Koło

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś wracaliśmy z tatą samochodem ze sklepu. Zawsze pomagam tacie w zakupach, a tata przy kasie dziwi się, skąd w koszyku wzięły się te wszystkie batoniki i czekoladki. Ale lubię też jazdę samochodem z tatą.

Tata mi tłumaczy, co do czego służy i kiedy się trzeba zatrzymać, a kiedy nie. Więc myślę, że już niedługo będę mógł sam wozić tatę do sklepu - jak tylko mi nogi urosną i dosięgną do tych pedałów, które się naciska w czasie jazdy.

Dziś, kiedy wracaliśmy ze sklepu, samochód nagle zaczął podskakiwać. Tata coś zamruczał, zatrzymał się, wysiadł, obszedł samochód i znowu zamruczał.

- Chodź, Ryjku - powiedział i wyjął mnie z fotelika. - Złapaliśmy gumę.

Jeszcze nigdy w życiu nie złapałem gumy samochodem, więc byłem bardzo ciekaw, jak wygląda. Ale się nie dowiedziałem, bo zamiast złapanej gumy zobaczyłem, że jedno z naszych kół zgubiło powietrze. Wyglądało trochę jak nienadmuchany balonik.

- I co teraz? - zapytałem. - Trzeba je nadmuchać.

I zrobiłem "chyyy", tak jak wtedy, gdy nadmuchiwałem balonik.

- Nadmuchiwanie nic nie pomoże - powiedział tata. - Musimy zmienić koło.

Byłem ciekaw, w co tata zmieni to koło, które zgubiło powietrze. Pomyślałem, że najlepiej by było, jakby od razu wszystkie koła zamienił w skrzydła, bo wtedy wszędzie bylibyśmy szybciej, i w ogóle fajnie by było mieć taki latający samochód. Ale tata najpierw zaczął wyjmować nasze zakupy z bagażnika. Okazało się, że kupiliśmy naprawdę dużo rzeczy i chodnik obok samochodu zaczął wyglądać jak sklep. A potem spod spodu tata wyjął jeszcze jedno koło. Nigdy go przedtem nie widziałem. A dalej było jeszcze bardziej niesamowicie! Tata wyjął jakieś dziwne urządzenie, podniósł tym urządzeniem samochód, zdjął to stare koło ze złapaną gumą i zgubionym powietrzem, a potem założył nowe koło. Stare włożył do bagażnika, a mnie do fotelika i już chciał jechać, ale zawołałem:

- Tato, tato, jeszcze nasze zakupy!

Tata bardzo mi dziękował i powiedział:

- Mało brakowało, a na kolację zamiast zakupów mielibyśmy tylko koło, z którego uciekło powietrze!

Dziś dowiedziałem się, że w samochodzie najważniejsze jest to koło, którego nie widać. Bo dzięki niemu zawsze można dojechać na kolację - nawet jak się złapie gumę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.