Zabawy mimochodem

Aby twoje dziecko było zadowolone i czuło się kochane, nie musisz codziennie uroczyście anonsować: A teraz się bawimy. Wystarczy odpowiednie nastawienie, a będziecie w pełni korzystać ze wspólnego czasu w chwilach, gdy ty jednocześnie zajmujesz się dorosłymi sprawami.

Kiedy słyszysz "Poooobaaaaw się ze mną!", jeży ci się włos na głowie. Dobrze wiesz, że zabawa z dzieckiem jest potrzebna wam obojgu, ale dlaczego właśnie teraz? Teraz, kiedy masz tyle do zrobienia, albo wręcz przeciwnie, jest to jedyna chwila, w której możesz odpocząć. Odpowiadasz: "Za chwilę" - i może się tak zdarzyć, że ta chwila nadchodzi dopiero następnego dnia, albo, co gorsza, za tydzień. Zasiadasz wtedy uroczyście do zabawy ze swoim dzieckiem, wyłączasz telefon i oddajesz się jej w pełni. To nic, że już po 20 minutach zaczynasz myśleć o niewysłanych mejlach albo rachunkach, które trzeba zapłacić. Zaciskasz zęby i bawisz się dalej, aż z ulgą słyszysz: "To co, puścisz mi bajkę?".

Od kiedy zajęcia z innymi dziećmi?

Nie musi tak być. Nie musisz ponosić męczeńskiej ofiary dla dobra swojej pociechy za każdym razem, gdy dajesz jej z siebie coś, czego tak bardzo potrzebuje. Wspólna zabawa może być rozrywką i odpoczynkiem także dla ciebie! Jak to osiągnąć? Klucz do sukcesu tkwi w odpowiednim nastawieniu.

Nastaw się na zabawę

Oto kilka sztuczek, za pomocą których możesz przestawić swój sposób myślenia na tory zabawy przez przypadek, zabawy od niechcenia - czyli alternatywy zabawy z namaszczeniem, na którą nie zawsze cię stać.

Po pierwsze, otwórz się. Powiedz sobie, że jest wiele rozwiązań, nie przywiązuj się do jednej idei i jednego sposobu załatwienia tematu. Otwórz się też na swoje dziecko, traktuj je jak przyjaciela lub przyjaciółkę, przymknij oko na niegrzeczność, skup się na tym, że możecie razem przeżyć jakąś przygodę, że na czas zabawy możesz zawiesić dużą część swojej dorosłości i stać się partnerką, partnerem dla dziecka. Uwierz, że rzeczy, które wydają ci się zwyczajne, niewarte uwagi, mogą zamienić się w coś pasjonującego, jeśli tylko im na to pozwolisz.

Po drugie, ćwicz podzielność uwagi. Jeśli zamierzasz bawić się z dzieckiem w kolejce w sklepie, będzie wymagać to choć odrobiny umiejętności skupienia się na kilku rzeczach naraz. Musisz jednocześnie wchodzić z dzieckiem w intensywny kontakt i mieć rękę na pulsie kolejki. Ale dzięki temu nie będziesz nudzić się przy żadnej z nich, bo żadna z nich nie wymaga aż tyle uwagi, żeby poświęcić się jej w całości. To znaczy jedna nie wymaga, a na drugą nie masz ochoty poświęcić całej uwagi.

Po trzecie, wygłupiaj się. Jako osoba dorosła masz swojemu dziecku do zaoferowania coś wspaniałego: przepisy na wykorzystanie własnego poczucia humoru. Twoje dziecko dopiero się uczy śmiać z rzeczywistości, z rozmaitych sytuacji, z siebie samego. Uczy się, że jeśli coś je śmieszy, może wykorzystać to, żeby nawiązać kontakt z drugą osobą, i jak to zrobić, żeby nie osiągnąć odwrotnego skutku, czyli jak można żartować, a jak nie warto. To może być dobry sposób na fajną wspólną zabawę, która będzie polegać na tym, że po prostu będziecie się śmiać, wygłupiać.

Po czwarte, znajdź w tym przyjemność. To najważniejsze, co musisz zrobić, żeby bawić się ot, tak po prostu. Dlatego zabawy, w których bierzesz udział razem ze swoim dzieckiem, powinny cieszyć w takim samym stopniu i ciebie. Mogą to być takie zabawy, jakie lubiłaś w dzieciństwie, ale też niekoniecznie, bo przecież ludzie się zmieniają i jeśli wybawiłaś się w dom przez 10 lat, to możesz mieć tego serdecznie dosyć. Albo jeśli siostra zmuszała cię do zabawy w szkołę.

