Deszcz

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś na początku nie było mi wesoło. Chciałem pobawić się w ogródku, ale mama powiedziała, żebym wyjrzał przez okno. Więc wyjrzałem. Niebo wcale nie było niebieskie, tylko jakieś takie szare. I chyba od tego w ogóle zrobiło się szaro i ponuro. A potem zaczął padać deszcz.

A jak zaczął, to nie mógł skończyć. Padał, padał i padał. Kropla za kroplą, za kroplą, za kroplą. Krople spadały na szybę i zjeżdżały w dół jak z bardzo stromej zjeżdżalni.

Pomyślałem, że poczekam trochę. Czekałem i czekałem, ale nic nie pomagało - deszcz ciągle padał dłużej, niż ja czekałem. Strasznie duże zapasy deszczu musiały się zebrać w tym szarym niebie, bo wyglądało na to, że się nigdy nie skończą. Próbowałem przez chwilę nie patrzeć, a potem znów zerkać, ale to też nic nie dawało. Ile razy spojrzałem na szybę, widziałem to samo - szary świat i spływające krople.

To czekanie było okropnie nudne i nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie to, że w końcu jestem Wesołym Ryjkiem. No i gdyby mama akurat nie zawołała mnie, żebym pomógł jej w kuchni. Robiliśmy razem ciasteczka. Mama wałkowała, a ja wycinałem foremkami różne wzory - gwiazdki, księżyce, a nawet świnki! Potem mama włożyła je do piekarnika, a ja spojrzałem na szybę. To było niesamowite! Deszcz przestał padać! Włożyłem nieprzemakalną kurtkę i kalosze i pobiegłem poskakać trochę po kałużach. Było fantastycznie!

Dzisiaj dowiedziałem się, jaki jest najlepszy sposób, żeby deszcz szybciej przestał padać. To bardzo smaczny sposób - ciasteczka!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.