Ciężka choroba uniemożliwiła jej ciążę. Przyjaciółka adoptowała... jej zarodki. Dziś jest mamą bliźniaków

Niewiele osób wie o tym, że można adoptować... zarodek. Co jednak, jeśli kobieta, która chciałaby to zrobić, jest chora, a lekarstwa które bierze, uniemożliwiają jej donoszenie ciąży?

Jourdan Moore miała kochającego męża i opiekuńczych przyjaciół. Do szczęścia brakowało jej własnego potomstwa, o którym nieustannie marzyła. Niestety, kobieta była chora na chorobę Leśniowskiego-Crohna - przewlekłe zapalenie jelit.

Toksyczny lek

Lekiem na tę przypadłość jest metotreksat, środek, który jest na tyle toksyczny, że jego stężenie we krwi musi być stale monitorowane przez lekarzy. Kobiety, chcące zajść w ciążę, muszą całkowicie odstawić ten środek, ponieważ może on powodować poważne zaburzenia w rozwoju płodu, począwszy od wad układu nerwowego, na deformacjach fizycznych skończywszy.

Surogatka

Szczęście uśmiechnęło się do 32-latki. Hollie Mentesana, matka dwójki dzieci i najlepsza przyjaciółka Jourdan, postanowiła zostać surogatką pani Moore. Embriony użyte w zabiegu in vitro zostały zaadoptowane od anonimowej pary. 

Wcześniaki

Ciąża Hollie przebiegała wzorcowo do 23 tygodnia. Wtedy właśnie kobieta zaczęła czuć się na tyle źle, że trafiła do szpitala. Na początku lekarze podejrzewali zakażenie pęcherza moczowego. Kiedy jednak okazało się, że kobieta ma pełne, 10-centymetrowe rozwarcie szyjki macicy, natychmiast zaordynowali poród przez cesarskie cięcie.

 

Okazało się, że zamiast jednego dziecka, Hollie urodziła bliźnięta. Szanse na przeżycie Jaxsona i Cadence były niewielkie, ponieważ ich organy wewnętrzne nie były w pełni rozwinięte. Dzieci przebywały w inkubatorach, z których do domu zabrano je po 98 dniach.

Pierwsze urodziny

Obecnie bliźnięta świętują swoje pierwsze urodziny. Jaxon, ze względu na powikłania po retinopatii, musi nosić okulary. Jego siostra Cadence cierpi na przewlekłą chorobę płuc. Dzieci poddawane są regularnej rehabilitacji, która wspomaga ich rozwój.

Jourdan nie czuje się mniej związana z bliźniętami przez to, że nie jest ich biologiczną matką:

Jako matka adopcyjna nigdy nie miałam szansy poczuć kopnięć dzieci w brzuchu. Każdego dnia miałam z nimi pięciogodzinny kontakt, skóra przy skórze, więc byłam w stanie stworzyć z nimi więź, nawet w tak wczesnym wieku.

To też może cię zainteresować:

"Masz za mały brzuch". Przez całą ciążę żyła w strachu czy jej dziecko urodzi się zdrowe

Zrobiła córce szkolne zdjęcie. Nie wiedziała, że będzie ostatnim. Skleiła je z czymś, co ściska za gardło

Te maluchy uwielbiają się przytulać

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.