Położna pokazała zdjęcie z sali porodowej. Co trzyma w ręku? "Dlatego mokre skarpetki to część pracy"

Rodzimy się z nim, żyjemy, dbamy o nie, a jednak tak mało o nim wiemy. Mowa oczywiście o naszych własnych ciałach, które kryją przed nami wiele tajemnic. Dla lekarzy to nic nowego jednak takie zdjęcie, jak to autorstwa położnej Beth Kitt, wielu może zdziwić.

Kobieta rodzi dziecko, bierze je w ramiona i nic innego się nie liczy. Tak powinno być i tak jest. Jest jednak również cały personel medyczny szpitala, który na poród patrzy już z zupełnie innej, nieco mniej mistycznej strony. Dla lekarek i lekarzy, a także innych osób zaangażowanych w sprowadzenie dziecka na świat, poród ma przede wszystkim swoje fizjologiczne, biologiczne oblicze, które coraz śmielej pokazują w swoim mediach społecznościowych. Jedną z takich osób z personelu medycznego jest położna Beth Kitt. Na swoim Instragramie zaprasza swoich obserwatorów do "medycznego świata" sal operacyjnych i porodowych. Całkiem niedawno wrzuciła zdjęcie czegoś, co dla wielu osób na pierwszy rzut oka stanowiło zagadkę. 
Więcej wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na Gazeta.pl >>>

Zobacz wideo Co zabrać na salę porodową? Jakie rzeczy poprawią komfort rodzącej?

Co jest na zdjęciu? 

Położna pokazała i opisała zdjęcie autorstwa chińskiej fotografki Chui (Cotswolds Photographer). Przedstawia ono dłoń w jednorazowej rękawiczce, która mocno trzyma błoniasty worek z cieczą w środku. Okazuje się, że jest to worek owodniowy, w którym jeszcze przed chwilą znajdowało się czwarte dziecko Beth Kitt - córka Delphi. "Uwierzycie, że przez 9 miesięcy przebywało w nim dziecko? Szalone, co? (...) Wody odeszły szybko, a on sam wypłynął sam i znaleziono go w basenie porodowym. To rzadki widok. Częściej widzimy go nadal przyczepionego do łożyska, z widoczną dziurą po dziecku".

W takim właśnie worku przychodzą na świat dzieci "urodzone w czepkach", a właściwie w workach owodniowych. Nie dochodzi do ich przebicia podczas akcji porodowej, dlatego dzieci pojawiają się na świecie w błoniastym balonie. Tego typu porody naturalne od wieków były niezwykle rzadkie, dlatego zaczęły uchodzić za tak wyjątkowe, że zaczęto przypisywać im nadprzyrodzone znaczenie. Dzieci urodzone w czepkach uważane były za wybrańców i wielkich szczęśliwców. Ich przyszłe życie miało być pozbawione chorób, nieszczęść czy większych problemów. Oczywiście tego typu opowieści można, co prawda, włożyć między bajki, nie zmienia to faktu, że sam worek owodniowym jest tworem wyjątkowym. 

Co to jest worek owodniowy

Worek owodniowy dla dziecka jest gwarantem jego zdrowia i bezpieczeństwa brzuchu matki. Dziecki niemu płód może swobodnie poruszać się w macicy, stanowi też zabezpieczenie przed urazami, silnymi bodźcami docierającymi ze świata zewnętrznego np. głośnymi dźwiękami, zmianami temperatur czy nawet drobnoustrojami z pochwy. Dzięki workowi prenatalnemu płód nie tylko jest bezpieczny. Tworzy on przestrzeń, w której zarodek dojrzewa i staje się człowiekiem.

Kiedy odchodzą wody?

Chociaż filmowe produkcje przyzwyczaiły nas do konkretnej wizji porodu, to jednak rzeczywistość wygląda znacznie mniej spektakularnie. Wody nie zawsze odchodzą przed rozpoczęciem akcji skurczowej. Czasem położne już na łóżku porodowym przebijają pęcherz narzędziem czy nawet ręką, bo sam nie pęka. Służy to niekiedy przyspieszeniu porodu. Kolor wód płodowych stanowi też ważną informację o stanie dziecka. Na ekranie często widać, jak wody z ciężarnej wylewają się z wielkim chlustem na podłogę. Prawdziwe życie jest jednak znacznie mniej spektakularne. Częściej dochodzi do uwolnienia wód powoli. Mogą na przykład ciec wąskim strumieniem lub wręcz kropla po kropli. Nierzadko pęcherz owodniowy pęka już w sali porodej, podczas skurczu. Jak pisze sama położna Beth Kitt, mokre skarpetki i buty to nieodłączna część jej pracy. "Czasem wody płodowe to prawdziwe tsunami, czasem jest wręcz odwrotnie. Dziurka w worku znajduje się w górnej jego części i główka dziecka działa jak zatyczka. Wtedy woda nie wypływa, a jedynie kapie".

Więcej o: