Poród dla dwojga

Postanowiliście rodzić razem. Nie ulegacie modzie, tylko chcecie przeżywać te wyjątkowe chwile wspólnie. Ale co to oznacza w praktyce?

Decyzja nie była łatwa. Poród kojarzy się przecież z bólem, a trudno patrzeć, jak ktoś bliski cierpi. Jednak uwierzyliście, że ten ból ma swój sens, twoja obecność pozwoli żonie poczuć się bezpieczniej i swobodniej.

Wiedza daje pewność

Jeśli chcesz towarzyszyć swojej kobiecie, ale obawiasz się, jak to zniesiesz, idź na zajęcia do szkoły rodzenia. Jeżeli to niemożliwe, przeczytaj "Szkołę rodzenia" Sheili Kitzinger, "Poród aktywny" Janet Balaskas, "Ciąża - poradnik dla przyszłych ojców" dr Glade B. Curtis i Judith Schuler. Najbardziej boimy się tego, co nieznane. Wiedza da ci spokój i pewność siebie. Wielu mężczyzn lęka się, że nie wytrzyma widoku krwi, zemdleje i skompromituje się w oczach żony. Niepotrzebnie. Jak twierdzą doświadczone położne, omdlenia i ucieczki facetów z sali porodowej zdarzają się tylko w filmach.

Nic na siłę

Jeśli po lekturze i zajęciach w szkole rodzenia obecność przy porodzie wciąż budzi twój duży opór, zastanówcie się nad swoją decyzją. Najważniejsze, byście byli pewni, że chcecie być razem w czasie porodu - żadne z was nie może działać pod presją. W takiej sytuacji warto poszukać innej osoby towarzyszącej - przyjaciółki, siostry, ciotki...

Warto też wiedzieć, że niektórzy mężczyźni towarzyszą kobiecie przez pierwszą część porodu, kiedy narastające skurcze są coraz bardziej bolesne, a na sam finał (na jej prośbę) wychodzą.

Przygotowania do drogi

Jeżeli wybraliście szpital na drugim końcu miasta, sprawdź, jak długo będziecie tam jechać (także rano i po południu, gdy są korki). Na wszelki wypadek opracuj trasę objazdu. Upewnij się, gdzie w pobliżu szpitala możesz zaparkować i jak trafić na izbę przyjęć.

Gdy zbliża się termin porodu, pilnuj, by bak auta był pełny. Tankowanie w drodze na porodówkę nie byłoby zabawne. Jeśli nie macie samochodu lub wasz bywa zawodny, umów się z kimś zmotoryzowanym (i odpowiedzialnym), że w okolicach "dnia zero" będzie zawsze pod telefonem i zawiezie was do szpitala.

Kto pyta, nie błądzi

Zanim nadejdzie termin, odwiedźcie szpital, w którym będziecie rodzić. Jeśli to możliwe, obejrzyj salę porodów rodzinnych i porodówkę. Czasem nie ma tam nawet zwykłego krzesła, na którym można na chwilę usiąść, nie mówiąc już o innych udogodnieniach. Warto wiedzieć o tym zawczasu i wziąć ze sobą np. składane krzesło.

Sprawdź, czy w szpitalu jest bufet - poród może potrwać nawet kilkanaście godzin, na pewno zdążysz zgłodnieć. Zorientuj się, jak daleko jest toaleta, z której będziesz mógł korzystać. Dowiedz się, jak powinieneś być ubrany w czasie porodu. A jeśli wymagany jest specjalny fartuch lub kapcie,

to czy dostaniesz je za darmo, czy będziesz musiał za nie zapłacić (jeżeli tak, to ile).

Cena spokoju

Zorientuj się, ile powinieneś mieć przy sobie gotówki (gdzieniegdzie można płacić kartą). Opłaty są bardzo różne i zależą od szpitala. W większości polskich szpitali płaci się za salę porodów rodzinnych (jeśli chcecie być sami) i wyłączną opiekę wybranej położnej lub lekarza. Oczywiście można próbować na tym zaoszczędzić i zdać się na los

- wtedy zajmą się wami położna i lekarz, którzy będą akurat na dyżurze. Warto jednak wziąć pod uwagę, że jeśli poród się przedłuży, ich zmiana może się skończyć i w kulminacyjnym momencie znajdziecie się pod opieką zupełnie nowych osób.

Zwykła porodówka nic nie kosztuje, ale... są tam na ogół dwa miejsca dla rodzących kobiet. Może się więc zdarzyć, że po sąsiedzku (np. za parawanem) będzie rodzić druga para. Trudno więc będzie mówić o jakiejkolwiek intymności. Kobieta rodząca obok może też nie życzyć sobie towarzystwa mężczyzny, nawet za parawanem. I wtedy zostaniesz wyproszony.

