Porody na dawnej wsi. Sypano główki dzieci makiem. Czasem sięgano po wódkę

Wierzono, że im więcej dzieci się rodzi, tym lepiej. Na polskich wsiach dominowało powiedzenie - "Pan Bóg daje dzieci, da i na dzieci". O ciąży rozmawiano jednak niechętnie...

Mieszkańcy dawnej polskiej wsi niechętnie podejmowali temat ciąży. Kobiety uważały, że to intymna kwestia życia i nie wolno opowiadać wszystkim o swoim stanie, aby nie zapeszyć. Jak pisała w książce "Polskie tradycje i obyczaje rodzinne" Barbara Ogrodowska o stanie błogosławionym ciężarna w pierwszej kolejności informowała męża i najbliższą rodzinę. 

Macierzyństwo na dawnej wsi

Więcej takich tematów na stronie głównej Gazeta.pl.

Niegdyś z oczekiwaniem na przyjście dziecka wiązał się szereg przesądów. Sądzono, że jeżeli zachcianki kobiet nie zostaną spełnione, dziecko będzie łakome i wiecznie głodne. Kobiety rodziły zwykle w izbach na niewygodnych łóżkach, a pomocy udzielały im kobiety z sąsiedztwa. Mężczyźni zwykle nie asystowali przy porodzie, chyba że stan kobiet się pogarszał.

Jak czytamy na stronie naludowo.pl, po przyjściu na świat noworodka kąpano w ciepłej wodzie z ziołami. W czasie połogu kobietę uznawano za nieczystą. Obowiązywał ją zakaz wyjazdów, nie mogła uczestniczyć we mszy świętej oraz obrzędach kościelnych. W pierwszych dniach po urodzeniu dziecka mogła jednaki liczyć na tzw. nawiedziny, czyli odwiedziny innych kobieta.

Do najważniejszych obrzędów w życiu niemowlęcia należał chrzest, który wiązał się z uroczystością nadania dziecku imienia. Sądzono, że dzieci nieochrzczone mogą być podatne na działanie złych mocy. Ważną rolę miał także sam wybór imienia, ponieważ wierzono, że wraz z nim dziecko otrzymywało patrona. Często nazywano go na cześć babci, dziadka lub innego, miłego krewnego.

Matki nie pozwalały zbliżyć się do kołyski dziecka obcym. Mówiono, że bliskość matki i dziecka również stanowi wyjątkową ochronę przed czarami. Nie zgadzano się na dotykanie niemowlęcia przez osoby trzecie. Wiązano również dziecku tasiemkę na rączce lub wieszano mu na szyi medalik na czerwonej wstążce. Te ozdoby również pełniły role amuletów chroniących przed złymi mocami.

Na dawnej wsi kobiece mleko uznawano za najzdrowszy pokarm dla dziecka. Kiedy dziecko było niespokojne i nie mogło zasnąć w nocy uspokajano je wódką lub halucynogennym wywarem z maku. Zdarzało się również, że sypano mak na jego główkę. Popularne były także wykonane z płóciennej szmatki smoczki, do których środka wkładano mieszankę gotowanego grochu z tłuczonym cukrem lub kaszy z miodem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA