Gniazdo

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś rano bawiłem się w ogródku. Świeciło słońce, a ptaki śpiewały tak głośno, że aż zacząłem im się przyglądać.

Na początku nie mogłem żadnego zobaczyć, bo się chowały między liśćmi, aż w końcu mi się udało. Zobaczyłem jednego, niezbyt dużego ptaszka. Trochę śpiewał, a trochę fruwał - w różne strony, ale ciągle wracał w jedno miejsce.

- O, ma tu swoje gniazdo, to znaczy domek- powiedziała mama, która właśnie wyszła do ogródka wieszać pranie.

Wtedy zobaczyłem ten domek. Tak naprawdę wyglądał jak kupka gałązek, którą tata szykuje, gdy robimy ognisko. Tylko nasze ognisko jest duże, a ten domek był mały. Co to za domek! Pomyślałem, że zbuduję temu ptaszkowi coś porządniejszego.

Naznosiłem do swojej piaskownicy gałązek i kamyków. Usypałem z piasku wysokie ściany, obłożyłem je kamykami, żeby były mocniejsze, a z gałęzi zbudowałem dach. Zrobiłem nawet okrągłe otwierane drzwi z przykrywki słoika, którą znalazłem w trawie. Zajęło mi to sporo czasu, ale domek wyszedł mi pięknie.

- Ptaszku, ptaszku, chodź! - zawołałem, gdy wszystko było gotowe. - To dla ciebie! Nowy domek!

Wołałem go długo, ale ptaszek wcale nie chciał przylecieć. Potem się schowałem, bo pomyślałem, że może się mnie trochę boi, ale to też nie pomogło. Mój piękny domek stał sobie w piaskownicy, a ptaszek wciąż latał do tej swojej kupki gałązek.

Wtedy przyszła mama po pranie i wszystko jej opowiedziałem.

Mama obejrzała mój piaskowo-gałązkowy dom i powiedziała:

- Jest piękny! Ale widocznie ten ptak woli swój. I chyba nawet wiem dlaczego. Bo tam są jego dzieci!

I pokazała mi malutkie główki wystające z gniazda. Ten ptak latał tak ciągle, bo przynosił swoim dzieciom jedzenie!

Dziś dowiedziałem się, że dom nie musi bardzo piękny, tylko ważne, żeby były w nim dzieci. I że do takiego domu chętnie się wraca!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.