Nad zupą

Pan Kuleczka gotował przysmak wszystkich - zupę jarzynową. Kroił właśnie seler, gdy do kuchni wbiegł pies Pypeć. Miał zamknięte oczy.

Ojej - zmartwił się Pan Kuleczka na jego widok. - Co ci się stało?

Hmmm - odpowiedział Pypeć.

Wiele to nie wyjaśniło, ale Pypeć nie mógł powiedzieć więcej. Szczękę miał szczelnie owiniętą kolorową chustką. Na chwilę otworzył oczy, ale potem zaraz zamknął, uniósł nos, wciągnął parę razy powietrze i nie otwierając oczu wybiegł pędem z kuchni.

Pan Kuleczka postanowił, że na wszelki wypadek niczemu się nie będzie dziwił.

Spróbował zupy i stwierdził, że trzeba by dodać trochę marchewki. Właśnie ją kroił na eleganckie pomarańczowe plasterki, , gdy do kuchni wpadła kaczka Katastrofa.

Ciiii - wyszeptała, choć Pan Kuleczka nie zdążył się jeszcze odezwać, i schowała się za lodówką.

Rozumiesz coś z tego? - zapytał Pan Kuleczka muszkę Bzyk-Bzyk, wciąż starając się nie dziwić. Bzyk-Bzyk latała nad jarzynami, ale nie siadała na nich, bo wiedziała, że nie wolno.

Bzyk - odpowiedziała, jak to ona.

Pan Kuleczka spróbował zupy i w zamyśleniu dosypał trochę soli.

Mieszał w garnku chochelką, gdy do kuchni znów wbiegł Pypeć. Z zamkniętymi oczami uniósł nos i wciągnął powietrze. A potem pobiegł prosto za lodówkę i złapał Katastrofę.

Mmmm! - zamruczał radośnie, otwierając oczy.

Katastrofa przez chwilę krzyczała, że to niesprawiedliwe, że Pypeć podglądał, ale robiła to bez przekonania. Tym bardziej że Pan Kuleczka zaraz zawołał, że zupa gotowa.

Przy stole wszystko się wyjaśniło. Katastrofa wytłumaczyła, że bawili się w ciuchowanego, czyli w ciuciubabkę i chowanego równocześnie. Pypeć już nie miał chustki, więc mógł mówić i wytłumaczył, że mu się trochę zsunęła z oczu. Trzymał je zamknięte, żeby nie oszukiwać. A Katastrofę łatwo odnalazł, bo przecież wszystkie psy mają świetny węch. Mógł ją znaleźć już wcześniej, tylko ciągle zachwycał się zapachem zupy...

Kiedy jedli dokładkę, Katastrofa zaczęła się zastanawiać, jak to jest, że takie niepodobne do siebie - okrągłe ziemniaki i spiczaste pietruszki, pomarańczowe marchewki i biała sól mogą się tak dobrze pogodzić i zrobić razem coś zupełnie, zupełnie nowego - zupę.

I wtedy Pypeć powiedział:

Ja wiem. Bo na przykład w rodzinie też każdy jest inny, ale dopiero wszyscy razem są rodziną. Zupa jest jak rodzina.

Pan Kuleczka uśmiechnął się, potarł oko i dlaczegoś pociągnął nosem. A Katastrofa powiedziała:

Bardzo, bardzo dobra rodzina.

I znów podstawiła swój talerz.

Copyright © Agora SA