Emily Skye, trenerka fitness przekazała 2,5 milionowej grupie fanów na Instagramie, że jej syn, który miał przyjść na świat za parę tygodni, już jest na świecie. Pokazała odważne zdjęcie i napisała, że niedługo podzieli się historią tego "dzikiego porodu".
Emily opublikowała intymne zdjęcie. Drugie dziecko trenerki urodziło się na podłodze w salonie, w jej domu w Queensland, w Australii. Trenerce przy porodzie towarzyszył mąż i córka pary, 2 letnia Mia. Do domu zostali wezwani medycy, ale zdążyli jedynie przygotować miejsce na poród. Tak podpisała zdjęcie Emily:
To było niespodziewane. Mały Izaac nie mógł już wytrzymać dłużej i przyszedł na świat. Podzielę się z wami moją historią porodową. Szykujcie się, jest dzika!
Wcześniejsze zdjęcie na Instagramie Emily to relacja z jej przygotowania do porodu. Trenerka podzieliła się swoim planem porodowym z fanami. Napisała, że czeka aż przyjedzie jej mama, która podczas porodu będzie z córką Emily, Mią. Trenerka chciała rodzić naturalnie w szpitalu, z mężem u boku. Przed porodem planowała jeszcze ostatnią sesję zdjęciową. Jak widać, plan porodowy się nie sprawdził w jej przypadku. Kilka dni wcześniej napisała, że ma częste skurcze braxtona-hicksa, tzw. skurcze przepowiadające. Miała też huśtawkę nastrojów. Napisała, że być może one zapowiadają zbliżający się poród. Opisała też uczucie, które towarzyszy wielu przyszłym mamom - ten moment niepewności - czy od poznania dziecka dzielą cię tygodnie czy może godziny.