Sposób na kryzys w rodzinnych finansach? Skarbonka dziecka!

Nagła potrzeba zapłacenia kilku złotych listonoszowi lub wręczenia napiwku dostarczycielowi pizzy, a tu brak gotówki w domu... Koniec miesiąca i wiejące pustką konto? Jak wykazało badanie, w każdej z tych sytuacji rodziców często ratują dzieci i ich oszczędności.

Firma internetowa specjalizująca się w usługach finansowych, Moneysupermarket.com, przeprowadziła w Wielkiej Brytanii badanie, w którym rodzice przyznali, że często podkradają dzieciom drobne ze skarbonek. Niektórzy z nich robią to przynajmniej raz w tygodniu. Najczęściej dzieje się tak w sytuacji, gdy nagle potrzebują drobnych lub gotówki, a ich portfele są puste. 1/5 ankietowanych stwierdziła, że ich dzieci są zbyt małe, żeby to w ogóle zauważyć, tyle samo osób przyznało również, że jeszcze nie oddało pożyczonych sum, choć zamierza to kiedyś uczynić.

Na co potrzebują oszczędności swojego potomstwa? Według rodziców biorących udział w badaniu, pieniądze te przydają się na opłacenie rachunków i zakupów spożywczych, bo często łatwiej jest pożyczyć od dziecka niż iść do bankomatu. Niektórzy ankietowani przyznali jednak, że zdarzało im się pożyczać od dzieci, bo ich własne konta bankowe były puste. Czy Polacy też ratują się oszczędnościami swoich dzieci?

Trauma z dzieciństwa

Agnieszka, trzydziestokilkulatka, mówi, że takie rzeczy działy się już za czasów jej dzieciństwa. - Mam takie traumatyczne wspomnienie z komunii. Dostałam w prezencie pieniądze, ale widziałam je tylko w kopercie, gdy były mi wręczane. Później zabrali je rodzice, za część kupili mi wybraną zabawkę - to była taka ładna, niemiecka lalka. Mama kupiła sobie za resztę sukienkę, tata też coś kupił... Te pieniądze się rozeszły i nikt nie poinformował mnie nawet jaka to była kwota, nie zapytał, co chciałabym z nią zrobić. Rozdysponowali te pieniądze między sobą. Trochę oczywiście ich rozumiem, to były czasy komuny, nie chodziłam głodna, miałam się w co ubrać i czym się bawić. Nie winię ich i nie mam o to szczególnego żalu, ale wtedy było mi przykro i dziwnie. Marzyłam o rowerze i najbardziej mnie bolało, że nikt nie poprosił mnie o zgodę - poczułabym się wtedy ważna.

Podobne wspomnienie i poczucie rozżalenia towarzyszy Izie: - Kiedyś moja babcia pożyczyła ode mnie moje kieszonkowe. Właściwie to nie było kieszonkowe regularne, ale większa suma, jaką tata dał mi ze swojej odprawy, którą dostał odchodząc z pracy. Babcia pożyczyła na "życie" i nigdy nie oddała. Za każdym razem mówiła, że nie ma i że mi odda jak kiedyś będzie miała. Nigdy już nie uzbierała tej kwoty i mimo że minęło od tego czasu wiele lat, pamiętam to i czuję się trochę pokrzywdzona. Dlatego uważam, że nie wolno pożyczyć, a nie oddać. Dziecko też człowiek.

Pieniądze z komunii ratują rodziny?

Ania ma 9-letniego syna i mówi, że pod koniec miesiąca, kiedy jest już krucho z pieniędzmi, zdarza się jej i jej mężowi zabierać drobne pieniądze ze skarbonki syna. - Zawsze za jego zgodą. Ostatnio musieliśmy wziąć większą sumę z pieniędzy, które otrzymał na komunię, ale w ciągu tygodnia udało się nam je oddać - mieliśmy nagły większy wydatek, a to był koniec miesiąca, konta puste, debety wykorzystane na maksa. Zresztą opiekujemy się tymi pieniędzmi, które dostał na komunię, żeby ich nie wydał w całości na słodycze. Ma się zastanowić, co chce za nie kupić. Dostaje też regularne kieszonkowe: 5 złotych tygodniowo i to mu wystarcza na bieżące wydatki. Oczywiście kieszonkowe dostaje tylko wtedy, gdy wypełnia swoje obowiązki domowe.

Większe sumy pieniędzy, które dzieci dostają podczas ceremonii chrztu lub komunii, uratowały niejednego rodzica. Piotr pożyczył kilka tysięcy od córki na ratowanie swojej firmy: - Akurat był słaby okres w interesach, trzeba było wypłacić pensje i zamówić nowe surowce do produkcji. Pożyczyłem od córki pieniądze z jej komunii. Kiedyś jej oddam, na razie nie mam. Czasem się upomina, ale przecież i tak ciągle dostaje prezenty i niczego jej nie brakuje więc uważam, że żadna krzywda jej się nie dzieje. O podobnej sytuacji opowiada Iwona: - Mój mąż-przedsiębiorca zgarnął kasę syna z chrzcin na spłacenie długów swojej firmy. Firma nadal ma długi, dziecko nie ma prezentu z chrzcin - opowiada rozżalona. - Mam nadzieję, że kiedyś ojciec to dziecku wyrówna...

