"Wilk i Zając" to kultowa bajka, która dla dzieci nie jest. Wilk pali i pije, nie daje dobrego przykładu (w dodatku np. kradnie samochody) - dziś raczej nie pokazalibyśmy jej najmłodszym. Kiedyś była produkcją na miarę "Krainy lodu" - znali ją wszyscy, a gadżety z bohaterami były w cenie.
"Wilk i Zając" zadebiutowali w 1969 roku. Chociaż wielu osobom ta animacja kojarzy się jedynie z czasami Związku Radzieckiego, należy pamiętać, że ostatnie odcinki wyemitowano w... 2005 roku. Odświeżona graficznie wersja na nowo miała podbijać serca odbiorców.
Historia jest prosta - zły Wilk łapie sympatycznego Zająca, któremu udaje się wyjść cało z opresji. Wszystko to w dwudziestu odcinkach (z czego dwa ostatnie powstały dopiero w 2005 roku).
Szesnaście pierwszych odcinków często nazywanych jest "oryginalnymi". Powstawały do 1986 roku, a głosu Wilkowi użyczał w nich Anatolij Papanow. Po jego śmierci powstały kolejne odcinki - siedemnasty zadebiutował w 1994 roku, a osiemnasty rok później. Dwa ostatnie odcinki to dzieła syna twórcy bajki - miały one swoją premierę w 2005 roku.
Odcinek pilotażowy bajki pojawił się w kronice filmowej "Wesoła karuzela", w której pojawiały się krótkometrażowe produkcje dla najmłodszych widzów.
W "Wilku i Zającu" niewiele jest porywających dialogów, to raczej pojedyncze zdania, wykrzyknienia. Dużo za to melodii, które znane są do dziś. Niemniej jakieś głosy są i "Wilk i Zając" w oryginale - po rosyjsku, nie dla wszystkich jest zrozumiały. Powstały dwie wersje polskiego dubbingu, dzięki czemu bez problemu zrozumiemy, co mówią bohaterowie (chociaż czasem i z kontekstu można to wywnioskować).
Chociaż dziś język rosyjski nie jest już tak popularny, jak dawniej, wiele osób właśnie dzięki "Wilkowi i Zającowi" wie, że "Nu, pogodi!" znaczy "Ja ci pokażę!".
Jak już wspomniałam, w bajce nie doświadczymy porywających dialogów, za to muzyka towarzyszy bohaterom na każdym kroku. Rozpoznamy klasyczne rosyjskie dzieła, których fragmentów użyto w "Wilku i Zającu".
Dziś oglądamy "Wilka i Zająca" z sentymentu albo dlatego, że chcemy dowiedzieć się, czym żyli nasi rodzice. Nie jest to raczej bajka, którą włączymy naszym dzieciom. Kiedyś wyboru nie było, dziś mamy mnóstwo kanałów, mnóstwo rzeczy do wyboru.
Pamiętam z dzieciństwa grę - Wilk łapał jajka upuszczane przez Zająca. Ta przenośna gra była kiedyś wielkim hitem. Dziś zapomnieliśmy nawet o grach 999 w 1 - tak popularnych latach 90. - wybór jest naprawdę duży. Kiedyś każdy chciał zbierać jajka, nie było to wielkie wyzwanie, ale ćwiczyło kciuki lepiej, niż niejeden pad. Możemy ją kupić na serwisach aukcyjnych za duże pieniądze.
Nowoczesne gry bazujące na "Wilku i Zającu" znajdziemy w sieci, możemy w nie pograć on-line. Pojawiły się również gry na PC, w tym lubiana przez wielu "Wilk i Zając 2". W sieci pojawiają się nawet wskazówki, jak przejść poszczególne etapy. Graficznie i zadaniowo to olbrzymi skok, od dostępnych w PRL-u "jajeczek".
Nie jestem pewna, jak wiele ten utwór ma wspólnego z "Wilkiem i Zającem", ale ostrzegam - jak go odsłuchacie, na długo nie wyjdzie z waszej głowy. "Kiedy ja kosiłem oziminę" ma dość mało tekstu, ale jest bardzo charakterystyczny. Odszukajcie go (i odsłuchajcie) na własną odpowiedzialność.
Pamiętacie pierwsze odcinki "Wilka i Zająca"? Oglądaliście?
Obejrzyj wideo:
To także może cię zainteresować:
Bajki Barbie po polsku, czyli kultowa lalka podbija duży i mały ekran
"Świnka Peppa" - bajka, która przyciąga dzieci
"Truskawkowe ciastko": bajka, do której dorośli nie mogą się przekonać