The Sims: Balanga

Oto nadchodzi kolejny dodatek do Simsów, którzy zdobyli sobie wielkie rzesze zwolenników na całym świecie. Jak zwykle dostajemy nowe style architektoniczne i rozmaite obiekty. Lecz najważniejszą innowacją jest możliwość wybudowania parkietu i urządzenia wielkiej imprezy dla znajomych i rodziny.

The Sims: Balanga

Oto nadchodzi kolejny dodatek do Simsów, którzy zdobyli sobie wielkie rzesze zwolenników na całym świecie. Jak zwykle dostajemy nowe style architektoniczne i rozmaite obiekty. Lecz najważniejszą innowacją jest możliwość wybudowania parkietu i urządzenia wielkiej imprezy dla znajomych i rodziny.

W The Sims grali chyba wszyscy. W Internecie powstało całe mnóstwo stron tworzonych przez fanów, firma Maxis systematycznie wypuszczała coraz to nowe dodatki, a gracze zażarcie dyskutowali o swoich wirtualnych rodzinach. Oczywiście znaleźli się też przeciwnicy: dla nich The Sims to po prostu przegadany i zbyt rozbudowany domek dla lalek. A jednak do tej pory na całym świecie sprzedano miliony kopii gry.Na pierwszy oficjalny dodatek nie trzeba było długo czekać. W Polsce znany jest on pod nazwą Sims: Światowe Życie . Gracze otrzymali nowe style architektoniczne, kilka dodatkowych dróg kariery, dziesiątki obiektów ubarwiających grę, nowe postacie i wszystko, co do tej pory było dostępne w Internecie. Jak można było przewidzieć, Światowe Życie stało się kolejnym wydawniczym szlagierem. Po pewnym czasie twórcy gry doszli jednak do wniosku, że graczy należy znowu uraczyć porcją dodatków (zwiększając tym samym objętość własnego portfela) i stworzyli coś, co w naszym kraju znane będzie pod nazwą Sims: Balanga .

Hasło: Impreza!

Kiedy po długiej jeździe na przeciwległy koniec Warszawy dotarłem do siedziby IM Group, dostałem się do komputera z zainstalowaną Balangą i uruchomiłem grę, moim oczom ukazało się znane logo, a po chwili ujrzałem stare, dobre sąsiedztwo wraz z podstawowymi budynkami i zamieszkującymi je rodzinami. Wziąłem się szybko za tworzenie własnej familii - tu pierwsze nowości: rozszerzono wybór twarzy i strojów naszych "milusińskich". Po stworzeniu dwuosobowego małżeństwa w stylu country, kupiłem im skrawek ziemi i przystąpiłem do budowy lokum. Jako że farmerom z Teksasu nie wypada mieszkać w nowoczesnym apartamencie, postawiłem drewniane ściany od środka wykładane deskami, z drzwiami i oknami niczym w saloonie. W roli krzeseł i stolików ustawiłem bele siana. Jako oświetlenie porozmieszczałem tu i ówdzie olejne lampy, na ścianach zawiesiłem krowie rogi i czaszki bizonów, a całość dopełniłem staromodnym łóżkiem i wielkim, mechanicznym bykiem z regulowanym, trójstopniowym poziomem trudności jazdy (na wypadek, gdyby moja rodzina poczuła nagłą potrzebę ujeżdżania zwierząt). Spokoju nie dawały mi tylko brzozy na terenie działki, więc od razu zastąpiłem je kaktusami, miejscem na ognisko i oczywiście sianem (które, jak się okazało po rozpaleniu ogniska, stało się przyczyną pożaru...). Styl dzikiego zachodu bardzo szybko mi się jednak znudził i postanowiłem stworzyć rodzinę na miarę XXI wieku, wraz ze wszystkimi dostępnymi dzisiaj wygodami i mieszkaniem urządzonym w stylu postindustrialnym.

Wszyscy na parkiet

Po ozdobieniu ścian nowego lokum psychodelicznymi tapetami, kupieniu przeźroczystych, neonowych foteli, telewizora i innych elektronicznych wygód, ustawieniu barku (a jakże!), wmontowaniu w ścianę gigantycznego wentylatora (wiadomo, jak może być duszno na imprezach) i przebraniu Simów w cyberpunkowe ciuchy, postanowiłem urządzić tytułową Balangę . Kupiłem parkiet, neonowe lampy, sprzęt muzyczny o odpowiedniej mocy, no i obowiązkowe na współczesnych party klatki dla stage dancers. Zamówiłem także obsługę cateringową, aby goście nie wyszli zmorzeni głodem lub nie wywędrowali w poszukiwaniu drinków. Brakowało mi już tylko wyboru muzyki, ale kto by tam chciał się bawić przez cały czas w zmieniającego płyty, zamiast brać bezpośredni udział w zabawie? Nie namyślając się długo, po prostu zatrudniłem profesjonalnego DJ'a, który dobrze wie, co zrobić, aby rozkręcić imprezę. Tak przygotowany, zacząłem dzwonić do gości zapraszając ich na Balangę. Po pewnym czasie zeszło się całe sąsiedztwo: około 20 osób. Starszy pan z brzuszkiem i jego sąsiadka przebrana, nie wiedzieć czemu, za Xenę, zaczęli wyginać się w klatkach, kilka osób oblegało barek, ktoś inny sprawdzał jakość obsługi cateringowej, a reszta bawiła się na parkiecie. Jednak nie wszystkim spodobała się impreza, więc pierwsze wyszło oburzone małżeństwo z trójką dzieci. Ale czy ktoś ich zapraszał?

Męki Dnia Następnego

Impreza trwała w najlepsze. Około pierwszej w nocy wszyscy stwierdzili, że muszą już wracać. Ci, którzy choć raz urządzili jakąś szaloną Balangę w domu, mogą się domyślić, w jakim stanie goście zostawili miejsce party. Sam nie wiem, czy nie opłaciłoby się wybudować domu od nowa: wszędzie śmieci, pęknięty telewizor, zapchana toaleta, prysznic i umywalka, śpiący na podłodze w salonie gospodarz, przepalona wieża w sypialni i zerwane przyjaźnie - efekt bójki między dwoma gośćmi. W dodatku pół kuchni spłonęło w pożarze wywołanym przez nieostrożnego Sima, który robił sobie obiad o 23:00. Potworne, nieprawdaż? Ale wrażeń z imprezy nikt nam nie odbierze, no i te zdjęcia... Teraz tylko pozostaje uderzyć w kimono zapominając w dzisiejszym dniu o pracy, później zaś obejrzeć efektowny zawał sprzątaczki, która przyjdzie o 10:00 i przygotować się na następną Balangę . Tym razem, aby uspokoić policję, wyprawimy bal kostiumowy.

Ale było...

Szalona impreza - tego właśnie brakowało w Simsach . Autorzy dodali także nowe gadżety uatrakcyjniające codzienne życie, 3 nowe style, w jakich możemy urządzić mieszkania Simów, stroje pozwalające na urządzenie balu maskowego, imprezy techno lub w hawajskich klimatach albo zabawy w stodole, w stylu country. Warto także dodać, że testowana przeze mnie wersja była już prawie do końca spolszczona, więc maniakom Simsów wypada z niecierpliwością czekać na pojawienie się gry w sklepach.

Copyright © Agora SA