Dziś tata zabrał mnie do kina. Bardzo się cieszyłem, bo lubię chodzić z tatą wszędzie, nawet do kina, a w kinie jeszcze nigdy nie byliśmy. Tata mi najpierw opowiedział, co to jest kino. Duża sala, wygodne miękkie fotele i wielka biała ściana, która się nazywa ekran. A na tym ekranie będzie film. Bardzo mi się to spodobało.
- Hura! - powiedziałem. - A czy mogę zabrać ze sobą mojego żółwia przytulankę? Tak na wszelki wypadek, a poza tym on jeszcze nigdy nie był w kinie.
- Oczywiście - odpowiedział tata. - Tylko będziemy musieli upewnić się przy wejściu, czy nie powinniśmy kupić specjalnego biletu dla żółwia.
Bo okazało się, że do kina można wejść tylko z biletem. Starałem się za dużo nie mówić na ten temat, ale trochę mnie to zaniepokoiło.
- Tato, a jak się okaże, że trzeba kupić specjalny bilet dla żółwia, to co? - zapytałem.
- To go kupimy - powiedział tata.
- A jak nam zabraknie pieniędzy? - zapytałem.
- Nie zabraknie - powiedział tata i pokazał mi, jaki ma gruby portfel.
Pomyślałem sobie, że tata ma zawsze w portfelu mnóstwo różnych papierków, kartoników i plastikowych karteczek. I wcale nie wiadomo, czy uda mu się za to wszystko kupić bilet dla żółwia.
- Tato, ale może weź jeszcze trochę pieniędzy od mamy - poprosiłem delikatnie, żeby się nie zdenerwował.
- Dobrze - zamruczał tata i upewnił się: - I już będziesz spokojny?
- Oczywiście - odpowiedziałem. - Przecież już jestem spokojny.
Tata poszedł do mamy po więcej pieniędzy na bilet dla żółwia, a mnie tymczasem coś jeszcze przyszło do głowy.
- Tato - zapytałem, gdy wrócił - a co będzie, jeżeli zabraknie biletów dla żółwia?
- To kupimy bilet dla słonia - zaburczał tata. - Chodź, ubieramy się już, dobrze?
Bardzo się zdziwiłem, oczywiście nie tym ubieraniem, tylko tym biletem dla słonia i koniecznie chciałem się dowiedzieć, czy do kina można przyjść ze słoniem i czy każde zwierzę ma swoje specjalne bilety i czy na pewno bilet dla słonia będzie dobry dla żółwia i czy przypadkiem mój żółw nie będzie musiał udawać, że jest słoniem, i czy jakby do kina przyszedł jakiś słoń, a byłyby tylko bilety dla żółwi, to mógłby wejść, i
O więcej nie zdążyłem taty zapytać, bo dojechaliśmy do kina.
Dziś dowiedziałem się dwóch rzeczy: od pani w kinie, że takie małe żółwie jak mój nie muszą w ogóle kupować biletów - ani dla żółwi, ani dla słoni; a od taty, że do kina będę chodził na zmianę - raz z tatą, a raz z mamą.