Po piąte, szukaj sytuacji, a nie pomysłu. Spróbuj spojrzeć na wasze spędzanie czasu jak na zbiór rozmaitych możliwości. Pomysł przyjdzie, jeśli tylko zobaczysz w nudnym praniu śmieszne stwory z mokrych ubrań. Pamiętaj, że nie ma sensu czekać na idealne okoliczności zabawy - bo takie mogą nie pojawić się nigdy. Nie musisz być perfekcyjna, przygotowana, w najlepszym humorze. Można też bawić się w ponuraka, czyli np. celebrować to, że masz zły humor i przekształcić w ten sposób tę nieprzyjemną sytuację w coś zabawnego. Śmiać się samej z siebie, ze swojego zmęczenia czy fatalnego dnia w pracy. Przedrzeźniać szefową. Dzieci będą zaśmiewać się do rozpuku; jeśli sądzisz, że "dziecko tego nie zrozumie", to znaczy, że go nie znasz.

Okazja znajdzie się wszędzie.

Kiedy już uda ci się zapanować nad negatywnymi emocjami i otworzyć się na przygodę, zacznij wynajdywać sposobności do zabawnego spędzania czasu. Oto kilka zwyczajnych okoliczności, w których można zainicjować ciekawe zabawy.

Sprzątanie. Jeśli twoje dziecko nie ma ochoty ci pomóc, a ty musisz wymyć naczynia albo pościerać kurze, możecie w tym czasie układać wspólnie nawet zupełnie absurdalne wierszyki o tym, jakie sprzątanie jest uciążliwe. "Brudne gary są nie do pary", "Od nieczystości pękają mi kości" czy "Kto ściera kurze, ten ma uszy duże" od razu wprawi was w wesoły nastrój. Jeśli twoje dziecko jeszcze nie umie rymować całymi zdaniami, możecie wymyślać śmieszne rymy składające się z jednego słowa, np. "widelec-bąbelec" czy "talerze-nieświeże".

Kolejka na poczcie. Tak się złożyło, że twoje dziecko musiało iść z tobą w to nudne miejsce. Teraz, zawodząc, co chwila prosi cię o zabawki, które widzi na wystawie. Zamieńcie się rolami! Jako "dziecko" to ty jęcz, że chcesz sobie kupić bardzo plastikowy czołg czy wyliniałego pluszaka. Pytaj: "Maaaamoooo, ale kiedy pójdzieeeeemy?", ciągnij swoje dziecko za ubranie. Będzie poważnym głosem odpowiadać "Nie kochanie, nie wolno" albo nie powstrzyma się od śmiechu. Uważaj jednak, bo są dzieci, które w sytuacji takiego zachowania mamy czy taty tracą poczucie bezpieczeństwa. Trzymaj więc rękę na pulsie i szybko wróć do swojej właściwej roli, jeśli zauważysz, że dziecko czuje się niepewnie lub jest przestraszone.

Droga do sklepu. Kiedy okazuje się, że w domu nie ma chleba i trzeba wyskoczyć do sklepu, a w domu akurat nie ma nikogo dorosłego oprócz ciebie, musisz wziąć swoje dziecko ze sobą, niezależnie od tego, jak bardzo obojgu wam się nie chce. Możecie uczynić z tego zabawę w dwa lenie, które idą do sklepu. Powłóczcie nogami, ze zwieszoną głową. W sklepie produkty zamawiajcie ponurym głosem. Możecie też pobawić się w wojskowy rozkaz. Wychodząc z domu zasalutujcie, a potem marszowym krokiem raźno, noga w nogę, trafcie do sklepu szybciej niż kiedykolwiek.

Mycie zębów. To zazwyczaj jeden z przykrzejszych codziennych obowiązków. Jeśli dziecko myje zęby już samo, twoja rola polega na regularnym pokrzykiwaniu: "No myj, myj" - podczas gdy ono robi wszystko, żeby cię nie posłuchać: bawi się odkręcaniem i zakręcaniem wody, ogląda z bliska, jak wygląda pasta na szczoteczce, kłapie zębami pełnymi piany. Jeśli w takim momencie zainicjujesz zabawę, upieczesz na jednym ogniu zarówno wspólną rozrywkę, jak i realizację higienicznego celu. Możecie udawać, że szczoteczka jest krokodylem, który zjada brud z pni zanurzonych w rzece, albo że jama ustna to ulice miasta, które trzeba przed nocą wyszorować specjalną maszyną.

Praca w domu. Mimo że wcale tego nie chcesz, zdarza się czasem, że musisz wziąć pracę do domu. Posadź wtedy swoje dziecko naprzeciwko siebie i wręcz mu przedmioty, jakich sam/a używasz do pracy. Jeśli nie macie akurat zepsutego, starego laptopa, to na pewno macie kartkę papieru, kalendarz, długopis, notatnik. Pokaż dziecku, jak to się robi: siedźcie oboje z poważnymi minami, skupieni, mówiąc sobie co chwila: "Nie przeszkadzaj mi, ja pracuję". I tak uda wam się osiągnąć rezultat, gdzie i wilk będzie syty, i owca cała: dokończysz pracę, mimochodem się bawiąc. Albo odwrotnie: bawiąc się, dokończysz pracę mimochodem. I o to właśnie chodzi!

Zobacz także: Jak rozwijać samodzielność u maluszka?

Copyright © Agora SA