W obłokach

Mój Pan Kuleczka goni twoją psa! - wołała kaczka Katastrofa - Zaraz go zje!

- Jaki twój? - zamruczał pies Pypeć - To mój Pan Kuleczka! Ja go pierwszy zobaczyłem! Ty mówiłaś, że to jakiś czajniczek!

Bo ręka to najpierw był dziobek - wykrzyczała Katastrofa. - Zjada go, zjada! Oj! I z Pana Kuleczki zrobiła się... zrobiła się... lokomotywa - pisnęła zdumiona.

Leżeli na plecach i pokazywali sobie chmury, które gnane niezbyt silnym wiatrem przelatywały nad ich kocem. Było ciepło. Pachniało trawą i odpoczynkiem.

Pan Kuleczka leżał obok. Na szczęście nie był bardziej podobny do czajniczka i lokomotywy niż zwykle.

Chciałbym być chmurą - powiedział nagle Pypeć. - Chmury to mają dobrze. Mogą sobie lecieć, gdzie chcą, i patrzeć na wszystko z góry. Stamtąd wszystko ładniej wygląda - tak jak z naszego okna. Dopiero jak się zejdzie na podwórko, to widać różne śmieci.

Ciekawe, dokąd tak pędzą - Katastrofa przeturlała się na brzuch i spojrzał pytająco na Pana Kuleczkę.

Myślę, że same nie wiedzą - odpowiedział zadumany Pan Kuleczka.

Nie! - podchwyciła mucha Bzyk-Bzyk, choć nikt na nią specjalnie nie zwracał uwagi. Zresztą oprócz "nie" nie mówiła nic innego.

A kto może wiedzieć, jak nie one? - zdziwiła się Katastrofa - Przecież to w końcu one pędzą, prawda?

Na chwilę zapadło milczenie. Tylko Bzyk-Bzyk bzyczała zwyczajnie, jak za dawnych czasów i coś szumiało w trawie.

Ja wiem! - zawołał nagle Pypeć.

Wiesz, gdzie pędzą chmury? - zdziwiła się Katastrofa.

Nie! - powiedzieli równocześnie Pypeć i Bzyk-Bzyk. Po czym już sam Pypeć wyjaśnił:

Wiem, kto wie. Wiatr. Bo to przecież on je pędzi.

Pan Kuleczka nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył.

Ciekawe, czy chmury wiedzą o wietrze - mówił dalej Pypeć. - Ale najbardziej to chciałbym wiedzieć, co chmura myśli o sobie. Na przykład ta

pokazał niedawną lokomotywę, która tymczasem przeobraziła się w coś pomiędzy leżącym Pałacem Kultury a mrówkojadem. - Bo to chyba strasznie dziwne, tak co chwila być czym innym.

Aha! - potwierdziła Katastrofa. - Można całkiem zapomnieć, czym się jest naprawdę.

Brr - wzdrygnął się Pypeć. - To ja już wolę być Pypciem. A jakbym zapomniał? - zapytała trochę przestraszona.

To ja ci przypomnę - pogłaskał go Pan Kuleczka.

I ja - dodał Pypeć.

Tylko Bzyk-Bzyk nie mogła powiedzieć nic innego, jak tylko swoje:

- Nie!

Ale Pypeć i tak wiedział, że w razie czego na nią też może liczyć.

Wieczorem w domu bawili się w chmury - każdy był kim innym: Pypeć przebrał się za listonosza, Katastrofa za księżniczkę, Bzyk-Bzyk za pająka, a Pan Kuleczka za parasol. Bawili się świetnie. I nikt nie zapomniał, kim jest naprawdę.

Copyright © Agora SA