MechWarrior 4: Vengeance

Sto ton furii

MechWarrior 4: Vengeance

Sto ton furii

Nic tak nie leczy chłopców z kompleksów, jak spacerek kilkupiętrowym monstrum, pod krokami którego głucho dudni ziemia. Nic dziwnego, że seria "MechWarrior" ma tylu wiernych miłośników.

Mechy to potężne machiny bojowe, poruszające się na dwóch kończynach - przypominają trochę maszyny kroczące Imperium z "Wojen gwiezdnych". Każdy mech sterowany jest przez człowieka, zamkniętego w kokpicie i patrzącego na świat z góry. Nie tylko z powodu wysokości. Mechwarrior (warrior - ang. wojownik), sterując swoją bestią, nie musi obawiać się niczego - poza innymi wojownikami mechów. I właśnie na walkach tychże maszyn polega ta gra. Helikoptery, czołgi, transportery opancerzone, wyrzutnie rakiet i obronne wieżyczki laserowe liczą się nie bardziej niż natrętne komary.

Fabuła jest, tradycyjnie dla cyklu "Mechwarrior", tylko wątłym pretekstem. W roku 3063 młody książę po powrocie na ojczystą planetę zastaje zgliszcza w miejscu swego pałacu. Jego świat jest gnębiony przez okupanta, jego rodzina nie żyje. Księciu udaje się zebrać garstkę przyjaciół, wraz z którymi przyjdzie walczyć o honor i wygnanie najeźdźcy z planety.

Misje polegają głównie na niszczeniu ważnych baz wroga, atakowaniu jego konwojów lub eskortowaniu własnych. Zwykle walczymy w otwartym terenie, jednak pod koniec gry trafiają się ciężkie bitwy na ulicach miasta. Z czasem będziemy mogli przyłączać do zespołu innych wojowników (maksymalnie do trzech) i przydzielać im mechy. Maszyny oraz broń, którą będziemy mogli na nich montować, zdobywamy podczas walk. Zaczynamy od 40- lub 50-tonowych "maluchów" klasy Shadow Cat lub Osiris, by na koniec dysponować już takimi potworami, jak 100-tonowy Atlas. Nasi podwładni zdobywają w walce doświadczenie, co podnosi ich umiejętności strzeleckie i pilotażu. Najważniejsze są jednak mechy - to właśnie dobór najwłaściwszych maszyn i uzbrojenia do danej misji jest kluczowym (i najciekawszym) punktem gry.

Przyjrzyjmy się na przykład mechowi klasy Awesome. Jako stosunkowo powolny, źle sprawdza się przy przechwytywaniu lub eskortowaniu konwojów. Znakomity jest jednak jako maszyna szturmowa przy zdobywaniu wrogiej bazy. Wyposażony w lasery dalekiego zasięgu potrafi z daleka rozbijać w puch obronę przeciwnika. Może też poważnie uszkodzić wrogie mechy, zanim podbiegną tak blisko, by nam zagrozić. Warto jednak wyłączyć wcześniej aktywny radar, by nie namierzały nas systemy obronne wroga.

Bronie energetyczne Awesome mają tę zaletę, że - w przeciwieństwie do broni balistycznych i rakietowych - nie wymagają amunicji. Wady? Długi czas ładowania, co w starciach na krótkie dystanse może być problemem. Co gorsza, salwa z broni energetycznych bardzo podnosi temperaturę mecha. Jeśli zostanie przegrzany, komputer automatycznie wyłączy go na kilka cennych sekund. Trzeba więc instalować dużo chłodnic. Jednak i one niewiele pomogą, gdy walczymy na rozpalonej słońcem pustyni...

Poza tym należy dobrać odpowiedni materiał pancerza - uniwersalny lub taki, który najlepiej sprawdza się przeciwko udarom dynamicznym lub energetycznym. Jeśli po drodze znajdziemy stację naprawczą i mamy czas na wizytę w niej między jedną a druga walką, to jeszcze pół biedy. Gdy jednak nie ma szansy na remont - i uzupełnienie amunicji, jeśli akurat tego typu bronie przenosi nasz mech - dobra skorupa może uratować nam życie.

Generalnie im większy tonaż mecha, tym lepiej. Uniesie lepszy pancerz i więcej broni. Podoba mi się jednak w tej grze to, że są w niej furtki dla inwencji. 100-tonowy Atlas nie ma szans z lekkim, lecz szybkim mechem np. klasy Cougar. Jeśli Cougar tylko zdąży podejść bardzo blisko - a jedna, dwie, a nawet trzy celne salwy raczej nie zniszczą nawet słabszych mechów - może pokonać Atlasa po prostu krążąc wokół niego. Atlas jest bowiem tak mało zwrotny, że nie ma szans na równie szybki obrót. Przy umiejętnym pilotażu, Dawid pokona Goliata - no chyba, że do walki włączą się inne mechy...

"MechWarrior 4: Vengeance" to gra dla konkretnego odbiorcy. Miłośnicy poprzednich części cyklu powinni być zadowoleni. Nie ma rewolucji, wprowadzono za to kilka ciekawych usprawnień. Poprawiono oprawę graficzną, choć chyba trochę siadła dramaturgia poszczególnych misji, a i muzyka nie porywa. Jeśli wysokie jak wieżowce mechy nie budziły w was dotąd żadnych emocji, ta gra tego nie zmieni.

Tym bardziej, że sterowanie mechem jest trudne. To parasymulator (i do tego symulator czegoś, czego nie ma!). Przydałby się dobry joystick. Jeśli go nie macie, włączcie w opcjach obsługę myszki i przeprogramujcie klawisze ruchu w przód, w tył, w lewo, w prawo na "W", "S", "A", "D". Ustawienia, które proponuje producent, uniemożliwiają grę.

Olaf Szewczyk

MechWarrior 4

Wydawca: Microsoft

Minimalne wymagania: PC Pentium II 300, 64 MB RAM, akcelerator 3D

Cena: 159 zł

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.