Jeżeli twoja partnerka rozważa możliwość

skorzystania ze znieczulenia, dowiedz się, ile to kosztuje (zwykle od 300 do 500 zł). Bezpłatne znieczulenie rodzące otrzymują w "uzasadnionych medycznie przypadkach" (według urzędników ból porodowy do nich nie należy).

Początek - najlepiej w domu

Gdy usłyszysz od żony długo wyczekiwane "zaczęło się!", nie wpadaj w panikę. Przy pierwszym porodzie od początkowych skurczów do momentu, kiedy dziecko się rodzi, mija zwykle od 8 do 16 godzin. Macie więc sporo czasu i spokojnie możecie go spędzić w domu.

Zmierz, jak często powtarzają się skurcze

(od początku jednego do początku drugiego). Jeśli rzadziej niż co 10 minut, spróbuj odwrócić uwagę partnerki od tego, co dzieje się z jej brzuchem. Włącz płytę z dobrym filmem, zagrajcie w scrabble albo wybierzcie się na spacer w pobliżu domu (pionowa pozycja przyspieszy rozwieranie się szyjki macicy). Gdy zaczyna się skurcz, pozwól żonie skupić się na oddychaniu. Co jakiś czas sprawdzaj, jak często występują skurcze. Gdy zaczynają się pojawiać co pięć minut lub gdy odeszły wody płodowe, jedźcie do szpitala.

Przyjęcie w szpitalu

Jeżeli wybraliście szpital cieszący się dobrą opinią i nie zapłaciliście wcześniej za salę porodów rodzinnych, może się zdarzyć, że po prostu nie będzie w nim wolnych miejsc i twoja żona nie zostanie przyjęta. W takim przypadku szpital musi jednak znaleźć dla niej miejsce w innej placówce. Domagaj się tego stanowczo. Zanim z nowym adresem wyruszycie w drogę, koniecznie zażądaj, by żonę zbadano. Jeżeli rozwarcie jest pełne i poród to kwestia minut, nie można was nigdzie odsyłać!

Na izbie przyjęć położna będzie wypełniać długie formularze. Padną pytania o przebieg ciąży, wyniki badań, ale także przebyte w dzieciństwie choroby, wcześniejsze ciąże i porody. W miarę możliwości pomóż żonie wypełnić wszystkie dokumenty. Gdy skurcze są częste lub bardzo bolesne, zażądaj jak najszybszego zbadania (jeżeli ustaliliście, że będziecie razem przez cały czas, nie daj się wyprosić).

Dwoje na porodówce

Po badaniu prawdopodobnie zostaniecie zaproszeni do sali porodów rodzinnych lub na porodówkę i... zostawieni sami. Nie denerwuj się. Twojej żonie nic nie grozi. Gdyby cokolwiek było nie tak, dyżurka lekarzy i położnych jest tuż obok. A sami w pokoju poczujecie się bardziej intymnie.

Pomóż żonie odprężyć się między skurczami. Wciągnij do rozmowy, opowiedz coś zabawnego. Na początku, kiedy ból nie jest jeszcze tak silny, kobieta często chce być przytulana, głaskana, trzymana za rękę. Potem, kiedy skurcze są mocniejsze, może zamknąć się w sobie, tak jakby świat zewnętrzny niewiele ją obchodził. Zdarza się, że rozmowa i starania partnera rozpraszają, a nawet denerwują kobietę. Nie zdziw się więc, że żona cię ofuknie czy zabroni się do siebie zbliżać. Jeśli chce twojej pomocy, podczas silnych skurczów oddychajcie głośno razem, tak jak uczyliście się w szkole rodzenia (jeśli nie chodziliście, poproście położną, by wam pokazała, jak to się robi).

Wielu rodzącym ulgę przynosi długi prysznic lub kąpiel w wannie. Jeśli więc w szpitalu jest taka możliwość, spróbuj namówić żonę, by z niej skorzystała.

Co może mąż

Jeśli podczas bardzo silnych skurczów twoja żona odwraca oczy, napina kark i traci kontakt z otoczeniem, namów ją, by spojrzała na ciebie, i oddychaj głośno razem z nią. Jeżeli ma bóle kręgosłupa, naciskaj dłońmi na jej krzyż i masuj. Jeśli jednak nie chce, byś ją dotykał, nie obrażaj się. Podczas porodu kobiety są wyjątkowo wrażliwe na dotyk - niekiedy zamiast koić, drażni je lub nawet boli.

Miej w pogotowiu miskę na wypadek, gdyby żonie zrobiło się niedobrze. To się zdarza w czasie porodu i nie świadczy o żadnych komplikacjach. Przygotuj wodę mineralną i gaziki, którymi będziesz zwilżał jej wargi, a także gazetę lub ręcznik, którym będziesz mógł ją wachlować.

Nie obrażaj się, jeśli żona przestanie z tobą rozmawiać, będzie odrzucać wszelką pomoc. To nie znaczy, że cię nie potrzebuje! Sama twoja obecność daje jej poczucie bezpieczeństwa.

Uwaga, kryzys!