Skok na świnkę

Aga ma dwie córki i przyznaje, że zdarzyło jej się w sytuacji kryzysowej pożyczyć większą sumę od dzieci. Uważa, że sposobów na oddanie zaciągniętej pożyczki jest kilka, niekoniecznie musi być to zwrot dokładnej sumy. - Popsuł się nam drugi piec gazowy w ciągu miesiąca, a ja byłam na urlopie wychowawczym i naprawdę było chudo - opowiada. - Były to wydatki zupełnie niespodziewane, środek zimy, w mieszkaniu zimno, brak ciepłej wody. Uratowało nas wtedy 700zł ze skarbonek. Czy oddaliśmy? Chyba ciągle oddajemy, kupując nadplanowe zabawki, sponsorując basen, zajęcia dodatkowe, itp.

Podobnego zdania, co do oddawania pożyczonych od dzieci kwot, jest Julia, również mama dwóch córek. Zdarzyło jej się ratować kilka razy drobnymi ze skarbonek, gdy nie miała w domu gotówki, a potrzebowała pieniędzy dla kuriera. - Sporo zamawiam przez Internet i parę razy się tak zdarzyło - tłumaczy. - Najbardziej pamiętam, jak niespodziewanie zadzwonił kurier, że przywiozą za chwilę łóżko piętrowe. Nie spodziewałam się, że to będzie tak szybko. A ja sama w domu, dzieci chore, więc nawet wyjść nie mogłam. Miałam jakieś pieniądze, ale za mało, to była duża kwota. Ostatnią stówę dałam panom piątkami i dwójkami z oszczędności dziewczynek. I chyba nie oddałam, nie pamiętam, ale w końcu to ich łóżko, nie? A pieniądze też ode mnie! - śmieje się Julia.

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj

Trudno znaleźć rozmówców, którzy powiedzieliby, że lubią, kiedy ktoś pożycza od nich pieniądze. Z drugiej strony absolutna większość rodziców, których pytam czy zdarza im się poratować pożyczką zaciągniętą z oszczędności dziecka, przyznaje, że takie sytuacje mają miejsce. Z 20 mam, 5 stwierdziło, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, z tego prostego powodu, że ich dzieci nie mają żadnych oszczędności. Większe pożyczki pochodzą z prezentów na duże okazje, zwykle związane z ceremoniami kościelnymi, mniejsze są częstsze i zwykle dotyczą drobnych kwot. Te łatwiej oddać. Lucyna, mama trójki, mówi, że zawsze oddaje pożyczone od dzieci pieniądze: - Mówimy dzieciom, że od nich pożyczamy i zawsze informujemy kiedy zwracamy, że właśnie wrzuciliśmy je do skarbonki.

Jola opisuje zdarzenie, które utwierdziło ją w przekonaniu, że nie powinno się pożyczać pieniędzy od dzieci: - Zrobiłam to raz i chyba Bozia mnie pokarała - śmieje się. - Przyszła do mnie sąsiadka i powiedziała, że zbiera pieniądze na chore dzieci. Często wspieram jakieś akcje, ale nie lubię, jak ktoś stoi i jęczy, a już tym bardziej znajomy, powiedziałam jej więc, że nie mam. W końcu wysypałam jakieś 3 złote z portfela, a ona na to, że może ze 2 złote jeszcze znajdę... Męża nie było, dzieci piszczą, przeciąg mi zrobiła! Dla świętego spokoju wzięłam więc Zosi skarbonkę i otwierając ją nożem, rozwaliłam sobie palec tak, że chyba z tydzień mi się goił. I to był jedyny raz, że chciałam pożyczyć pieniądze od dziecka.

Dziecko lepsze od kredytu

Z wypowiedzi naszych rozmówczyń i z danych Moneyupermarket.com wyłania się obraz rodzin dotkniętych kryzysem - o ile pożyczenie drobnej sumy na opłacenie kuriera czy dorzucenie się do nieoczekiwanej zbiórki na cele charytatywne nie wywołuje zdziwienia, bo każdy z nas znajduje się czasem w sytuacji, gdy potrzebuje gotówki, a nie ma do niej dostępu, o tyle ratowanie budżetu rodzinnego lub firmowego pożyczkami od potomstwa, może być znakiem, że kryzys ekonomiczny zmienia rozkład sił w rodzinie. Już nie tylko dorośli są odpowiedzialni za utrzymanie dzieci, ale to nieletni pomagają czasem utrzymać rodziny. Badanie brytyjskie wykazało, że część rodziców woli nawet pożyczyć pewną kwotę od dzieci niż zapłacić odsetki za pożyczkę w banku.

Argumenty, że pieniądze i tak pochodzą od nas, że najczęściej są to niewielkie sumy, że i tak kupujemy dzieciom wiele różnych rzeczy, mogą oczywiście trafiać do przekonania. Inna sprawa, że większość z nas chciałaby najpewniej nauczyć dzieci, że pożyczone rzeczy, w tym pieniądze, trzeba oddawać. A w takim razie nie ma wyjścia - trzeba świecić przykładem. Zresztą taka już nasza, rodziców, rola: powinniśmy być dla naszych dzieci wzorami cnót wszelakich.

Córeczko, te 10 złotych oddam Ci po następnej wypłacie, obiecuję! Synku, za te pieniądze, które dostałeś po urodzeniu od dziadka, kupiliśmy Twojej siostrze rower, a Ty odziedziczyłeś ten stary, z którego ona wyrosła. Gdybyś miał o to żal, rozmów się z nią, dobrze?

Jak zarabiać, inwestować i mądrze wydawać pieniądze? Przeczytaj w książkach Macieja Samcika >>

Czy zdarzyło ci się pożyczyć pieniądze od dziecka?
Więcej o:
Copyright © Agora SA