EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
My nie odbieramy porodów, ale je przyjmujemy. Przez lata rodzącej nie pozwalano wykorzystać jej naturalnej siły, decydowano za nią. Odbierano jej poród. Nasza filozofia jest inna. Towarzyszymy kobiecie, wspieramy, podpowiadamy, ale to rodząca i dziecko są bohaterami wydarzenia.
MARIA ROMANOWSKA
Im mniej się przeszkadza, tym poród jest piękniejszy i spokojniejszy, a powikłania rzadsze.
KATARZYNA GRZYBOWSKA
Po raz pierwszy spotykamy się z kobietą, która chce urodzić w domu, w połowie ciąży. Może wówczas zadać wszystkie pytania i rozwiać każdą wątpliwość. Położne przeglądają dokumentację ciąży i decydują, jakie dodatkowe badania trzeba jeszcze zrobić.
EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
Staramy się, żeby kobieta poznała wszystkie położne pracujące w zespole. Nigdy bowiem nie wiadomo, która z nas będzie przy porodzie (pracujemy także w szpitalu), a zależy nam, żeby z każdą z nas czuła się bezpiecznie.
KATARZYNA GRZYBOWSKA
Na poród w domu decydują się różne kobiety, z różnym wykształceniem i poglądami. Łączy je to, że są w bliskiej relacji z własnym ciałem, ufają mu, a do porodu potrzebują spokoju, który daje im dom.
EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
Mniej więcej połowa chętnych do porodu domowego nie zostaje zakwalifikowana. Zdrowie i bezpieczeństwo matki i dziecka są dla nas najważniejsze. Dyskwalifikuje nieprawidłowe ułożenie dziecka, a także wcześniejsze cesarskie cięcie. Natomiast duże dziecko to nie jest przeciwwskazanie. Tu w grę wchodzi budowa mamy.
MARIA ROMANOWSKA
Kobiecie rodzącej w domu powinna towarzyszyć przynajmniej jedna bliska osoba. Podobnie jak pozostali uczestnicy tego wydarzenia, musi być przekonana o słuszności wyboru miejsca porodu. Jeśli np. partner kobiety ma obiekcje, prosimy o ponowne przemyślenie sprawy. To ważne, bo gdy ktoś ma poczucie lęku, przekazuje je innym. I w organizmie rodzącej może dojść do zaburzenia wyrzutu hormonów, od których zależy prawidłowy przebieg porodu. Najczęściej jednak rodziny decydujące się na poród domowy są do niego dobrze nastawione i odpowiednio przygotowane.
KATARZYNA GRZYBOWSKA
Następnie spotykamy się około 36. tygodnia, odwiedzamy wtedy ciężarną we dwie. Kiedy zaczyna się akcja porodowa, przyjeżdża pierwsza położna, która bada, orientuje się w sytuacji położniczej, słucha tętna. Druga dojeżdża w końcówce porodu.
EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
Nie jesteśmy wiedźmami, które przylatują do porodu na miotłach. W torbie mamy salę porodową w miniaturze: leki, igły, strzykawki, a także sprzęt do resuscytacji noworodka.
Od 3 do 5 procent porodów rozpoczętych w domu kończy się w szpitalu. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej fazie porodu mogą się zdarzyć zaburzenia w pracy serca dziecka. Gdy dzieje się to w szpitalu - obserwujemy bacznie dziecko i matkę. Jeśli wydarzy się to w domu - natychmiast jedziemy do szpitala. Kiedy pojawia się krwawienie z dróg rodnych lub problemy w trzecim okresie - nie rodzi się łożysko, rodzi się niekompletne albo jest obfite krwawienie - też jedziemy do szpitala.
MARIA ROMANOWSKA
Zarówno lekarze, jak i my, położne, wiemy, że w każdym porodzie mogą pojawić się powikłania. My natomiast jesteśmy przekonane, że im więcej nieuzasadnionych interwencji medycznych, tym większe ryzyko powikłań.
Lekarze polemizują z nami: "Widziała pani krwotok położniczy, nagłe odklejenie łożyska, gwałtowne zwolnienie tętna dziecka!". Owszem, widziałam. Ale olbrzymi procent tych przypadków ma miejsce w trakcie porodów wywoływanych, stymulowanych syntetyczną oksytocyną, ze znieczuleniem zewnątrzoponowym, po przebiciu pęcherza płodowego albo u kobiet z patologicznym przebiegiem ciąży. Żadna z tych kobiet nie rodziłaby w domu!
