Gimnastyka

Uff - powiedział Pan Kuleczka. A po chwili dodał: - Ajajaj!

A jeszcze po chwili: - Oj!

Co się stało? - zapytał Pypeć, który przestraszył się, że Pan Kuleczka zacznie mówić tak jak Bzyk-Bzyk - w swoim własnym języku, i za nic nie da się go zrozumieć.

Ojojoj - powiedział znów Pan Kuleczka, ale zanim Pypeć zdążył się przestraszyć na dobre, dodał już normalnym głosem - Albo ta waga się zepsuła, albo musimy coś z tym zrobić.

Pypeć dopiero teraz zauważył, że Pan Kuleczka stoi na wadze. Nie zobaczył, co pokazuje wskazówka, bo Pan Kuleczka zaraz zszedł z wagi. Wyglądał na zawstydzonego.

Obawiam się, że koniec z jedzeniem różnych dobrych rzeczy - wymamrotał niezbyt wyraźnie. - Przechodzę na dietę kapuścianą. Podobno jest bardzo skuteczna...

To znaczy... - zaczął Pypeć.

To znaczy, że Pan Kuleczka zrobi na obiad kapuśniak, kotlety z kapusty z surówką z kapusty i kapuścianym kompotem, a na deser budyń z kapusty - zawołała kaczka Katastrofa, która właśnie wbiegła, goniąc Bzyk-Bzyk.

Bzyk-bzyk - zabzyczała z lękiem Bzyk-Bzyk.

Nie wiadomo, czy bardziej przestraszyła ją Katastrofa czy Pan Kuleczka.

Niech pan tego nie robi! - dodała Katastrofa - Słyszałam na podwórku, że nasz sąsiad Pan Pinezka też je tylko kapustę.

I co? - zainteresował się Pan Kuleczka - Wygląda bardziej...?

Wygląda bardziej ponuro niż zwykle - odpowiedziała Katastrofa. - A myślałam, że bardziej nie można.

Musi być jakiś sposób... - zaczął się zastanawiać Pypeć. Nie potrafił sobie wyobrazić ponurego Pana Kuleczki, ale kto wie, pomyślał, co ta kapusta może robić z ludzi. - A czary? - zapytał.

Próbowałem - wyjaśnił Pan Kuleczka. - Nie działają.

Zapadła cisza. Tylko Bzyk-Bzyk latała w górę i w dół. Katastrofa wpatrywała się w nią, aż nagle krzyknęła:

- Wiem! Gimnastyka!

I już po chwili wszyscy byli na podwórku. Najpierw ćwiczyli przysiady, a potem kolejno przeskakiwali przez siebie. Najłatwiej było skoczyć przez Bzyk-Bzyk, a najtrudniej - przez Pana Kuleczkę. Potem machali rękoma i nogami. Kicali jak zające i biegali na wyścigi. A na koniec zagrali w piłkę. Właśnie kiedy Katastrofa strzeliła bramkę Panu Kuleczce, minął ich Pan Pinezka z pustą torbą i miną kwaśniejszą od najkwaśniejszej kiszonej kapusty. Chyba szedł do sklepu.

Wrócili do domu zmęczeni, ale radośni. Pan Kuleczka zrobił pyszne naleśniki i zjadł podwójną porcję. Wszyscy umówili się, że jak tylko jutro nie będzie padać, to znów pójdą się gimnastykować.

A kiedy wyjrzeli przez okno, zobaczyli Pana Pinezkę, który wracał właśnie ze sklepu z czymś okrągłym w torbie. Pomachali mu wesoło, a wtedy zdarzyły się dwie bardzo dziwne rzeczy. Po pierwsze - Pan Pinezka im odmachał. A po drugie - wyjął z torby i pokazał im... nie, nie kapustę, tylko najprawdziwszą, kolorową piłkę!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.