Niewiadomoco

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś budowałem z klocków. Zwykle buduję z klocków domy albo zamki.

Czasem samochody albo zwierzęta. Bardzo rzadko buduję drzewa albo kwiatki. Ale dziś postanowiłem zbudować coś zupełnie innego: niewiadomoco.

Wysypałem z pudełka wszystkie klocki, bo chciałem, żeby niewiadomoco było jak największe, posadziłem obok mojego żółwia przytulankę i zacząłem się zastanawiać, od czego by tu zacząć. Zwykle, kiedy nie wiem, od czego zacząć, radzę się mamy albo taty, ale teraz nie mogłem się poradzić, bo chciałem, żeby to było niewiadomoco niespodzianka.

- Zaczniemy od podłogi - powiedziałem do mojego żółwia przytulanki. Byłem pewien, że moje niewiadomoco powinno mieć podłogę.

Kiedy podłoga była gotowa, zrobiłem ściany, w ścianach okna, a na górze dach, oczywiście z kominem. Zajęło mi to sporo czasu, ale spodobało mi się to, co wyszło. Zostało mi trochę klocków, więc zbudowałem z nich obok coś jeszcze, a potem jeszcze coś, i jeszcze.

W końcu zabrakło mi klocków, ale wszystko, co powinno, było już gotowe.

- Mamo, mamo! - zawołałem. - Chodź, zobacz, co udało nam się z żółwiem zbudować!

Mama zaraz przyszła i aż westchnęła.

- Ojej! Ale piękny dom z ogródkiem! I jaki duży! Te drzewa i kwiaty są wspaniałe. A tu na ławeczce widzę chyba jakiegoś małego prosiaczka z rodzicami?

- Tak, mamo - potwierdziłem, kiwając głową. - Choć właściwie to miało być niewiadomoco.

Dziś dowiedziałem się, że wcale niełatwo jest zbudować niewiadomoco. I że chyba nie warto. Na szczęście nawet z niewiadomoczego może wyjść coś bardzo, bardzo miłego!

Copyright © Agora SA