Widziałam wystarczająco dużo porodów fizjologicznych, których nikt nie przyspieszał i które szły własnym rytmem. W nich także zdarzają się powikłania, ale niesłychanie rzadko.
EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
Jeżeli w początkowej fazie porodu odpłynęły
zielone wody płodowe, ale tętno dziecka jest w porządku - spokojnie jedziemy do szpitala. Tata prowadzi, ja zajmuję się mamą. Słucham tętna i sprawdzam, czy wszystko jest w porządku. Ale jeżeli sytuacja jest bardziej niepokojąca albo gdy trzeba jechać do szpitala w trzeciej fazie porodu (czyli mamy dodatkowego pasażera - dziecko), wzywamy karetkę. W takiej sytuacji jedna położna jedzie z matką karetką, a druga - z ojcem i dzieckiem - samochodem do szpitala.
MARIA ROMANOWSKA
Lęk lekarzy przed naturalnym przebiegiem ciąży, porodu i połogu wynika z tego, że są fachowcami od patologii, a nie od fizjologii. Nie do końca wierzą, że kobieta i dziecko poradzą sobie z porodem. Co więcej, kobiety w ciąży coraz częściej też przestają w to wierzyć.
Druga rzecz to lęk przed sprawą sądową. Jest dużo spraw przeciwko położnikom. Nie są pozywani o nadmiar interwencji medycznych, tylko - zwykle - o ich brak: "Nie pomogliście mi, nie uratowaliście mojego dziecka, za późno zrobiliście cięcie". Dlatego lekarze często myślą tak: "Na wszelki wypadek zaindukuję poród, zrobię cięcie, to mi nie zarzucą, że nic nie zrobiłem". To są interwencje na wyrost.
My także boimy się odpowiedzialności karnej. Opłacamy bardzo wysokie składki na ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Ale jeszcze bardziej boimy się o zdrowie i życie rodzących kobiet i ich dzieci. W dniu, w którym przestanę się o nie bać, przestanę uprawiać ten zawód.
EDYTA DZIERŻAK-POSTEK
Na jednym ze szkoleń pojawiła się ginekolog i zapytała: "A jak podłączacie oksytocynę w domu?". Zrozumiałam wtedy, że ona nie wie, jak wygląda opieka nad rodzącą w przebiegu porodu domowego, że my żadnej oksytocyny nie podajemy, nie przebijamy pęcherza płodowego, żeby nasilić skurcze. Jeśli poród wymaga takich działań, to jedziemy do szpitala.
W ciąży, porodzie czy połogu z fizjologicznym przebiegiem możemy samodzielnie opiekować się rodzącą i jej dzieckiem od a do z. Ale jeśli z ciężarną dzieje się coś złego, to naszym obowiązkiem jest skierować ją do lekarza na konsultację. I tutaj nasze pacjentki słyszą: "Jeśli prowadziła pani ciążę u położnej, to proszę iść teraz do niej". Chciałybyśmy wypracować lepsze zasady współpracy z położnikami.
KATARZYNA GRZYBOWSKA
"Model opieki pozaszpitalnej" to reguły, którymi się kierujemy. Prace nad przewodnikiem po porodzie domowym trwały dwa lata. Zawiera informacje na temat kwalifikacji, przejazdu do szpitala, dokumentację medyczną oraz tok postępowania w porodzie domowym. Stworzyłyśmy go na podstawie naszych doświadczeń, literatury i doświadczeń koleżanek z krajów, gdzie poród domowy nikogo nie dziwi. Dzięki temu mamy jeden standard postępowania, wszystkie robimy to samo i tak samo, aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo rodzącej, dziecka i położnej. Według tego standardu postępują położne przyjmujące porody domowe, zrzeszone w Stowarzyszeniu "Dobrze Urodzeni".
MARIA ROMANOWSKA
Muszę być przekonana, że ludzie, z którymi planuję poród w domu, ufają mi. Mówię im: "Jesteście w grupie najniższego ryzyka, ale musicie wiedzieć, że powikłania mogą się zdarzyć wszędzie. W domu, w izbie porodowej, w szpitalu". Więc jeśli podczas porodu powiem im o tym, że coś jest nie tak, i trzeba przenieść się do szpitala, to oni mi zaufają i pojedziemy, pomimo że marzyli o zupełnie innych narodzinach swego dziecka. Współpracując w poczuciu wzajemnego zaufania, wszyscy czują się bezpiecznie.