Wskocz na bieg z maluchem! Jogging z wózkiem

Wiosenne słońce przygrzewa coraz mocniej, a wyczerpani zimą rodzice powoli odzyskują siły. Nabierają ochoty, żeby coś ze sobą zrobić - schudnąć, lepiej się poczuć. Jednym słowem - zacząć uprawiać sport. Ale jak to zrobić z bobasem? Nie musi to być trudne. Wystarczy wykorzystać codzienny spacer z maluchem również dla siebie.

- Przecież mama małego dziecka wcale nie musi przemierzać parkowych alejek powoli i ze znudzoną miną - mówi Ania Zielińska, mama półtorarocznej Oli. - Tak sobie kiedyś pomyślałam i postanowiłam, że zacznę biegać z wózkiem. Inaczej by mi się nie udało wygospodarować na to czasu.

Ania biega z Olą, od kiedy mała zaczęła siadać - takie są zalecenia ortopedów. Na leżąco dziecko jest dużo mniej odporne na wstrząsy - u siedzącego malucha kręgosłup to amortyzuje.

Czego potrzeba, żeby zacząć biegać? Specjaliści twierdzą, że wystarczy mieć motywację i wózek. Zakładając, że motywacja już jest - od czego mamy wiosnę? - zajmijmy się techniczną stroną przedsięwzięcia.

Jaki wózek wybrać?

Jeśli tylko możemy sobie na to pozwolić, warto kupić specjalny wózek do biegania, tzw. jogger. "Zwykły" wózek może nam sprawiać problemy: w czasie biegania będzie się za bardzo trząsł, ciężko nam będzie go pchać albo nagle skręci zamiast jechać prosto.

Z joggerem będzie znacznie łatwiej. Niestety, nie jest on tani. Ceny wahają się od 800 do 1700 zł.

W Polsce można kupić wózki do biegania firm InStep, Schwinn, Baby Jogger, BOB, Kelty, Giant a także częstochowskiej firmy Deltim produkującej X-landery. Są też wielofunkcyjne wózki, np. Croozer Kid, będące jednocześnie przyczepką rowerową, wózkiem do biegania i spacerówką.

Idealny wózek to taki, który nie przeszkadza w bieganiu. Dlatego powinien:

- mieć trzy koła;

 

- być lekki;

 

- mieć małe opory - swobodnie popchnięty powinien odjechać daleko;

 

- mieć jak najmniej ruchomych części, z których składa się rama - to obniża stabilność wózka;

 

- mieć koła rowerowe, raczej duże (zwłaszcza tylne);

 

- przednie koło nie może być skrętne - dzięki temu raz popchnięty wózek może jechać prosto a my nie mamy problemu z utrzymaniem kierunku;

 

- powinien być możliwie długi - im wózek dłuższy, tym wygodniej się dziecku jedzie;

 

- musi mieć niski środek ciężkości - dzięki temu jest bardziej stabilny;

 

- powinien mieć zamontowany na przednim kole hamulec, który pomaga szybciej i łatwiej się zatrzymać;

 

- niektóre wózki mają też amortyzatory - dzięki nim jazda po piasku czy kamieniach nie stanowi problemu;

 

- rączka powinna być odsunięta od wózka, dzięki czemu podczas biegu nie kopie się w ramę wózka i nie musi się skracać kroków.

Nie dajmy się nabrać na wózki, które wyglądają sportowo i profesjonalnie, ale mają grube opony i skrętne, ale blokowane przednie koło. Grube opony okażą się ciężkie, gdy trzeba je będzie pchać pod górę, a blokowane koło może się odblokowywać i wózek będzie skręcał, zamiast jechać prosto.

Niestety, to, co jest zaletą przy bieganiu, jest wadą na co dzień. Dlatego joggery są raczej niewygodne w czasie zwykłej jazdy po mieście: za długie, żeby wejść do wielu sklepów albo do windy, trudne w manewrowaniu (nieskrętne przednie koło). Dlatego rodzice-biegacze powinni pomyśleć o tym, żeby mieć dwa wózki - jeden do zwykłej jazdy, a drugi do biegania. Na szczęście na aukcjach internetowych ceny są dużo bardziej przystępne, niż w sklepach.

materiały partnera:

embed

Jak się biega z wózkiem?

