Tak, to zajęcie daje mi mnóstwo satysfakcji i wciąż wykonuję je z pasją - od trzydziestu lat.
To szalenie emocjonujące widzieć rozwój dziecka w czasie ciąży, stopniowe angażowanie się matki, cud narodzin - wydarzenie piękne i wzniosłe. Ale jest i mroczna strona położnictwa, bo dzieci nie zawsze rodzą się zdrowe. Na szczęście najczęściej widzimy radość rodziców, która i nam się udziela.
Uważam, że wszystkie te punkty, wynikające zresztą z zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, są szalenie istotne. Choć może szczególnie ważne jest to, byśmy sobie wszyscy uświadomili i wzięli do serca to, że pacjentka jest podmiotem. Podmiotem, który ma swoje
prawa. Prawo do właściwej opieki i prawo do sprzeciwu. Podmiotowe traktowanie pacjentki oznacza też, że należy z nią rozmawiać językiem, który ona rozumie.
Ból ma sens i znieczulenie ma sens. Wiele kobiet nie wie, że znieczulenie podaje się dopiero przy pewnym rozwarciu szyjki macicy, gdy są takie skurcze, które gwarantują postęp porodu. Nie jest więc prawdą, że można urodzić zupełnie bez bólu. Znieczulenie nie znosi zresztą bólu całkowicie, tylko zmniejsza go do poziomu, który jest dla kobiety do zniesienia. A czasem znieczulenia w ogóle podać nie można. Przeciwwskazaniem są np. niektóre choroby skóry, padaczka, zaburzenia krzepnięcia krwi. Trzeba też pamiętać, że samo podanie znieczulenia to ingerencja w organizm matki. Każda ingerecja, każde wkłucie igły, nawet wtedy, gdy chodzi o banalny zastrzyk, może spowodować powikłania. Powikłania wywołane znieczuleniem są wprawdzie rzadkie, ale pacjentka ma prawo o nich wiedzieć, zanim podejmie decyzję.
Myślę, że nie wszystko w życiu da się ułatwić... Poród to coś szalenie intymnego, nieogarniętego przez naukę do końca, coś, czego nie da się od początku do końca zaprogramować z zewnątrz. Program jest w każdej kobiecie, jej własny.
Relaks, masaż, możliwość poruszania się, przyjmowania dowolnej pozycji, rodzenie w wodzie - wszystko to łagodzi ból. Odporność na ból zależy też od dojrzałości matki, od przygotowania do porodu. Także od tego, czy ciąża jest akceptowana przez nią, partnera, najbliższych.
Ciąża nie przypadkiem trwa czterdzieści tygodni - jest to czas, by przygotować się do macierzyństwa, korzystając przede wszystkim z dobrodziejstwa szkół rodzenia. Można wcześnie wybrać szpital, w którym chce się rodzić. Warto go odwiedzić, obejrzeć salę porodową i pokoje, w których leżą mamy po porodzie, zobaczyć, jak to wygląda, jaka panuje tam atmosfera. Nasz oddział często odwiedzają rodzice oczekujący dziecka.
Dobry poród to także możliwość przeżycia tego wyjątkowego zdarzenia we dwoje, a później ciągłego przebywania z dzieckiem i nieograniczonego kontaktu z rodziną.
W ogromnym. Jeżeli ktoś traktuje pacjentkę jak zło konieczne, to najwidoczniej minął się z powołaniem. Ja też czasem przynoszę ze sobą do pracy swoje domowe kłopoty. Ale kiedy przyjmuję pacjentkę, która jest przerażona, ma skurcze, nie wie, co z nią będzie, to zapominam o swoich problemach i poświęcam jej całą swoją uwagę.
U nas w szpitalu wszystkie konieczne czynności, które przygotowują kobietę do porodu, wykonujemy z poszanowaniem jej intymności i godności. Dbamy o to, by na naszym oddziale pacjentka czuła się dobrze i bezpiecznie. To jest dla nas bardzo ważne.
Oczywiście pacjentka ma prawo, a my mamy obowiązek informować ją o stanie jej i jej dziecka. Każde nasze postępowanie winno być poprzedzone zgodą matki. Sens i zakres tych działań wyjaśniamy wcześniej w taki sposób, by kobieta wszystko zrozumiała i mogła świadomie podjąć decyzję.
Jeżeli kobieta w ciąży nastawia się na takie rozwiązanie, staram się jej uświadomić wagę tej decyzji. Pytam, dlaczego o tym myśli i czy wie, jakie mogą być konsekwencje. Jest to zabieg operacyjny, po którym w jamie brzusznej mogą utworzyć się zrosty, a to grozi późniejszymi komplikacjami. Zwiększa się również ryzyko endometriozy, która i tak jest dziś bardzo powszechna i która daje duże dolegliwości bólowe.
Cesarskie cięcie to nie jest obcięcie paznokcia, to poważny zabieg operacyjny, który powinno się wykonywać tylko ze wskazań medycznych! Bez wyraźnej potrzeby nie należy ingerować w proces doskonalony przez naturę przez wiele milionów lat.
