Ciąża w czasie pandemii nie jest z pewnością szczytem marzeń żadnej przyszłej mamy. Do niepokoju o zdrowie rozwijającego się pod sercem maleństwa, dochodzi lęk o własne zdrowie ze względu na ryzyko zarażenia się koronawirusem. Tak było w przypadku znanej aktorki, która w ciąży przechodziła COVID.
Poród w czasie pandemii, wobec rozmaitych obostrzeń panujących w szpitalach i oddziałach położniczych również bywa bardzo stresujący. W większości dlatego, ze rodzącej nie może towarzyszyć partner. Monika Łaguna zaczęła rodzić Eryka w nocy. - Z mężem pojechaliśmy do szpitala, musieliśmy niestety pożegnać się przy izbie przyjęć. To było takie łzawe pożegnanie. Ja to przeżywałam, przeżywał też mój mąż. Oprócz tego, że nie było takiego wsparcia psychicznego, to brakowało mi też męża przy takich prozaicznych sprawach jak przyniesienie walizek – powiedziała dziennikarce "Raportu" w Polsat News mama Eryka.
Ograniczenia kontaktu z osobami spoza szpitala są wprowadzone ze względów bezpieczeństwa, zarówno świeżo upieczonej mamy, jak i jej maleństwa. Jednak sytuacja, gdy na świat przychodzi długo wyczekiwane dziecko, a jego ojciec nie może go nawet zobaczyć, jest bardzo przykra.
Mój mąż nie mógł zobaczyć syna po porodzie. Pierwszy raz zobaczył go przez okno w łazience i to też dzięki temu, że miałam salę, w której było w łazience duże okno. To było pierwsze spotkanie męża z synem
– mówi Monika Łaguna. "Samotny" poród i brak tego kontaktu nie były dla niej jedynymi problemami. W szpitalu dokuczały jej niskie standardy opieki okołoporodowej.
Po porodzie chciałam się wykąpać, poprosiłam personel, żeby mi w tym pomógł. Panie powiedziały, że w sumie jeśli dwa dni nie wezmę prysznica, to się nic takiego nie stanie
- dodaje pani Monika.
Powitanie na świecie wyczekiwanego dziecka powinno być radosną chwilą dla całej rodziny. Szpitale robią co mogą, żeby w tych trudnych czasach, zapewnić bezpieczeństwo swoim pacjentom. Niestety powiększenie rodziny w czasach pandemii może pozostawić wiele do życzenia...