- Chyba wolałbym powylegiwać się na trawie - zamruczał pies Pypeć.
- Nie, nie! - zawołała kaczka Katastrofa
- Koniecznie popłyńmy, koniecznie!
Pan Kuleczka, Pypeć i mucha Bzyk-Bzyk spojrzeli na nią zdziwieni. Wybuchy radości i entuzjazmu nie zdarzały się Katastrofie zbyt często.
- Tak, tak! - krzyknęła - Wypłyniemy daleko, daleko i będzie burza, łódka się rozbije i ostatkiem sił dotrzemy do bezludnej wyspy, a tam będą ludożercy i...
- Zaraz, zaraz - przerwał jej Pan Kuleczka.
- Na bezludnej wyspie nie powinno być żadnych ludzi. Inaczej nie będzie bezludna.
- A zwierzęta mogą być? - dopytywała się Katastrofa.
- Mogą - potwierdził Pan Kuleczka.
- No to będą dzikie zwierzęta - ucieszyła się Katastrofa. - Lwy, komary i ten wielki pies, co mieszka u nas w sąsiednim bloku!
- Bzyk - zabzyczała z przestrachem Bzyk-Bzyk.
Komary jej nie przeszkadzały. Ale tego wielkiego psa nie lubiła od czasu, gdy kiedyś trafił ją ogonem.
- A więc ruszamy po łódkę - zadecydował Pan Kuleczka.
Kiedy byli już na środku jeziora, Pan Kuleczka zapytał:
- Wiecie, że ta łódka nazywa się "marzenie"?
- Jak pięknie! rozmarzył się Pypeć.
Leżał na miękkiej poduszeczce i wpatrywał się w podwodny świat: glony, kamyki, ryby i pręgi słońca na dnie jeziora. Wyobraził sobie, że jest pierwszym na świecie psem płetwonurkiem i że udało mu się zrozumieć mowę ryb...
Katastrofa pożyczyła lornetkę i marzyła, że zaraz zobaczy piracki statek, górą lodową albo przynajmniej wieloryba. Bzyk-Bzyk usiadła na kapeluszu Pana Kuleczki i zniknęła. Jej marzeń też nie było widać.
A Pan Kuleczka? Pan Kuleczka nie musiał marzyć o niczym. Patrzył na wodę, niebo i łąki i był szczęśliwy.
O czym może marzyć Bzyk-Bzyk? A ty o czym marzysz? Ta łódka porusza się dzięki wiosłom. A co jeszcze może napędzać łódki i statki?
Jak myślisz, czy w tym miejscu jest głośno czy cicho?
Dlaczego? Tylko trzy rzeczy tu sa czarne. Które?
Co jest w kropki? A co w paski?