Rodzic w erze Internetu: szpieguje czy roztacza kontrolę?

Z badań wynika, że przeciętny nastolatek spędza w Internecie około 5 godzin dziennie i ukrywa swoją aktywność przed rodzicami. Czy dorośli powinni kontrolować poczynania swoich dzieci? Technologia może im w tym pomóc!

Kiedy sama byłam nastolatką, wiedziałam, że nie należy czytać cudzych listów, podsłuchiwać rozmów telefonicznych i nigdy - ale to przenigdy! - nie wolno czytać czyjegoś pamiętnika. To ostatnie było tym ważniejsze, że sama taki pamiętnik pisałam i uciekałam się do naprawdę sprytnych sposobów ukrywania kajetu przed dorosłymi zamieszkującymi mój dom. Teraz przypuszczam, że wyszukiwanie kryjówek dla moich zwierzeń było dla mnie równie ekscytujące, co ich spisywanie.

Zastanawiam się, jak zasady savoir-vivre dotyczące poszanowania prywatności mają się do czasów, w których żyją współczesne nastolatki? Pokusa by otworzyć kopertę nad parą jest im pewnie nieznana, skoro jedyne listy, które wyciągamy ze skrzynek to mniej lub bardziej zawoalowane groźby dotyczące naszych zobowiązań finansowych, a korespondencja między rówieśnikami przeniosła się do Internetu - z tym zastrzeżeniem, że większość nastolatków uważa, że e-maile są passé, a zamiast nich komunikują się ze sobą poprzez portale społecznościowe. Czasem korzystają z funkcji wysyłania prywatnych wiadomości, jednakże Internet i popularność mediów społecznościowych sprawiła, że prywatność staje się zjawiskiem coraz bardziej egzotycznym. Dobrowolnie umieszczamy nasze życie osobiste, osiągnięcia i przemyślenia na "profilach", tak, żeby każdy mógł się o nich dowiedzieć. Nastolatki wchodzą w związki i rozstają się w Internecie, a status na Facebooku informuje ich znajomych czy znowu są "do wzięcia".

Rodzic kontra www

Chciałabym wiedzieć, jak być rodzicem w dobie Internetu? Rozumiem potrzebę uszanowania prywatności dziecka i wręczenie mu zaklejonej koperty z listem od przyjaciółki z drugiego końca Polski, ale rozumiem też niepokój rodziców, którzy mają w domu nastolatka, spędzającego większość swojego czasu przed komputerem. Moje zrozumienie wynika być może z tego, że sama bardzo dobrze znam Internet i jego możliwości i wiem, że gdyby moje dzieci - na razie wciąż małe i nieschwytane w sieć - korzystały już z jego dobrodziejstw, miałabym duży problem, żeby powstrzymać się przed sprawdzaniem na jakie strony wchodzą i co piszą na portalach społecznościowych. Miałabym taką pokusę, bo bałabym się o ich bezpieczeństwo.

- Momencik! - ktoś zakrzyknie - A co z zaufaniem do własnego dziecka? Co z poszanowaniem jego prywatności, co z budowaniem prawidłowych relacji? - Ja zaś przyznam tej osobie rację i dołączę do pytań. Dlatego póki co cieszę się, że moje dzieci nie mają jeszcze skończonych pięciu lat (ale jedno z nich już za chwileczkę, już za momencik...), a ja nie muszę stawiać czoła moralnym dylematom dotyczącym kontrolowania poczynań mojego potomstwa w sieci (jestem bowiem pewna, że jest to moralnie naganne), zamiast tego śledzę z zaciekawieniem doniesienia ze świata, dotyczące tego, co dorośli i ich nastoletnie dzieci robią, żeby... nawzajem się oszukiwać. A robią naprawdę wiele!