Bieganie z wózkiem wygląda inaczej niż spacer. Lepiej popychać wózek jedną ręką z boku. Nie zawsze trzeba trzymać rękę cały czas na rączce wózka - to zależy od nawierzchni. Jeśli jest gładka, wystarczy popchnąć wózek co jakiś czas. Dlatego ważne jest, żeby miał sztywne, nieskręcające przednie koło. Skręcamy unosząc przednie koło lekko do góry.

Gdzie biegać?

Oczywiście najlepsze miejsca to parkowe alejki albo polne drogi. Ścieżki rowerowe bezpieczniej pozostawić rowerzystom. Jeśli nie mamy w okolicy parków ani pól, wybierzmy mało uczęszczane drogi asfaltowe albo, w ostateczności, chodniki. Trzeba jednak uważać na pieszych, dziury i inne pułapki.

Przygotowanie dziecka

Maluch na treningu nie rozgrzewa się tak jak rodzic, dlatego trzeba ubrać go cieplej niż siebie. Jeśli świeci mocne słońce, należy pamiętać o kremie ochronnym. Można też zabrać kilka zabawek, w razie gdyby dziecko nie miało ochoty spać.

Najczęściej dzieci dobrze znoszą bieganie rodziców, a nawet może im się to podobać, chociaż czasem są wyjątki. Malucha zawsze trzeba przypiąć do wózka pasami bezpieczeństwa - modele przystosowane do biegania mają niski środek ciężkości, ale nigdy nic nie wiadomo.

Reszta przebiega dokładnie jak podczas standardowego spaceru. Trzeba zabrać ze sobą pieluszki, coś do przebrania, jedzenia czy picia.

No i nastawmy się psychicznie, że trening nie będzie łatwy. Dziecko zawsze może się obudzić i coś mu się nie będzie podobało; trzeba będzie je przewinąć, nakarmić albo po prostu wrócić do domu dużo wcześniej, niż zakładaliśmy.

Jak zacząć?

Żeby przyzwyczaić dziecko do nowych "spacerów", warto zacząć od energicznego chodu z popychaniem wózka. Później przeplataj chód z biegiem, aż będziesz w stanie biec cały czas przez 20 minut. Ręce wprawdzie nie pomogą w ruchu i tempo będzie wolniejsze, ale można to potraktować jak wyzwanie. Trzeba pamiętać o tym, że dziecku nie wszystko się spodoba (np. szybka i słabo kontrolowana jazda z górki).

Po pewnym czasie trzeba zacząć zwiększać pokonywany dystans. Rodzic też musi nauczyć się nowej formy treningu, ponieważ ręce są teraz zajęte pchaniem wózka i nie pomagają nam, jak dotąd, w bieganiu.

Co zyskamy, a co stracimy?

Oczywistą korzyścią dla rodziców, którzy lubią sport, jest możliwość treningu przy małym dziecku, a wiadomo, że znalezienie czasu w trakcie dnia albo wykrzesanie z siebie trochę energii po całym dniu opieki nad maluchem nie jest zadaniem łatwym.

Poza tym, bieganie z wózkiem pomaga nam zyskać czas w ciągu dnia. - Mama, która siedzi z dzieckiem w domu, za jednym zamachem może załatwić spacer i trening - mówi Ania Zielińska. - A wieczorem można spokojnie pobyć razem w domu, nacieszyć się sobą.

Są też jednak ciemniejsze strony wózkowych treningów. - To bardzo męczące - mówi Ania. - Nie chodzi nawet o bieg, ale o to, że Ola się w czasie treningu wyśpi i po powrocie do domu zaczyna dokazywać. A ja jestem po treningu i padam na twarz ze zmęczenia. Nie mam już jednak czasu na odpoczynek. Bardzo łatwo jest się przeforsować.

Mimo to Ania jest bardzo zadowolona, że biega. - Czuję się świetnie, a nawet trochę schudłam - cieszy się. - Poza tym liczę na to, że dzięki takim wspólnym treningom uda się też przekazać naszej małej Oli chęć do uprawiania sportu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.