Po kilku godzinach porodu może nastąpić kryzys. Żona może nagle zdecydować, że ma dość i wychodzi. Może krzyczeć, że już nie wytrzyma, że umiera z bólu lub zacząć się pakować do domu. Może obrzucić cię obelgami. Prawdopodobnie nadszedł "kryzys siódmego centymetra" (tyle wynosi rozwarcie). Rodząca jest wtedy zmęczona

coraz silniejszymi bólami, czuje, że jest u kresu wytrzymałości. Powoli traci nadzieję, że poród kiedykolwiek się skończy, i wpada w rozpacz.

Pilnuj, żeby ten nastrój ci się nie udzielił. Finał jest już bardzo blisko. Podtrzymuj żonę na duchu, pocieszaj, mów, że na pewno da radę, a przede wszystkim przypominaj, że każda chwila zbliża was do spotkania z dzieckiem. I nie martw się - za kilka minut ten kryzys minie. Twoja partnerka dostrzeże światełko w tunelu.

Blisko, coraz bliżej

Dalej żona może być rozdrażniona i przerażona, ale też podniecona, znów gotowa do walki.

Większość kobiet w tym okresie wyraźnie wie, czego chce, wydaje konkretne, jasne polecenia.

To znak, że rozwarcie jest niemal pełne. Za chwilę urodzi się wasze dziecko. Kiedy zaczynają się skurcze parte, kobieta potrzebuje przede wszystkim skupienia. Staraj się nie rozpraszać żony, nie mów za dużo ani zbyt głośno. Pomóż jej przybrać wygodną pozycję i jeśli tego potrzebuje, podtrzymuj ją fizycznie i psychicznie. Jeśli nie chce się położyć, wspieraj ją. Poród w pozycji stojącej, klęczącej czy kucznej przebiega szybciej i nie jest niebezpieczny ani dla matki, ani dla dziecka. Wymaga tylko trochę więcej wysiłku i dobrej woli ze strony położnej i lekarza.

Nie taki finał straszny

Wielu mężczyzn najbardziej boi się momentu, kiedy dziecko się rodzi. Obawiają się widoku krwi,

łożyska, pękniętego krocza. I nie są pewni swojej reakcji.

Spokojnie. Przecież jesteś tu po to, żeby wspierać swoją żonę, a nie żeby osobiście przyjmować poród. Nie jesteś przecież lekarzem ani położną. Nie będziesz widział wszystkiego. Nie ma takiej potrzeby. Twoje miejsce jest u wezgłowia partnerki. Masz ją podtrzymywać, mobilizować do wysiłku i po prostu przy niej być. Oczywiście to nie znaczy, że w ogóle nie zobaczysz krwi. To niemożliwe. Nie jest to jednak widok nie do wytrzymania. Jeśli jesteś tam od początku i masz do wykonania konkretne zadanie, cała fizjologia będzie dla ciebie czymś zupełnie naturalnym.

Twoje dziecko

Gdy maluch znajdzie się już po drugiej stronie brzucha, będziesz mógł przeciąć pępowinę. Położna wręczy ci nożyczki i pokaże miejsce między zaciskami, w którym należy ciąć. Wymaga to sporo siły (co najmniej jakbyś przecinał kabel czterożyłowy). Ale nie bój się, to nikogo nie zaboli - pępowina nie jest unerwiona.

Noworodek tuż po porodzie powinien być położony na brzuchu mamy i tam odpocząć, a później possać pierś. Przypilnuj, żeby tak się stało. Gdy maluch przestanie ssać, będziesz mógł wziąć go na ręce. To naprawdę niezwykła chwila, choć wygląd dziecka może cię nieco zaskoczyć. To nie śliczny bobas z reklamy. Noworodek ma czerwonosiną skórę i często zniekształconą, stożkowatą głowę (to wynik długiego przebywania w drogach rodnych).

Kiedy dziecko zostanie zabrane na badanie, mierzenie i ważenie, bądź przy nim. Teraz ono potrzebuje cię najbardziej. Dotykaj go, głaszcz, zadbaj, żeby jak najszybciej wróciło do mamy.

Godziny dla rodziny

Gdy twoja partnerka urodzi łożysko - co zwykle następuje nie później niż godzinę po urodzeniu dziecka - będzie miała zszytą ranę po cięciu krocza (niestety, w wielu szpitalach nadal rutynowo nacina się krocze). Powinno to zostać zrobione w znieczuleniu miejscowym.

Kiedy będzie po wszystkim, jeszcze przez dwie godziny pozostaniecie na sali poporodowej. Teraz jednak już spokojni i szczęśliwi. I tylko we troje.

To wasze godziny. Potem razem z położną zaprowadzisz żonę do sali dla matek na oddziale położniczym, zaniesiesz jej rzeczy, sprawdzisz, czy nic jej nie brakuje, i pomożesz ułożyć się do snu. Należy jej się odpoczynek. Tobie też. Czas do domu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.