Obecnie rejestracja nowej obywatelki lub nowego obywatela RP jest banalnie prosta. Wszystko można załatwić w przeciągu kilku chwil przez Internet. Jednak wiele osób ciągle woli bardziej tradycyjną drogę, która do niedawna była jedyną możliwą. Na czym ona polega? Rodzic lub ktoś upoważniony przez niego musi udać się w ciągu 21 dni od porodu do urzędu stanu cywilnego, odstać swoje w kolejce i wypełnić formularz.
Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl >>>
Zwyczajowo ta rola przypadała tatusiom. Jak jednak przekonaliśmy się po lekturze Waszych wpisów na forum Gazeta.pl, istnieje cała rzesza panów, którym wizyta w USC nie poszła najlepiej. Oczywiście nie tyle ich zdaniem, co zdaniem matek dzieci. Kobiety dzieliły się historiami ze swoich rodzin, kiedy to "złośliwi tatusiowe" nazwali dzieci inaczej niż ustalali to wcześniej z matkami noworodków.
Moja ciocia miała być Danuta, a dziadek zarejestrował ją jako Grażynę, bo mu się podobało bardziej to imię. W domu oczywiście nic nikomu nie powiedział. Dopiero jak ciocia poszła do szkoły, to się wydało, ale moja prababcia cały czas mówiła do niej Danusia - pisze jedna z naszych czytelniczek.
Miałam mieć na imię Alicja, a jestem Ksenią - pomysł mojego taty, z którego naprawdę się cieszę, bo nie podoba mi się Ala. Mama nie odzywała się do taty przez miesiąc - wspomina pani Ksenia.
Tata czytelniczki Dagmary razem z jej mamą przez dziewięć miesięcy ciąży utrzymywali, że ich córka będzie nosić imię Magdalena. Jedno spotkanie zmieniło jednak Magdę w Dagmarę. W kolejce przed ojcem pani Dagmary stał mężczyzna, który dał synowi na imię Dag. "Tatuś był zachwycony tym imieniem, a tata Daga podpowiedział mu, żeby dać córce Dagmara". Ojciec czytelniczki tak właśnie zrobił. "Żeby mamie nie było przykro na drugie mam Magdalena" - napisała pani Dagmara. Jaka była reakcja jej mamy? Określiła ją jednym słowem: "wściekłość".
Podobna jest historia innej naszej czytelniczki pani Agnieszki. Dobitnie udowadnia ona, że nie płynie nic dobrego ze spędzania zbyt dużej ilości czasu w kolejkach. To właśnie tam tata internautki usłyszał, jak mężczyzna przed nim rejestruje Agnieszkę. Imię to tak mu się spodobało, że zrezygnował z ustalonej wcześniej Basi. "Mama była strasznie wściekła i do tej pory mówi, że w życiu, by mnie nie dała imienia Aga, ale siłą rzeczy musiała się przyzwyczaić".
Niektórzy tatusiowe zdawali sobie sprawę, że zmieniając rodzinne ustalenia - delikatnie mówiąc - zachowują się fair. Dlatego - tak jak tata pani Elżbiety - szukali "wspólników zbrodni".
Miałam 6 lat, gdy urodziła się moja siostra. Ustalono ogólnorodzinnie, że będzie Barbarą Elżbietą. Do USC poszedł mój ojciec zabierając mnie ze sobą. Gdy siedzieliśmy na ławce na korytarzu, czekając na swoją kolej, mój ojciec odwrócił się do mnie i spytał "A może zmienimy kolejność i nazwiemy ją Elżbietą Barbarą?". Na to ja "dobrze". I tak się stało. Mama była wściekła. A dzisiejsza Elżbieta uwielbia swoje imię i jest niezwykle szczęśliwa, że nie jest Basią
Czasem okazuje, że tatusiowe ignorują wcześniejsze ustalenia, bo po prostu... wiedzą lepiej (przynajmniej ich zdaniem).
Znajoma urodziła córkę, ustalili z mężem, że będzie Marta. Mąż poszedł do urzędu i... okazało się, że podoba mu się Justyna. Jakoś po drodze go naszło! Nie powiem, jak bardzo była wkurzona moja koleżanka, gdy się dowiedziała, co mąż wymyślił - czytamy inną historię z naszego forum.
W innej rodzinie mama posłała męża do USC, aby zarejestrował Kamilkę. Tata niedoszłej Kamilki, będąc już w urzędzie, stwierdził, jego córka "no po prostu wygląda na Magdusię". Wiedziony impulsem takie też imię wpisał w urzędowym formularzu. Żona oczywiście dowiedziała się o wszystkim już po fakcie. Delikatnie mówiąc, nie była zachwycona.
Czasem ojcowie rejestrując dzieci, dają wyraz swoim tęsknotom.
Mój sąsiad bardzo chciał mieć syna, ale jak na złość rodziły się córki i to pięć razy. Zatem, aby mieć chociaż namiastkę syna, zgłaszał je jako: Zbigniewa, Sławomira, Zdzisława... Dziewczyny nienawidzą swoich imion po dziś dzień.
Na miano najbardziej złośliwego ojca w USC zasługuje natomiast mężczyzna z innej historii opisanej na naszym forum. On nazwał córkę na cześć kochanki!
Ojciec nadał córce imię swojej kochanki, o której żona wówczas nie wiedziała. Kiedy po kilku miesiącach sprawa wyszła na jaw, mama dziewczynki zmieniła jej imię.
Mocną konkurencją w tej kategorii dla mężczyzny z poprzedniej historii może być tata Mariusza, którego historię opisała inna użytkowniczka forum Gazeta.pl. Rzecz wydarzyła się w latach 70., gdy na oddział położniczy ojców nie wpuszczano.
Znajoma mojej mamy, gdy urodziła syna, to podała przez położną liścik do męża, odnośnie imienia dla syna. W liściku napisała: "tylko nie Mariusz". Mąż udał się do USC i zapisał... Mariusz!!!
Warto wiedzieć, że imię dziecka można w zmienić w przeciągu pół roku od sporządzenia aktu urodzenia. Odbywa się to praktycznie bezpłatnie, nie licząc 11 zł opłaty administracyjnej za przyjęcie oświadczenia rodziców o zmianie imienia.