On jest wojskowym, a ona Polką mieszkającą na stałe w USA. Są małżeństwem od dobrych kilku lat, doczekali się dwójki dzieci. Jessica jest też bardzo aktywna w sieci. Regularnie publikuje kolejne odcinki vloga, w którym opowiada o tym, jak wygląda jej życie codzienne w Stanach Zjednoczonych. Po narodzinach swojego drugiego dziecka Jessica sporo uwagi poświęciła temu, jak wyglądają tam porody i kwestia płatności za nie.
Podczas gdy w Polsce w państwowych szpitalach poród jest darmowy, w USA, w zależności od rodzaju szpitala, miejsca i rodzaju ubezpieczenia, przyjście dziecka na świat może się wiązać ze sporymi kosztami. Jessica w swoich nagraniach wyjaśnia wszystkie te zawiłości.
"Tak, dobrze widzicie! Mój noworodek otrzymał pierwszy w życiu rachunek na własne imię i nazwisko. W sumie nasze rachunki za dwie doby w szpitalu wynoszą 38 172 $" - napisała autorka posta. W innym wyjaśniła, że z racji, że jej mąż jest wojskowym, cała rodzina jest objęta specjalnym ubezpieczeniem medycznym Tricare Prime. "Jak widać mój rachunek został podzielony na opłaty szpitala, ginekologa i anestezjologa. Mój syn dostał rachunek tylko za opłaty szpitalne" - dodała.
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników Instagrama. Pisali: "A w Polsce Ci, co płacą ogromne składki zdrowotne mają dostęp do tego samego, do czego osoby, które nie płacą wcale… jeden i drugi system jest niesprawiedliwy"; "Przerażające jest to, że to kwota za niepowikłany poród i zdrowe dziecko, a gdyby cokolwiek poszło nie tak? Nie chce sobie nawet wyobrażać tej kwoty"; "Niestety stany to taki bogaty kraj Trzeciego Świata gdzie najlepiej zarabiają ubezpieczyciele. Rachunek podkręcony na maksa, aby wyciągnąć kasę. Natomiast słyszałem, że można poprosić o weryfikację kosztów czy jakoś tak i wtedy to potrafi być lepiej zjadliwe. USA to taka ciekawostka ekonomiczna. Kraj rozwarstwiony z wielkim bogactwem, biedą oraz nierównym startem."