Od 2 do 2,5 tys. zł - tyle średnio kosztuje miesięczne utrzymanie dwójki dzieci. Pytamy rodziców, jak dzielą się wydatkami

Wychowywanie dzieci to spory wydatek. Na to, by je wreszcie doprowadzić do pełnoletniości, musimy - zdaniem ekspertów - przeznaczyć nawet kilkaset tysięcy złotych. Jak dzielą się tymi wydatkami rodzice i co zrobić, żeby lepiej zarządzać domowym budżetem?

Wiecie, ile średnio kosztuje wychowanie dziecka w Polsce? Według raportu, przedstawionego w tym roku przez Centrum im. Adama Smitha (niezależny instytut naukowo-badawczy) koszty utrzymania dzieci sięgają zwykle od 15 do 30 procent budżetu rodziny.

Eksperci Centrum oszacowali, że aby wychować jedno dziecko (do osiągnięcia osiemnastego roku życia) trzeba na ten cel przeznaczyć od około 190 do 210 tys. zł. W rodzinach z dwójką dzieci koszty oczywiście wzrastają i wynoszą od 350 do 385 tys. zł. Z kolei rodziny z trójką potomstwa przeznaczą na ich wychowanie od 460 do ponad 500 tys. zł. Wydatki te z roku na rok są w Polsce coraz wyższe.

Oczywiście, to jaką część budżetu przeznaczamy na dziecko lub dzieci, zależy od wielu czynników. Ważne są przede wszystkim: wiek potomstwa, zamożność czy tryb życia rodziny, ale w dużej mierze również to, w jaki sposób dysponujemy dostępnymi środkami. Jest to szczególnie istotne, gdy chcemy nie tylko zapewnić sobie godny byt w danym miesiącu, ale też odłożyć coś na przyszłość. W końcu chodzi również o przyszłość naszych dzieci. Czy na przykład potrafimy rozdzielić miesięczny budżet i ustalić, ile musimy przeznaczyć na rachunki, a ile pozostanie nam do dyspozycji?

Zapytaliśmy trzy pracujące mamy (każda ma dwójkę dzieci) o to, ile pieniędzy wydają miesięcznie na swoje pociechy. Opowiedziały nam również o tym, jak dzielą się tymi wydatkami z partnerami.

Każdy płaci za swoje, wspólne konto czy pół na pół?

- Choć pochodzimy z mężem Sandomierza, mieszkamy i pracujemy w Warszawie, a - jak wiadomo - jest tu dosyć drogo - mówi nam Emilia, mama 4-letniego chłopca i 3-letniej dziewczynki. - Na szczęście oboje pracujemy i nie zarabiamy tak źle. Konta mamy jednak oddzielne i tak jakoś naturalnie każdy z nas płaci za określone rzeczy.

Mąż, ze względu na to, że zarabia więcej, płaci za czynsz, media, przedszkole syna. Ja opłacam „drobniejsze” wydatki, choć to słowo „drobniejsze” nie do końca dobrze je opisuje. Ubieram dzieci, karmię je (staram się, by były to możliwie najczęściej jak najzdrowsze produkty), w razie potrzeby opłacam leczenie i tak dalej.

- Wydatkami dzielimy się z mężem mniej więcej pół na pół - opowiada z kolei Edyta, mama 9-letniego chłopca i 5-letniej dziewczynki. - Umówiliśmy się, że w danym miesiącu każdy wpłaca określoną kwotę na wspólne konto i z tego regulujemy wszystkie rachunki i tym podobne wydatki. Oprócz tego każdy z nas ma swoje konto tylko na swoje potrzeby.

- W naszej rodzinie nie ma czegoś takiego, że jedna osoba opłaca to, a druga tamto - tłumaczy Maria, mama 5-latki i 3-latki. - Budżet mamy z mężem wspólny i wszystkie pieniądze, które zarobimy, trafiają na jedno wspólne konto. Z niego opłacamy wszystko. Dzięki temu widać, ile na co potrzebujemy i ile na co znika. Chociaż wiadomo, że z dziećmi nie da się nigdy niczego dokładnie zaplanować.

Od 2 do 2,5 tysiąca miesięcznie na dwójkę dzieci

- Na dzieci przeznaczam miesięcznie sporo - wyznaje Emilia. - Po podliczeniu wszystkich wydatków, m.in. za przedszkole prywatne syna (ok. 800 zł), jedzenie dla dzieci (ok. 1000 zł), ubrania (w tym miesiącu 400 zł), wizyty u lekarza i leki (ok. 150 zł), a także kosmetyki i zabawki (ok. 150 zł) wychodzi mi około 2500 zł na oboje dzieci.

Niewiele mniej płaci również Maria, którą nieco ratuje kwota z „500 plus”.