Wyczyść historię, zmyl rodzica

McAfee, jedna z największych firm zajmujących się zagadnieniami bezpieczeństwa w Internecie i ochroną przeciwwirusową, przeprowadziła w tym roku badanie zachowań internetowych nastolatków. Okazuje się, że obawy rodziców nie są bezpodstawne - młodzież rzeczywiście robi w sieci rzeczy ryzykowne, co grosza - ukrywa je przed rodzicami. Wyniki badania pokazują, że 70% nastolatków ma swoje sposoby na ukrywanie przed rodzicami swoich działań w Internecie. Do najpopularniejszych należą:

wyczyszczenie historii używanej przeglądarki - 53%

zamknięcie/zmniejszenie okna przeglądarki, gdy rodzic wchodzi do pokoju - 46%

ukrywanie lub kasowanie komunikatorów internetowych i plików wideo - 34%

kłamanie lub ukrywanie szczegółów dotyczących aktywności w Internecie - 23%

korzystanie z komputera, którego rodzice nie sprawdzają - 23%

korzystanie z mobilnego urządzenia z dostępem do Internetu - 21%

korzystanie z ustawień prywatności pozwalających na dostęp do zamieszczanych treści tylko wybranym osobom - 20%

przeglądanie Internetu w trybie prywatnym - 20%

posiadanie adresu mailowego nieznanego rodzicom - 15%

tworzenie duplikatów/fałszywych profili społecznościowych - 9%

Okazuje się, że większość rodziców (73,5%) wierzy, że ich dzieci nie robią w sieci niczego ryzykownego - tymczasem z badania wynika, że prawie połowa korzystających z Internetu nastolatków miała kontakt ze stronami epatującymi przemocą, a 1/3 wchodziła na strony z pornografią.

Szpieg w krainie Internetu

Nie wszyscy rodzice jednak śpią spokojnie, kiedy ich dziecko surfuje w sieci. Z tego samego badania wynika, że dorośli coraz częściej monitorują internetowe działania swoich nastoletnich dzieci - połowa z nich korzysta z programów oferujących funkcję kontroli rodzicielskiej, 44% rodziców zna hasła dostępu do skrzynek pocztowych i kont na profilach społecznościowych swoich dzieci, a 27% matek i ojców konfiskuje ich komputery i urządzenia mobilne. Jednak niemal jedna czwarta dorosłych nadal rozkłada ręce, twierdząc, że technologia ich przerasta i dlatego w ogóle nie kontrolują aktywności online swoich nastoletnich dzieci. To - według Roberta Siciliano, eksperta ds. bezpieczeństwa w firmie McAfee, jest błędem: - Rodzice powinni wiedzieć, co ich dzieci robią w sieci - mówi. - Prawda jest taka, że pozwalając nastolatkowi na uczestniczenie w niemonitorowanym świecie Internetu, narażamy go na realne niebezpieczeństwa i ich realne konsekwencje, a te zagrożenia wzrastają wraz z rozwojem portali społecznościowych.

Zaproś mamę do znajomych

Firma One Poll, specjalizująca się w przeprowadzaniu ankiet internetowych, ogłosiła, że ponad połowa brytyjskich rodziców posiadających konta na serwisach społecznościowych, kontroluje internetową aktywność swoich dzieci, a 11% z nich założyło konta właśnie w tym celu. Niestety, jak się okazuje - niektóre dzieci nie chcą mieć rodziców w gronie swoich facebookowych znajomych - 4% rodziców skarżyło się, że ich zaproszenia zostały odrzucone! Dlatego tez 14% matek i ojców korzysta z kont swoich znajomych i rodziny, żeby szpiegować poczynania swoich latorośli. Częstą praktyką wśród rodziców pozwalających dzieciom na zakładanie kont na Facebooku jest wyrażenie takiej zgody pod warunkiem, że rodzic będzie w grupie znajomych dziecka na tym serwisie -przyznało 16% nastolatków w badaniu firmy Kaplan Test Prep.

