Joanna Pietrusiewicz, Fundacja Rodzić po Ludzku: Od lat monitorujemy opiekę okołoporodową i widzimy, że bardzo różnie dzieje się w polskich miastach i miejscowościach. Dlatego zaprosiłyśmy do współpracy kobiety z całej Polski, dla których opieka okołoporodowa i rodzenie po ludzku jest ważne. Nazywamy je strażniczkami. Działają lokalnie, prowadzą inicjatywy edukacyjne, interwencyjne.
Wydarzenie w Cieszynie było inicjatywą jednej z naszych strażniczek, Olgi Vitos. Pokazało, to że w mniejszych miejscowościach kobiety budzą się i zaczynają mówić o swoich dobrych i niedobrych doświadczeniach porodowych, wchodzą w debatę publiczną. W Cieszynie kobiety opowiadały o tym, co dobrego ich spotkało podczas porodów, ale też o samotności, bólu - to były świadectwa różnych porodów. A świadectwa są zawsze poruszające.
Kobiety przerywają milczenie. Ich głos ma ogromną moc. O porodach nie mówi się już tylko cicho, szeptem, przy stole.
Wiele kobiet doświadcza bardzo dobrej opieki okołoporodowej. Według mnie za mało wciąż mówimy o tych dobrych doświadczeniach porodowych. Statystycznie trzy kobiety na pięć dobrze wspominają swój poród. Niestety, wciąż prawa kobiet na oddziałach położniczych są łamane.
Większość szpitali w Polsce przestrzega obowiązujących regulacji, ale wciąż znam jeden szpital, w którym personel karze rodzić kobietom w maseczkach. Kobiety nie chcą tam rodzić, bo dwie na pięć kobiet podczas porodu doświadcza upokorzenia.
Wciąż wiele placówek nie wpuszcza osób towarzyszących, szpitale nie otwierają się na porody rodzinne. Nadal w wielu miejscach rodzina dzieci hospitalizowanych nie ma swobodnego dostępu do dzieci.
I bardzo dobrze, że kobiety mają odwagę mówić o porodach. W Cieszynie o porodach mówiły kobiety w różnym wieku. Były młode dziewczyny, które niedawno urodziły, ale też kobiety dojrzałe, dla których nasz temat jest ważny, bo będzie dotyczył ich wnuczek.
To są ważne tematy i bardzo dobrze, że kobiety potrafią już pisać, np. o rutynowym nacinaniu krocza podczas porodu. Gdyby kobiety nie przemówiły 25 lat temu w ramach akcji "Rodzić po ludzku", to myślę, że mielibyśmy zupełnie inną sytuację. Kiedy ruszałyśmy z akcją, też wywoływałyśmy oburzenie, wiele głosów chciało nas uciszyć w debacie publicznej.
I dalej będziemy odkrywać kolejne obszary opieki okołoporodowej, z którymi jest nam trudno, które nas ranią i bolą. I nie ma innej drogi niż mówienie o tym. Nie zmieni się rzeczywistości, jeśli temat nie pojawi się w przestrzeni publicznej. Skoro środowisko lekarskie milczało, ktoś inny musiał wpłynąć na jakość opieki okołoporodowej i mówić, czego potrzebujemy, co nam się podoba czy nie.
Do naszej fundacji wpływa sporo skarg od kobiet doświadczających złego traktowania podczas porodów. To są wyważone i sprawiedliwe uwagi. Kobiety z jednej strony piszą o tym, co było dla nich trudne, z czego były niezadowolone, a z drugiej wskazują, co było dobre, potrafią docenić sytuacje i osoby, które o nie zadbały. Widzą, że opieka w szpitalach nie jest jednolita. Widzą, że są osoby, które się bardzo dobrze nimi zajmują, ale są też takie, które zaniedbają obowiązki, czy po prostu źle traktują kobiety.
I o tym kobiety do nas piszą, odnoszą się do poszczególnych elementów standardów okołoporodowych, które nie zostały uszanowane podczas ich porodów. Kwestia braku komunikacji w skargach kobiet przebija się najbardziej.
Nie. To jest wykorzystywanie swojej przewagi w sytuacji porodu i to jest łamanie prawa. Analizuję skargi, które do nas docierają. Mam takie poczucie, że, nawet jeśli doszłoby do złamania jakiegoś prawa, ale ktoś z rodzącą porozmawiałby o tym później, wytłumaczyłby, dlaczego tak się wydarzało, albo w innych momentach zadbał o jej potrzeby, to być może kobiety nie pisałyby skarg. Wówczas miałyby poczucie, że mimo że nie wszystko poszło, jak sobie zaplanowały, to w innych momentach zostało im to wynagrodzone.
W sytuacji, kiedy kobieta doświadczyła złamania prawa, a dodatkowo jeszcze ktoś był wobec niej arogancki, nieprzyjemny, to po porodzie zostaje poczucie skrzywdzenia.
Każdego roku tysiące kobiet wypełnia naszą ankietę. Ich opinie wpływają bezpośrednio na ranking szpitali, który tworzymy. Cały czas widzimy, że są ruchy między pozycjami na liście rankingowej. To pokazuje, że opinie rodzących mają naprawdę ogromne znaczenie. Wiemy, że kobiety przy wyborze szpitala kierują się naszym rankingiem.
Trudno ocenić, czy to jest trend związany ze zmianą, z przejściem ze szpitali prywatnych do publicznych. Ja bym to rozumiała w taki sposób, że kobiety coraz odważniej mówią o swoich doświadczeniach porodowych, nie wstydzą się, nie boją się opowiadać. Znane Polki mówią o dobrej opiece, bo chcą nagrodzić te miejsca, w których, ich zdaniem, opieka była bardzo dobra.
W naszym rankingu w czołówce bywają bardzo różne szpitale. I te duże, i te mniejsze. To nie jest tak, że prowadzą tylko i wyłącznie szpitale prywatne czy szpitale z dużych miast. Przez jakiś czas numerem jeden był u nas mały szpital w Kamiennej Górze, albo w Malborku, w Ostrowi Mazowieckiej. Bardzo wysoko kobiety oceniają Centrum Medyczne na Żelaznej w Warszawie i Gdańskie Uniwersyteckie Centrum Kliniczne. Nasz monitoring jest bardzo czuły na zmianę. Jedna osoba z personelu medycznego może zmienić koloryt danego szpitala. To oznacza, że trzeba cały czas pilnować jakości.
Fundacja Rodzić po Ludzku w tym roku obchodzi 25-lecie działalności. Od początku istnienia Fundacji prezeską jest Joanna Pietrusiewicz. Fundacja prowadzi regularny monitoring warunków panujących na oddziałach położniczych i walczy o kolejne reformy. Działaczki fundacji kilka lat temu otrzymały Nagrodę Światowej Organizacji Zdrowia za szczególny i innowacyjny wkład w rozwój działań na rzecz poprawy zdrowia. Otrzymaną nagrodę Fundacja przeznaczyła na prowadzenie, aktualizację i rozbudowę portalu GdzieRodzic.info. Jest to aktualna baza wszystkich oddziałów położniczo - ginekologicznych i noworodkowych w naszym kraju. Fundacja stworzyła też specjalną elektroniczną ankietę dla mam. Dzięki niej możliwy jest stały monitoring opieki okołoporodowej w aż 400 placówkach w Polsce. Wyniki ankiety jasno wskazują, gdzie istnieje potrzeba podjęcia interwencji. Pokazują, gdzie łamane jest prawo i gdzie Fundacja powinna skierować swoje kolejne kroki.