Turystyka porodowa kwitnie. Rosjanki wolą rodzić w USA nie tylko ze względu na podwójne obywatelstwo dziecka

Rosjanki wolą rodzić w USA. Chętnych na wycieczkę połączoną z porodem jest tak dużo, że w Miami na Florydzie powstała już "mała Rosja". Nie odstrasza ich nawet to, że koszt takiej podróży sięga 100 tys. dolarów.

W Stanach Zjednoczonych obowiązuje tzw. prawo ziemi. To oznacza, że dziecko urodzone na terytorium USA automatycznie otrzymuje amerykańskie obywatelstwo, niezależnie od tego, jakim paszportem legitymują się jego rodzice.

Dla Rosjan urodzenie dziecka w USA stało się symbolem statusu i dobrobytu. Taka wyprawa sporo kosztuje: za przelot, kilkumiesięczny pobyt w obcym kraju, opiekę lekarską i szpital trzeba zapłacić nawet po 100 tys. dolarów (340 tys. zł).

Poród w domu. Czym różni się od tego w szpitalu?

Mimo to, chętnych nie brakuje. - To naprawdę powszechne. Kiedy sama tu leciałam, na pokładzie było jeszcze z pięć takich kobiet - mówi 29-letnia Ekaterina Kuzniecowa w rozmowie z NBC News.

Paszport pod palmami

Główne powody, dla których ciężarne Rosjanki decydują się na długą podróż i rodzenie dzieci z dala od domu, to - według nich samych - nie tylko paszport dla dziecka, ale też wygoda i lepsze warunki dla matek. Kuzniecowa uważa, że lekarze w USA są lepiej wyedukowani. Nie bez znaczenia jest także klimat i pogoda, która jest istotna zwłaszcza zimą - w Miami jest po prostu cieplej i przyjemniej.

O tym, jak wiele Rosjanek decyduje się na taki krok, świadczy to, że okolica Sunny Isles Beach (Miami), gdzie najchętniej się zatrzymują, jest już nazywana "Małą Rosją". Nie brakuje w niej rosyjskich sklepów, punktów usługowych czy lekarzy i prawników mówiących w ich języku, dzięki czemu czują się pod tym względem "jak u siebie".

Powstały już nawet firmy, które zajmują się wyłącznie organizowaniem takich wyjazdów. Ceny wycieczek połączonych z porodem wahają się w nich od 50 do 100 tys. dolarów. Klientek mają sporo, w tym stałych - aż 30 proc. z nich decyduje się na rodzenie w USA kilkakrotnie, przy każdej ciąży.

"Magnes na nielegalnych imigrantów"

Ich działalność jest legalna, podobnie jak zorganizowany prywatnie przyjazd do USA w celu urodzenia dziecka, bo prawo ziemi (automatyczne obywatelstwo dla dzieci urodzonych na terytorium danego państwa) jest zapisane w amerykańskiej konstytucji (14 poprawka). Nie każdemu jednak się ono podoba. Jego przeciwnikiem jest m.in. prezydent USA, Donald Trump.

Jeszcze w trakcie kampanii przedwyborczej mówił o tym, że Stany powinny odejść od przyznawania obywatelstwa z uwagi na miejsce narodzin. Według niego to "największy magnes przyciągający nielegalnych imigrantów".  

Co ciekawe, on sam może na tym jednak korzystać. Serwis Daily Beast wyśledził, że apartamenty w Miami, które ciężarne Rosjanki wynajmują najchętniej na okres ciąży i połogu, mieszczą się w należących do Trump Organization budynkach. Portal zaznacza, że o ile bezpośrednio zarabiają na nich prywatni właściciele lub najemcy poszczególnych mieszkań, to w przypadku pobliskiego Trump International Beach Resort pieniądze z najmu powinny trafiać już do przedsiębiorstwa obecnego prezydenta USA.

Zobacz też:

Co dziesiąty polski noworodek jest wcześniakiem. 'Lekarze mówili, że gdyby nie sprzęt WOŚP, nie uratowaliby tych dzieci'

Irytujące dziecko na spotkaniu towarzyskim dorosłych? "Koleżanka bez zapowiedzi zawsze przychodzi z córką"

Więcej o:
Copyright © Agora SA