Linda Fogg Phillips i jej brat, dr BJ Fogg, psycholog z amerykańskiego uniwersytetu w Stanford, zorganizowali serię wykładów dla rodziców, wyjaśniającą im tajniki obcowania z Facebookiem, wydali też książkę na ten temat. Połowa z 75 dorosłych uczestniczących w zajęciach przyznawała, że ich dzieci ignorują prośby o dołączenie ich do znajomych na portalu. - Głównym powodem, dla którego dzieci nie chcą rodziców wśród swoich znajomych na Facebooku, jest strach, że ci będą ich zawstydzać przez rówieśnikami - tłumaczy Fogg Phillips. - Kiedy zrozumieją, że nie będą zamieszczać np. krępujących zdjęć z czasów niemowlęctwa, przestają mieć z tym problem. Dzieci rozumieją, że rolą ich rodziców jest je chronić, a ta odpowiedzialność ciąży na dorosłych także w wirtualnym świecie.

Programy do szpiegowania

Wiele firm oferuje rodzicom narzędzia do efektywnego śledzenia aktywności dzieci w Internecie. W Polsce popularnym programem jest np. Visikid. Na stronie producenta czytamy: "Zamiast blokować i zakazywać, Visikid uczy odpowiedzialności i przestrzegania reguł. Zbiera informacje o odwiedzanych stronach internetowych oraz uruchamianych aplikacjach. Mierzy też czas, który dziecko spędza przed monitorem". Na rynku dostępne są oprogramowania wyłączające urządzenia elektroniczne w czasie, kiedy dziecko powinno spać i blokujące ściąganie podejrzanych aplikacji. Istnieją nawet narzędzia uniemożliwiające wysyłanie SMS-ów podczas jazdy samochodem oraz informujące rodziców o tym kto w ostatnim czasie dodał nasze dziecko do znajomych na Facebooku i o każdym zdjęciu naszej pociechy, które ukazało się na tym portalu.

Rodzicielska potrzeba kontrolowania swoich dzieci i ich poczynań w Internecie okazuje się też niezłą pokusą dla oszustów. Ostatnio wielu Internautów w naszym kraju dostało e-maila informującego o nowej usłudze pozwalającej na przeglądanie SMS-ów wysyłanych przez nasze dzieci. Na stronie sms-szpieg.pl można było przeczytać, że po wysłaniu kosztującego 50 groszy SMS-a otrzymamy 61 najnowszych wiadomości z podanego numeru. Dopiero po przeczytaniu regulaminu okazywało się, że "usługa jest tylko zabawą i nie zawiera prawdziwych materiałów", a tak naprawdę kosztuje ponad 30 zł... Firma zarejestrowana była na Kostaryce.

Ja mam jeszcze czas, a Wy?

Wielu ekspertów uważa, że jeśli chodzi o Internet, zasady dotyczące poszanowania prywatności nie obowiązują. Przede wszystkim należy chronić dzieci. Inni uważają jednak, że zamiast kontroli powinniśmy się skupić na rozmowie z dziećmi - jeśli zbudujemy pełną zaufania i szacunku relację z naszymi synami i córkami, będziemy mogli być spokojni, że nasze dzieci nie robią niczego, czego nie pochwalamy i są w stanie wyłapać niebezpieczeństwo czyhające na nie w sieci. Jesper Juul w książce "Przestrzeń dla rodziny" mówi: - (...) oczywiste jest, że nie wolno czytać pamiętnika ani przeglądać zawartości telefonu komórkowego. Ale co robić, kiedy podejrzewamy, że nie wszystko jest w porządku? Cóż, jeśli uważamy, że dla zdobycia informacji możemy naruszyć zasady przyzwoitości to mamy znacznie większy problem niż ten, który ewentualnie może na siebie ściągnąć dziecko. To bowiem znaczy, że nie umiemy zapytać go wprost: "Podejrzewamy, że w twoim życiu dzieje się coś niedobrego. Mamy rację?".

Ja więc skupiam się na razie na budowaniu dobrej relacji z moimi dziećmi, a za jakieś pięć lat na wszelki wypadek zgłębię temat dostępnych programów do śledzenia ich aktywności w sieci. Wtedy też podejmę decyzję - czy Internet to współczesny pamiętnik, list w kopercie ozdobionej infantylnymi rysunkami, czy może sieć pełna zagrożeń i pokus. Nie mam pojęcia czy Facebook będzie jeszcze istniał, ale wiem, że pojawi się coś innego. Pomyślę o tym jutro, a Wy kiedy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.