Orzechy

Słyszałem, że są podobno niedobre na pamięć - powiedział pies Pypeć. - I masło też.

Siedzieli z kaczką Katastrofą przy stole w kuchni i łupali orzechy. Mucha Bzyk-Bzyk udawała, że jest Panem Maluśkiewiczem i pływała po stole w łódce z orzechowej łupinki. Nie bała się fal, bo po pierwsze, ich nie było, a po drugie, gdyby jednak się pojawiły, zawsze mogła odlecieć.

E tam - powiedziała Katastrofa na wszelki wypadek, bo sama nie wiedziała, co o tym myśleć.

Pypeć włożył kolejny orzech do dziadka. Katastrofa nacisnęła. Skorupka pękła i Pypeć wyjął z niej pofałdowany żółty orzech.

O, zobacz - powiedział niezrażony Pypeć - jest żółty jak piasek na plaży. Pamiętasz, jak byliśmy latem nad morzem, ja zrobiłem tunel, a ty tam wpadłaś?

Pamiętam - odpowiedziała niechętnie Katastrofa. Nie była zbyt dumna z tej przygody. - A pamiętasz, jaka była raz zimna woda? Wszyscy tak mówili! I nikt się nie kąpał, tylko ja - zadarła dziobek do góry.

Pypeć nic na to nie powiedział, chociaż z tego, co on pamiętał, Katastrofa zanurzyła wtedy tylko jedną łapę. I zaraz uciekła.

Bzyk-Bzyk znudziło się pływanie. Wyleciała z łupinki i usiadła na kupce orzechów.

Hi, hi, hi - zaśmiała się na ten widok Katastrofa. - A pamiętasz, jak poszliśmy z Panem Kuleczką na lody i każdy dostał po dwie kulki?

Aha - uśmiechnął się Pypeć. - A jak już zjedliśmy, to Pan Kuleczka powiedział, żebyśmy trochę sobie posiedzieli na ławce, bo on jeszcze coś musi załatwić.

A myśmy się bawili w detektywów i poszliśmy za nim - dopowiedziała Katastrofa. - I się okazało, że Pan Kuleczka poszedł jeszcze raz na lody! A jak wyszedł, miał rożek i chyba dziewięć kulek lodów. Orzechowych!

Nie, chyba tylko cztery - próbował sobie przypomnieć Pypeć. I dodał - Ale zawstydził się, jakby to było dziewięć.

I znowu kupił nam lody - ucieszyła się Katastrofa. - Świetnie było!

Pypeć znów spojrzał na okrągłe orzechy, po których chodziła Bzyk-Bzyk.

A pamiętasz, jak nauczyłaś mnie pleść wianki?

Aha! - Katastrofa aż podskoczyła - I Bzyk-Bzyk też chciała mieć taki wianek jak ja i ty, ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć takich malutkich kwiatuszków.

Bzyk-Bzyk podleciała i usiadła Katastrofie na głowie.

I w końcu zamiast Bzyk-Bzyk w wianku była Bzyk-Bzyk na wianku - przypomniał sobie Pypeć. - Cały czas siedziała na kwiatku na moim czole.

Bzyk-bzyk - potwierdziła radośnie Bzyk-Bzyk.

A pamiętasz... - zaczęła znów Katastrofa, gdy do kuchni wszedł Pan Kuleczka.

Hmm - powiedział trochę zdziwiony - coś nie za dużo tych orzechów.

Rzeczywiście, Katastrofa z Pypciem tak się zagadali, że zupełnie zapomnieli o łupaniu.

Ale tyle nam się przypomniało! - zawołała Katastrofa.

Dzięki orzechom - dodał Pypeć.

Tak jakbyśmy znów byli na wakacjach! - dokończyła Katastrofa.

Pan Kuleczka spojrzał na szarobury dzień za oknem i uśmiechnął się.

To świetnie - powiedział. - Łupanie może poczekać. A jak chcecie sobie poprzypominać wakacje, to mam coś jeszcze lepszego od orzechów. Chodźcie.

I wyszedł z kuchni. Katastrofa z Pypciem popędzili za nim do pokoju. Pan Kuleczka sięgnął do szafy i wyciągnął pudełko, a z pudełka...

Zdjęcia! - zawołali równocześnie Pypeć i Katastrofa. Bzyk-Bzyk tylko zabzyczała.

Nie zdążyłem ich powkładać do albumu - zaczął Pan Kuleczka, ale przerwał, bo wszyscy rzucili się do oglądania zdjęć.

I oglądali aż do kolacji. Jedne przypominały im bardzo dużo, a inne - nie bardzo. Na przykład to, na którym widać było wielkie oczy Katastrofy. Dopiero po dłuższym czasie Pan Kuleczka przypomniał sobie, że zrobił je w czasie zabawy w chowanego - jak Katastrofa zajrzała do szafy i go znalazła!

A nie mówiłem, że to lepsza przypominajka niż orzechy - powiedział Pan Kuleczka, gdy już składali zdjęcia z powrotem do pudełka.

Może i lepsza - zgodził się z namysłem Pypeć. - Ale teraz i tak nikt mnie nie przekona, że orzechy są niedobre na pamięć.

Copyright © Agora SA