lub obrony obiektu zajętego przez przeciwnika. Nikt więc nie powinien narzekać na monotonię. Kiedy już znudzi nam się gra w pojedynkę, można spróbować trybu gry wieloosobowej. Muszę przyznać, iż dopiero tutaj Hired Team: Trial pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Dzięki dodatkowym opcjom można dowolnie skonfigurować parametry rozgrywki: wybrać mapę, przeciwników oraz zarejestrować nasz komputer jako serwer gry na stronie producenta. Pewną innowacją jest wprowadzenie dwóch rodzajów rozgrywki: "Arcade" i "Tactics". Ten pierwszy nieco upodabnia grę do Quake'a, drugi natomiast wprowadza np. zróżnicowanie obrażeń w zależności od tego, gdzie zostaliśmy trafieni. Pod tym względem gra bardziej przypomina Unreal Tournament lub Soldier of Fortune.Nawet jeżeli nie posiadamy dostępu do Internetu lub sieci lokalnej, możemy sami stworzyć serwer gry i dowolnie go skonfigurować, a później wkroczyć do akcji razem z botami. Otwiera to nowe możliwości w stosunku do, wydawałoby się, pierwszoplanowego trybu gry jednoosobowej.

No i jak?

Przedstawiłem teorię, która jednak niezupełnie pokrywa się z tym, co widzimy w praktyce. Na początku byłem dosyć niemile zaskoczony ubogimi w detale mapami, jednak ingerencja w ustawienia graficzne programu pozwoliła je nieco poprawić. Nie ukrywam jednak, że pod względem wykonania poziomów tylko około połowę z nich można porównać do tego, co widzieliśmy np. w Quake'u 3. Wydaje się, że silnik graficzny "Shine" nie jest aż tak efektywny, jakby tego życzyli sobie autorzy. Tragiczne są tła: widoki rozciągające się naokoło otwartych przestrzeni w zupełności nie przystają do kolorowych poziomów i ładnego nieba. Wspomniałem już wcześniej o nowatorskich pomysłach na wykorzystanie mocy obliczeniowej naszych komputerów. Dodatkowe dynamiczne oświetlenie, szczegółowe cienie lub efekt "halo" po spojrzeniu w słońce mogą się podobać. Niestety, aby uzyskać pełnię efektów należy posiadać mocny komputer. Na PII350Mhz dało się grać jedynie w średnich detalach: na tym samym komputerze Unreal Tournament cieszył oczy płynną animacją w pełnych szczegółach obrazu.Przeciwnicy to dopracowane, trójwymiarowe modele. Standardowo widać, jaką każdy z nich posiada broń, jednak animacja samych botów pozostawia sporo do życzenia: jest po prostu zbyt uboga. Kiedy trafimy wroga, nie widać prawie żadnej reakcji z jego strony. Jedynym dowodem postrzału staje się tylko bryzgająca posoka. Z drugiej strony, wybuchy pozostawiają ślady na ścianach, a po wystrzałach z broni palnej po podłodze walają się łuski. Hired Team: Trial stara się pod względem graficznym dorównać wielkim poprzednikom i, oprócz wymienionych niedoróbek, prawie jej się to udaje. Dźwięk stanowi osobne zagadnienie: właściwie słychać jedynie nasze kroki oraz odgłosy strzałów. Od czasu do czasu pojawi się jakiś jęk lub mlask. Niepocieszone będą więc osoby grające "na słuch": na nic się zdadzą próby odgadnięcia odległości lub pozycji przeciwnika na mapie zależnie od wydawanych przez niego dźwięków Odniosłem ponadto wrażenie, iż odgłosy są trochę sztuczne. Muzyki jakoś nie zauważyłem...Wiadomo, iż stworzenie dobrego modelu broni oraz odpowiedni ich dobór nie jest rzeczą łatwą. W Hired Team: Trial znajdziemy arsenał znany z innych produkcji. Najbardziej udanym pomysłem wydaje mi się wyrzutnia rakiet z chromowaną (szpanerską) końcówką. Jej duża siła ognia da przeciwnikowi znać o sobie. Reszta giwer reprezentuje raczej poziom średni: wygląd nie pozostawia wiele do życzenia, jednak jeśli chodzi o prezencję działania oraz efekt końcowy, to bywało lepiej, chociażby Quake'u 1 lub Sin. Najbardziej zasmucił mnie brak efektu fali uderzeniowej po trafieniu rakiety w cel. Niestety, nie można już "walić pod nogi", aby zgładzić oponenta, jak to miało miejsce w serii Quake. Teraz liczą się jedynie trafienia bezpośrednie.Kiedy już przebrnąłem przez etap konfiguracji grafiki (wybór możliwych ustawień może przyprawić o zawrót głowy, warto więc skorzystać z zestawów proponowanych przez autorów) i dobrałem odpowiedni poziom trudności, mogłem pogrążyć się w rozgrywce. Chociaż czasami brakowało mi głosu "aprobaty", jaki pamiętam z Quake'a 3, to jednak ku mojemu zdziwieniu spostrzegłem, iż gram już kilka godzin. To nic, że grałem na najniższych detalach, od czasu do czasu przeklinając głupotę botów: zabawa była i tak niezła, także dzięki polskiej wersji językowej.

Na koniec

Hired Team: Trial to gra pod wieloma względami nierówna: nowatorskim pomysłom graficznym towarzyszą przyprawiające o oczopląs rozwiązania kolorystyczne. Estetycznie wykonane i zawsze celnie strzelające boty wykazują się czasami totalnym brakiem orientacji i nieusprawiedliwioną głupotą. Muszę jednak przyznać, iż grało mi się prawie tak dobrze, jak w osławione i uznane hity konkurencji. Autorzy zapewne doszli do wniosku, iż kopiując większość rozwiązań z Quake'a 3 i Unreal Tournament, będą "skazani na sukces". Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a w Hired Team: Trial brakuje właśnie tych kilku "smaczków" które powinny się w niej pojawić, niezależnie od sposobu prezentacji oprawy graficznej lub linii fabuły.Chociaż Hired Team: Trial jest jeszcze grą w kilku miejscach niedopracowaną, to jednak niedoróbki nie odbierają przyjemności z rozgrywki. Duży wpływ na końcową ocenę ma także niska cena gry oraz opracowanie w pełni polskiej wersji.

Copyright © Agora SA