Skarpetka

Bzzzyk-bzzzyk - bzyczała zza komody mucha Bzyk-Bzyk. Bawili się w chowanego. Kaczka Katastrofa już dawno ją odkryła, ale Bzyk-Bzyk wcale nie wylatywała.

- Może złapał ją pająk! - przestraszyła się Katastrofa. Na szczęście do pokoju zajrzał Pan Kuleczka i zaraz odsunął komodę. Za komodą był notes, bateryjka, parę pieniążków, jakaś szmatka i trochę kurzu. Bzyk-Bzyk nie było ani trochę.

- Och - powiedzieli chórem Katastrofa i Pan Kuleczka.

- Bzzzyk - zabzyczała szmatka, a po chwili wydostała się z niej Bzyk-Bzyk. Katastrofa już miała ją skrzyczeć, gdy nagle przyjrzała się szmatce.

- Ojej, pamiętam ją! To ta skarpetka! - zawołała.

- Ja też pamiętam - zamyślił się Pan Kuleczka. - Byłaś wtedy malutkim puchatym kaczątkiem... Kiedy płakałaś, chowałem cię do tej swojej skarpety i przytulałem. Od razu się uspokajałaś.

- Wejdę do niej teraz! - powiedziała Katastrofa i spróbowała.

Najpierw od dołu. Jedna łapka prawie jej się zmieściła, ale druga już wcale nie. Potem od góry. Udało jej się wciągnąć skarpetę na czubek głowy.

- Ale masz śmieszną czapeczkę - powiedział Pypeć, który w końcu wyszedł z kryjówki w kuchennej szafce.

Katastrofie nagle zrobiło się smutno... Nie chciała, żeby ktoś to zauważył, więc krzyknęła na Pypcia:

- Sam jesteś śmieszna czapeczka!

Pypeć trochę się zdziwił, ale Pan Kuleczka od razu wszystko zrozumiał.

- Wiecie, co? - powiedział - Mam pomysł. Zrobimy dzisiaj nową skarpetę dla Katastrofy.

I przyniósł worek kolorowych kłębuszków. Katastrofa jeszcze trochę marudziła, że nie chce żadnej nowej skarpety, tylko tę starą, ale robiła to właściwie tylko tak z rozpędu. Po chwili już wybierała kolejne kłębuszki, Pypeć turlał je do Pana Kuleczki, a Bzyk-Bzyk przytrzymywała długie nici w powietrzu, żeby się nie zasupłały.

Pan Kuleczka śmigał drutami jak babcia ze starych książeczek z obrazkami. Chyba trochę pomógł sobie czarodziejskim parasolem, bo wkrótce spod drutów zaczęła się wyłaniać wielka kolorowa skarpeta.

- My też chcemy taką! - poprosił Pypeć.

- Bzyk! - potwierdziła bzyk-Bzyk.

- Takiej nie możecie mieć -wyjaśnił Pan Kuleczka.

Pypeć i Bzyk-Bzyk zrobili smutne miny.

- Każdy z was jest inny, więc każdy dostanie inną skarpetę

- powiedział Pan Kuleczka.

I rzeczywiście. Całkiem niedługo potem Pypeć, Bzyk-Bzyk i Katastrofa podziwiali swoje skarpetki. Były piękne.

Ale, co najdziwniejsze, każdy uważał, że to jego jest najpiękniejsza.

Z tego Pana Kuleczki to naprawdę czarodziej!