Bajka o piłeczce

Pewnego razu, wcale nie tak dawno temu, pewna mała istotka o imieniu Piłeczka znalazła dla siebie nowy domek.

Był miękki i wygodny jak poduszka. Piłeczce bardzo spodobał się nowy domek i została w nim. Wtuliła się w puszyste łóżeczko i zapadła w głęboki sen. Gdy tak spała i spała, wyrosły jej dwie rączki, dwie nóżki i śliczna główka. Nie mogła nazywać się Piłeczką, bo nie była już do niej podobna. Teraz była malutkim człowieczkiem. Kiedy Piłeczka zobaczyła w lusterku małego człowieczka, zdziwiona powiedziała:

- Czy to ja? Wyglądam inaczej, ale to mi się podoba! Jestem ładniejsza!

Ale teraz Piłeczka, która już nie była piłeczką, miała małe zmartwienie:

- Jak ja się będę nazywać? Przecież imię Piłeczka wcale do mnie nie pasuje!

Problem szybko został rozwiązany. Piłeczka, która już wcale nie była piłeczką, usłyszała rozmowę, dobiegającą jakby zza ściany domku:

- Tatusiu, połóż tutaj rękę i zobacz, jak nasz synek rozrabia.

- Rzeczywiście, Mamusiu! To nasz Mikołajek.

Teraz mały człowieczek już wiedział, że nie jest żadną Piłeczką.

- Ojej! To o mnie mówią! Jestem Mikołaj! Jestem synkiem! Ale kto to jest Tata i kim jest Mama? Muszę się tego koniecznie dowiedzieć!

I mały chłopczyk poczynił przygotowania do dalekiej podróży. Zaczął dużo jeść i gimnastykować się, a kiedy stał się większy i silniejszy, wyruszył w drogę w poszukiwaniu Mamy i Taty. Chłopiec szedł dolinami, przeciskał się przez góry, mijał rzeki i morza, aż w końcu dotarł do wielkiej bramy, która dzieliła dwa światy.

- To chyba tutaj znajdę Mamę i Tatę - pomyślał Mikołaj. - Muszę szybko przecisnąć się przez bramę! - zdecydował i tak też uczynił.

Gdy chłopczyk znalazł się po drugiej stronie bramy, bardzo się przestraszył i zaczął głośno płakać. Ale nie płakał długo, bo właśnie znalazł Tatusia i Mamusię, którzy też płakali. Płakali ze szczęścia, że mogą zobaczyć swojego synka, na którego bardzo długo czekali. Teraz Mikołajek zamieszkał z Mamusią i Tatusiem i bardzo się cieszył ze swojego nowego domku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.