Klucz

Nogi mnie bolą! - zajęczała kaczka Katastrofa.

- Uff - wysapał pies Pypeć, człapiąc łapa za łapą.

Też miał ochotę zajęczeć, ale postanowił sobie, że będzie dzielny. Tylko od czasu do czasu posapywał, ale przecież nawet bardzo dzielny pies ma prawo sobie sapać.

- Bzyk - zabzyczała mucha Bzyk-Bzyk tak cicho, że ledwo było słychać. Ją też musiały boleć skrzydełka.

Pan Kuleczka nic nie powiedział, tylko pokiwał głową i otarł pot z czoła.

Wracali ze spaceru. Spacer był długi i ciekawy. Odkryli zupełnie nieznaną uliczkę (i nadali jej nazwę "Nieznana Uliczka", chociaż właściwie zrobiła się już znana), a za nią placyk zabaw. Bawili się tam tak świetnie, że teraz ledwo człapali do domu.

- Już nie mogę! - zajęczała Katastrofa.

- Uff - sapnął znów Pypeć.

- Bzyyy. - Bzyk-Bzyk nie miała nawet siły dokończyć bzyknięcia.

- Już jesteśmy - pocieszył wszystkich Pan Kuleczka, gdy wchodzili na klatkę schodową.

Schody wydawały się dzisiaj wyższe i dłuższe, niż były wczoraj, ale po chwili wszyscy stali już przed drzwiami.

- Zaraz się położę - oznajmiła Katastrofa.

- A ja coś zjem - zamruczał Pypeć.

- Bzyk - dodała Bzyk-Bzyk.

Pan Kuleczka włożył klucz do zamka. Przekręcił, a raczej spróbował przekręcić, bo klucz wcale go nie posłuchał. Drzwi nie chciały się otworzyć.

- Drzwi nie chcą się otworzyć - powiedział Pan Kuleczka.

- Nie chcą się otworzyć?! - zawołała Katastrofa.

- Nie chcą? - zdziwił się Pypeć.

- Bzyk? - dodała Bzyk-Bzyk.

Pan Kuleczka jeszcze raz spróbował przekręcić klucz, a gdy to nic nie dało, podrapał się po muszce.

- To co będzie z moim leżeniem? - zapytała dość niepewnie Katastrofa.

- I moim jedzeniem? - zamruczał Pypeć.

- Bzyk - dodała Bzyk-Bzyk, choć nikt nie wiedział, jakie ona miała plany.

Pan Kuleczka spojrzał na nich, na drzwi i na klucz w zamku.

- Na pewno nam się uda - powiedział. - Tylko musimy coś wymyślić.

- Może trzeba mocniej kręcić? - zapytała Katastrofa. - Wiem! Niech pan mocno trzyma klucz, a my będziemy ciągnąć - Pypeć pana, ja Pypcia, a Bzyk-Bzyk mnie. Jak w tym wierszyku o rzepce. Na pewno się uda!

Pypeć spojrzał na nią z powątpiewaniem.

- No, coś ty! Przecież rzepki nikt nie przekręcał! To zupełnie co innego. Chyba, że chcesz wyrwać klucz razem z drzwiami!

Katastrofa trochę się naburmuszyła:

- No to jaki masz pomysł? - zapytała.

- Myślę, że powinniśmy spokojnie poczekać - wyjaśnił Pypeć. - Może klucz się w końcu sam przekręci. A może akurat będzie tędy przechodził Zagubiony Otwieracz Zamkniętych Drzwi albo Tajemniczy Przekręcacz Kluczy w Zamkach albo...

- Albo Potężny Wyrywacz Drzwi z Zawiasów! - rozzłościła się Katastrofa. - Pypeć, przestań! Kiedy ostatnio widziałeś tu jakiegoś Otwieracza albo Przekręcacza?!

Pypeć trochę się stropił, ale tylko trochę.

- A może wtedy był w przebraniu? - odparował. - Albo po prostu, jak przechodził, to nie było nic do otwierania ani przekręcania, więc nikt się nie domyślił, że to właśnie on...

Pan Kuleczka wsuwał i wysuwał klucz, wciąż próbując go przekręcić. Bez skutku.

- Zaraz! - powiedziała Katastrofa. - A może my się po prostu pomyliliśmy? Może to nie nasze drzwi? Klucz do nich nie pasuje i dlatego nie chcą się otworzyć

- Ojej! - zdziwił się Pypeć i zaraz dodał: - Jeśli tak, to całe szczęście, że się nie otwierają! Bo gdyby to były drzwi Pana Pinezki, to nie jestem pewien, czy by się ucieszył, jakbyśmy go tak nagle bez pukania odwiedzili...

Tymczasem Pan Kuleczka po raz kolejny wyjął klucz, ale tym razem przyjrzał mu się uważnie. A potem chyba lekko się zaczerwienił.

- Wiecie co? - powiedział. - Hmmm... Mieliście rację. Klucz nie pasował do tych drzwi. Bo to nie ten klucz. Przez pomyłkę próbowałem otworzyć mieszkanie kluczem do piwnicy!

Wszyscy spojrzeli na Pana Kuleczkę, a Katastrofa natychmiast zawołała:

- To ja miałam rację! Od razu mówiłam, że klucz nie pasuje! A Pypeć...

- A Pypeć też miał rację - dokończył Pan Kuleczka i wyjął z drugiej kieszeni inny klucz - bo oto pojawia się Tajemniczy Otwieracz Zamkniętych Drzwi!

I wszyscy radośnie wbiegli do domu.

Copyright © Agora SA