7 lipca 2020 roku Monica Ramirez trafiła do szpitala Corona Regional Medical Center w Kalifornii, ponieważ miała kłopoty z oddychaniem. Została przyjęta błyskawicznie i przewieziona na OIOM. Monica twierdzi, że niewiele pamięta ze swojego pobytu w placówce, poza tym, że dostała ten sam pokój na OIOM-ie, w którym zmarł jej ojciec trzy lata wcześniej.
Wszyscy myśleli, że mam urojenia. Płakałam i krzyczałam, ale przypomniałam sobie, że to był pokój mojego taty. Nie zapomniałam, gdzie zmarł mój ojciec
- wyjaśniła w rozmowie z Motherly. Dwa dni później otrzymała pozytywny wynik testu na COVID-19. 10 lipca Ramirez została podłączona do respiratora i przetransportowana do Loma Linda University Medical Center w regionie Inland Empire w Kalifornii. Kiedy stan Moniki się pogorszył, lekarze wykonali cesarskie cięcie. Ramirez odzyskała przytomność dopiero po dwóch tygodniach od porodu, a dopiero po tygodniu od wybudzenia się uzyskała negatywny wynik na obecność COVID i poznała swoją córkę.
Wtedy Monica dowiedziała się, że podczas intubacji lekarze wykonali jej cesarskie cięcie, aby uratować zarówno mamę, jak i dziecko. Emiliana miała dwa tygodnie, gdy do jej mamy dotarło, że dziewczynka jest już na świecie.
Kiedy się obudziłam, nie rozumiałam, co wszyscy do mnie mówią
- wyjaśniła Ramirez w rozmowie Motherly.
Byłam po prostu zdezorientowana. Myślałam, że jestem w ciąży. Pomyślałam: Co masz na myśli, mówiąc, że mam dziecko?
- opowiedziała. Na czacie wideo jej mąż próbował wyjaśnić, czego doświadczyła ona i jej córka.
Wtedy powiedział mi: Nie, pamiętasz? Nazwałaś Emilianę, zanim zachorowałaś? A ja nawet nie wiedziałam, że jestem chora. Nie wiedziałam, o czym mówi
- stwierdziła. Potrzebowała czasu, aby zrozumieć, co się wydarzyło. - Ja i Emiliana wiele przeszłyśmy - podkreśliła Ramirez. - Myślę, że w dniu, w którym zrozumiałam, że jestem mamą Emiliany, ona poczuła, że jest moją córką - wyznała kobieta. - Przygotowali mi wózek inwalidzki, łóżko szpitalne, chodzik, butlę z tlenem. A ja zrozumiałam, że mam noworodka i 12-latkę, która zaczęła korzystać z Zooma tego samego dnia, w którym wróciłam ze szpitala - opisywała.
Emiliana spędziła 55 dni na OIOM-ie, zanim wróciła do domu. U dziewczynki nie stwierdzono zakażenia koronawirusem.
Po roku od narodzin Emiliana ma się dobrze. Monica nadal walczy z konsekwencjami COVID-19. Często czuje się zmęczona. - Tracę siły, nawet gdy jest słonecznie. Nie mogę podnieść koca, aby powiesić go na sznurku i wysuszyć - wyjaśniła. Mimo to jest głęboko wdzięczna, że przeżyła.
Dziękuję Bogu każdego dnia, że mogę być z moimi dziećmi. Potrzebowały mnie. Wielu ludziom nie udało się przetrwać. To niesprawiedliwe. Ja mam szczęście
- opowiedziała. Ramirez nadal nie wie, gdzie zaraziła się COVID-19. Wspomina, że jakiś czas temu podczas zakupów inna klientka podeszła do niej i powiedziała, żeby zdjęła maskę.
Podeszła do mnie i powiedziała: Po prostu zdejmij maskę. Zdejmij to. Covid nie istnieje. To mistyfikacja. Byłam oszołomiona
- przyznała. Opowiedziała tej kobiecie swoją historię ze łzami w oczach i została wówczas przeproszona. - Uważajcie na siebie - apeluje Monica.