Zawsze

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś miała być piękna pogoda. Tak obiecał ten pan w telewizji, który chodzi przed kolorowym obrazkiem z małymi chmurkami i słoneczkami.

Wczoraj, kiedy pan mówił, jaka będzie dziś pogoda, żadnej chmurki na obrazku nie było. A nawet gdyby jakaś była, to ten pan tak machał rękoma, że na pewno by ją przegonił. Bardzo lubię słońce, więc się wczoraj ucieszyłem.

I dziś rano też się cieszyłem, dopóki nie wyjrzałem przez okno. A tam za oknem nie było żadnego słońca. Ani kawałka! Całe niebo zakrywały chmury.

- Mamo, mamo! - zawołałem. - Wcale nie ma słońca, choć ten pan w telewizji obiecywał, że będzie!

Mama podeszła do mnie i też wyjrzała przez okno.

- Słońce jest zawsze - powiedziała i zanim zdążyłem coś zawołać, dodała: - tylko nie zawsze je widać.

Przez chwilę zastanawiałem się i spoglądałem na niebo i na mamę.

- No, ale co nam po takim słońcu, którego nie widać? - zapytałem w końcu.

Mama nie odpowiedziała. Wzięła mnie na ręce, tak jak kiedyś, kiedy byłem malutki, i zaniosła do kuchni. W kuchni wyciągnęła stolnicę, wysypała na nią mąkę i już wiedziałem, co będziemy robić.

Mama lepiła ciasto, a ja wykrajałem foremką małe kawałki. Potem mama zrobiła z tych małych kawałków pierogi, a ja myślałem, co ulepić z tego, co zostało. I ulepiłem. zgadnijcie. Słońce!

A kiedy potem jedliśmy pierogi i opowiadaliśmy sobie z mamą różne różności, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że chmury sobie gdzieś poszły. Świeciło prawdziwe słońce!

Dziś dowiedziałem się, że nawet jak słońce nie jest zawsze, to w końcu jednak zawsze się pojawia. I choć tego jeszcze nie wiem na pewno, to myślę, że pomaga mu w tym zrobienie nawet całkiem małego słońca z ciasta.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.