- Oboje pracujemy, dlatego starsza córka chodzi do przedszkola, a młodsza do żłobka - wyjaśnia. - Te placówki są państwowe, więc nie wydajemy na nie dużo, ale i tak wiąże się to z pewnymi wydatkami. Łącznie jest to około 600 zł miesięcznie za obie dziewczynki. Koszt ten w większości pokrywamy z „500 plus”.

Dziewczynki jedzą w przedszkolu i żłobku, ale sądzę, że i tak miesięcznie przeznaczam na ich jedzenie około 800 zł. Poza tym są oczywiście inne wydatki. Na ubrania i buty wydałam ok. 300 zł. Młodsza córka ma zaleconą rehabilitację - to 200 zł na miesiąc. Starsza chodzi z kolei na język angielski - to znów 200 zł. Dochodzą też koszty leczenia i kosmetyków - pewnie około 200 zł. No i drobiazgi - zabawki, gazetki, książeczki, a czasem jakieś wyjścia. Razem pewnie ze 300 zł. Miesięczne wydatki na obydwie córki to około 2600 zł (po odliczeniu „500 plus” zostanie jakieś 2100 zł). Myślę, że przez większość miesięcy zamykamy się w podobnej kwocie.

Edyta przyznaje, że ich miesięczne koszty wychowania dzieci sięgają około 2000 zł lub nieco więcej.

- Największe wydatki to niania i zajęcia dodatkowe syna: piłka nożna i angielski. W wakacje odpadają niania i zajęcia, ale za to płacimy za kolonie syna. Wyjazd na 10 dni to 1600 zł. Córkę na wakacje zabierają babcie, więc ten wydatek odpada. Wiadomo, są jeszcze inne rzeczy, jak jedzenie czy ubrania. Na szczęście moje dzieci za bardzo nie chorują i na lekarzy nie wydaję za dużo.

Przyznam, że przy drugim dziecku wydatki były o wiele mniejsze. Przy pierwszym były ogromne, bo musieliśmy kompletować potrzebne rzeczy od zera. Zasadniczo, jeśli chodzi o koszty, dzieci to „studnia bez dna”. Ale prawda jest taka, że jakbyśmy zwracali uwagę tylko na wydatki, pewnie byśmy się na nie nigdy nie zdecydowali.

Jak zapanować nad wydatkami?

Jak widać z historii naszych bohaterek, wychowywanie dzieci to kosztowna inwestycja. Zwłaszcza wtedy, gdy rodzina mieszka w dużym mieście i oboje rodzice pracują. Przy dwójce dzieci pełna kontrola nad wydatkami nie jest też takim prostym zadaniem. Jest jednak kilka zasad, których wprowadzenie pomoże wam zapanować nad domowymi finansami tak, żebyście na koniec miesiąca nie zastanawiali się, gdzie się podziała cała wasza pensja.

Przede wszystkim warto zastosować jedną z prostych zasad mówiącą o rozdzielaniu pieniędzy na te, które musicie przeznaczyć na rachunki i inne ważne opłaty, i te, które naprawdę zostają wam do dyspozycji w danym miesiącu. Wtedy będziecie wiedzieli dokładnie, na czym stoicie i będziecie mogli zaplanować, na co przeznaczyć nadwyżkę, bo odkładanie systematyczne, nie ważne ile, ważne, że regularnie, powoduje, że przyzwyczajamy się do oszczędzania. Dzięki tym prostym zasadom życie z pewnością stanie się przyjemniejsze i bardziej uporządkowane. Będziecie mogli bardziej efektywnie zarządzać swoimi finansami i dużo lepiej z nich korzystać.

Podstawą jest zaplanowanie miesięcznego budżetu. Jeśli nie wiecie, ile pieniędzy przeznaczacie miesięcznie na konkretne cele, możecie na przykład przejrzeć historię płatności w bankowości internetowej. Rozeznanie się w nich to istotny krok w stronę właściwego zaplanowania i budżetu, i oszczędności. Może się okazać, że sporo pieniędzy przeznaczacie na zbędne rzeczy, z których nietrudno będzie zrezygnować - takich, jak na przykład nadmiar zabawek dla dzieci.

Następny krok to wypisanie stałych wydatków, które czekają na was co miesiąc. Tu też można poszukać oszczędności. A może uda się zrezygnować z droższego pakietu telewizyjnego czy telefonicznego?

Dobrym sposobem na oszczędności jest również comiesięczne odkładanie pewnej stałej kwoty. Nawet jeśli początkowo będzie niewielka, systematyczność po jakimś czasie zaprocentuje i na waszym koncie stopniowo zacznie się zbierać przyzwoity kapitał. Być może przeznaczycie go na opłacenie dzieciom studiów? W końcu to też swego rodzaju inwestycja.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.