Jak wyglądał poród na galicyjskiej wsi? "Przed każdym badaniem smaruj palce masłem"

Porody kilkaset lat temu były bardzo trudnym przeżyciem. Brak odpowiedniej opieki lekarskiej, warunków sprawiały, że często dzieci i ich matki po prostu umierały. Ówczesne porady, które były dostępne w poradnikach, o ile ktoś taki posiadał, mogą dziś budzić zaskoczenie i niekiedy wręcz przerażenie.

Na Instagramie @galicyjskie_drzewo, opublikowano kilka porad dotyczących z poradnika z XIX wieku, napisanego przez lekarza Władysława Ściborowskiego. Dziś wydają się szokujące, jednak były wówczas dostosowane do tamtejszych czasów - warunków życia kobiet spodziewających się dziecka, rodzących i w połogu. Opisy, chociaż współcześnie mogą wywoływać ciarki na plecach, są doskonałym obrazem tego, jak wiele musiały przejść nasze przodkinie, by zostać matkami.

Babka nie powinna za często dotykać części rodnych, bo łatwo o zapalenie. (...) Przed każdym badaniem powinna posmarować palce oliwą, masłem lub tłuszczem wieprzowym. Po padaniu powinna ręce umyć, a przynajmniej obetrzeć. Nagannym jest postępowanie babek, które rozciągają części rodne, gniotą, twierdząc, że tym sposobem kości rozciągną i poród będzie łatwiejszy

- czytamy fragmenty poradnika. Babka była to osoba, która pomagała w danej wsi przy porodach. Kobieta zazwyczaj nie była wykształcona, ale miała duże doświadczenie, więc jej pomoc była często wręcz niezbędna podczas porodu.

W książce pojawiła się w nich też wzmianka o tym, że jeśli dziecko jest źle ułożone lub nie odchodzi łożysko, należy "jak najśpieszniej zaprzęgać konie i co żywo jechać do najbliższego miasteczka po lekarza". A jak powinna postępować kobieta, która już urodzi? Zaleca się jej kilkugodzinny odpoczynek i wypicie rumianku. Nie powinna wstawać z łóżka przez 9 dni, chyba że ma zdrowie i siłę, by ten czas skrócić. Wówczas może wcześniej zacząć wykonywać lżejsze prace.

Zobacz wideo Dr Wojciech Falęcki opowiedział o cesarskim cięciu, a ratowniczka Ada Cienkusz radzi, jak udzielić dziecku pierwszej pomocy

Ciekawe zalecenia dla kobiet z XIX wieku miał także Jan Świętek, który opublikował je w książce pt. "Lud nadrabski, od Gdowa po Bochni". Opisał w niej dokładnie, m.in. jak należy przygotować miejsce do porodu.

Babka, po wydaleniu dzieci i domowników z izby, prześciela łóżko, nakrywa je płachtą, pod głowę podkłada pierzynę we dwoje i poduszkę (żeby było wysoko), po czym rozbiera położnicę do koszuli, a zdjąwszy nadto z jej głowy chustkę, układa ją na wznak na pościeli

- czytamy we fragmencie książki opublikowanej na portalu wielkahistoria.pl.

W XIX w. wierzono w wiele ciążowych i porodowych przesądów

W książce Świętka znajdziemy też informację o przesądach, co nie powinno dziwić, bo chłopi w tamtym okresie wierzyli w gusła i zabobony. Autor pisał m.in. o podwiązywaniu pępowiny nitkami konopnymi przez akuszerkę. Wierzono, że to uchroni dziecko przed problemami z oddychaniem. Podawał też, dlaczego po porodzie nie wolno było szmatami wycierać krwi porodowej z podłogi.

Oddalając tedy wszelkie nieczystości, wyciera zarazem słomą odchody połogowe [krew, śluz oraz resztki błon płodowych], które przeciekły pod łóżko. W tym względzie stosuje się ona do rozpowszechnionego nad Rabą przesądu, który powiada, że wytarcie szmatą lub miotłą odchodów połogowych pod łóżkiem w skutkach swych pociąga gnicie ciała u dziecka

- podaje Świętek "Lud nadrabski, od Gdowa po Bochni".

Internauci w szoku. "Na samo wyobrażenie mam ochotę pokrzepić się rumiankiem"

Pod opublikowanymi na Instagramie @galicyjskie_drzewo fragmentami poradnika doktora Ściborowskiego pojawiło się sporo komentarzy. Wielu internautów przyznaje, że ciężko jest im w ogóle wyobrazić sobie taki poród w XIX wieku.

Boże chore, że kobiety musiały rodzić w takich warunkach po kilka albo nawet kilkanaście razy, całe swoje życie tak naprawdę.... I do tego robić w polu zaraz po porodzie. Nie mieć żadnej opcji i wyboru, to dramat. Żyjesz tylko po to, żeby rodzić, wychowywać, sprzątać, gotować i robić w polu. Współczuje każdej kobiecie, która żyła w tamtych czasach. Niby bezpłodność to był dramat wtedy, ale jednak chyba błogosławieństwo

- wyraziła swoje zdanie jedna z internautek. "Prababcia miała 12 dzieci, po urodzeniu od razu szła pracować w pole. Tak mówili w rodzinie. Nie wszystkie dzieci dożyły dorosłości, a jedną córkę oddała wujostwu, bo nie mogli wszystkich wykarmić. Masakra" - dodała inna.

Wiele osób podkreślało, że dawniej mnóstwo kobiet w trakcie porodu lub tuż po nim umierało. Zwrócono też uwagę na to, jak dzielne musiały być niegdysiejsze matki.  "Kiedyś moja koleżanka powiedziała piękne zdanie: nie dziedziczymy tylko traum, dziedziczymy także siłę. Zostawiam serduszko dla naszych przodkiń i myślę z miłością o tym, że dawały sobie radę, najlepiej jak umiały, w warunkach wszyscy wiemy jakich" - podsumowała trafnie poświęcenie galicyjskich kobiet jedna z komentujących.

Więcej o: