A jak zaczął, to nie mógł skończyć. Padał, padał i padał. Kropla za kroplą, za kroplą, za kroplą. Krople spadały na szybę i zjeżdżały w dół jak z bardzo stromej zjeżdżalni.
Pomyślałem, że poczekam trochę. Czekałem i czekałem, ale nic nie pomagało - deszcz ciągle padał dłużej, niż ja czekałem. Strasznie duże zapasy deszczu musiały się zebrać w tym szarym niebie, bo wyglądało na to, że się nigdy nie skończą. Próbowałem przez chwilę nie patrzeć, a potem znów zerkać, ale to też nic nie dawało. Ile razy spojrzałem na szybę, widziałem to samo - szary świat i spływające krople.
To czekanie było okropnie nudne i nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie to, że w końcu jestem Wesołym Ryjkiem. No i gdyby mama akurat nie zawołała mnie, żebym pomógł jej w kuchni. Robiliśmy razem ciasteczka. Mama wałkowała, a ja wycinałem foremkami różne wzory - gwiazdki, księżyce, a nawet świnki! Potem mama włożyła je do piekarnika, a ja spojrzałem na szybę. To było niesamowite! Deszcz przestał padać! Włożyłem nieprzemakalną kurtkę i kalosze i pobiegłem poskakać trochę po kałużach. Było fantastycznie!
Dzisiaj dowiedziałem się, jaki jest najlepszy sposób, żeby deszcz szybciej przestał padać. To bardzo smaczny sposób - ciasteczka!