To prawda. Dziecko przechodzi przez zakręty kanału rodnego, przeciska się między kośćmi miednicy i mięśniami krocza. (Jego główka dostosowuje swój kształt do tej krętej drogi poprzez "dachówkowate" zachodzenie na siebie kości czaszki, co chroni mózg przed ewentualnymi urazami). Ponieważ w macicy dziecko połykało wody płodowe, więc teraz, przeciskając się przez drogi rodne, opróżnia przewód pokarmowy. Wody zostają również wyciśnięte z płuc, co umożliwia zaczerpnięcie pierwszego oddechu. Podczas naturalnego porodu dziecko w przerwie między skurczami dostaje od matki porcję tlenu i substancji odżywczych, a oddaje dwutlenek węgla. Dzięki temu ma siłę do pokonania kolejnego skurczu. Rytm skurczów macicy pozwala na to, żeby dziecko się przesunęło, odetchnęło, odpoczęło, przesunęło itd. Wszystko to dzieje się powoli, gdy tymczasem dziecko wyciągnięte szybkim ruchem z łona matki w czasie cesarskiego cięcia narażone jest na gwałtowną zmianę ciśnienia, co nie jest dla niego obojętne.
Do niedawna uważano, że przyczyną dziecięcego porażenia mózgowego są uszkodzenia powstałe przy porodzie. Najnowsze badania mówią jednak o ogromnym wpływie czynników genetycznych, a nie tego, jak długo trwał poród.
W czasie porodu naturalnego kobieta i dziecko są pod stałą opieką. Stan dziecka jest monitorowany za pomocą KTG. Analizujemy pracę serca płodu na tle skurczów macicy i z porównania obu krzywych wnioskujemy, czy jest jakiekolwiek zagrożenie. Jeśli tylko matka lub dziecko są w niebezpieczeństwie, decydujemy się na interwencję.
KTG podłącza się co pewien czas, a nie na stałe, i dlatego pacjentka może swobodnie się poruszać. Jak wynika z prac badaczy amerykańskich ostatniej dekady, ciągłe monitorowanie płodu nie zwiększa jego bezpieczeństwa. Liczba przypadków niedotlenienia pociągających za sobą konieczność interwencji wcale od tego nie zależy.
W naszym szpitalu to się już dawno zmieniło. Pacjentki mogą rodzić w pozycjach dla siebie dogodnych: na krzesełku porodowym, worku sako, w pozycji kucznej, siedzącej, również w wodzie. Nie jesteśmy wyjątkiem - są i inne szpitale, które pozwalają kobiecie na chodzenie w pierwszej fazie porodu i przybieranie dowolnej pozycji, kiedy przychodzi czas parcia.
Światowa Organizacja Zdrowia uważa, że rutynowe nacinanie krocza jest nieuzasadnione. Tymczasem w Polsce u pierworódek robi się je niemal zawsze.
W naszym szpitalu krocze nacina się tylko w określonych sytuacjach. Np. jeśli dziecko rodzi się przed terminem (żeby ochronić jego bardzo delikatną główkę) albo jeśli jest bardzo duże (waży ponad 4 kg) czy ułożone w pozycji utrudniającej mu wydostanie się na zewnątrz. Czasem nacinamy także wtedy, gdy przy poprzednim porodzie doszło do urazu krocza, które później źle się goiło.
Wiele zależy też od dobrej współpracy między matką a położną i poczucia bezpieczeństwa rodzącej.
Moim zdaniem winny jest raczej współczesny tryb życia. Kobiety, które teraz rodzą, nie uprawiają żadnego sportu, często prowadzą siedzący tryb życia, nieodpowiednio się odżywiają.
Dlatego mają znacznie mniej wydolne mięśnie niż ich babki i matki. W Stanach Zjednoczonych remedium na to jest jogging, ale u nas wciąż niewiele jest kobiet, które biegają dla zdrowia. Pracowałam kilka lat wśród Arabek. One rodziły po dwadzieścioro dzieci, a nie spotkałam tam ani jednego przypadku obniżenia się narządu rodnego i nietrzymania moczu. Ale one nie siedzą na kanapie z nogą założoną na nogę, tylko na podłodze, po turecku. Bo największe znaczenie ma tryb życia. Ci, którzy zajmują się zdrowiem publicznym, doskonale wiedzą, że tylko 20 procent naszego zdrowia zależy od działań medycznych, reszta - od nas samych.
Bardzo boleję nad tym, że u nas nie ma takiego dobrego zwyczaju, by matka mówiła córce, jak wygląda poród, jak się do niego przygotować, jak kobieta wtedy może się czuć i zachowywać. Matka córce tego nie tłumaczy, bo i jej nikt tego nie tłumaczył, i tak to trwa od pokoleń...
Tym bardziej zachęcam kobiety w ciąży, żeby jak najwięcej czytały na ten temat, żeby zechciały skorzystać z nauki w szkole rodzenia. Wiele daje sama świadomość tego, co nas czeka, gotowość do podjęcia tego wyzwania, jakim jest ciąża i poród.
Chodzi o to, żeby kobieta była psychicznie przygotowana na tę trudną sytuację. Nie wystarczą rozmowy z koleżankami, które zresztą często przekazują niczym nieuzasadnione lęki. Owszem, rodząca może mieć obawy, ma prawo bać się bólu. Ale ból porodowy to coś zupełnie innego niż np. ból chorej nogi. Ten ból o wiele łatwiej znieść, bo znamy cudowne jego zakończenie - piękne, zdrowe dziecko.
Małgorzata Kamińska. Ginekolog położnik. Kieruje oddziałem położniczym szpitala w Sokółce, który ma tytuł "Przyjazny Dziecku" i już trzykrotnie był nagradzany w akcji "Rodzić po ludzku".