Zdaniem dra Michela Odenta, stopniowo odbiera się matkom główną rolę podczas porodu. Na setkach dostępnych w internecie filmików z porodów domowych widać, że kobiecie towarzyszą co najmniej dwie - cztery osoby i kamera. - Rodząca nie ma potrzeby bycia otoczoną przez ludzi. Aby urodzić, musi czuć się bezpieczna, znajdować się w ciepłym miejscu i nie może czuć się obserwowana - tłumaczy. Zdaniem położnika poród przebiega wiele lepiej, jeśli rodzącej towarzyszy jedynie nienarzucająca się położna.
- Poród jest trudny a dodatkowo utrudniają go kulturowe rytuały - uważa Michel Odent. Jeszcze niedawno w szpitalach noworodki były zabierane z sal, gdzie leżały matki na oddziały noworodkowe i trafiały pod opiekę pielęgniarek. Dzięki badaniom sytuacja się zmieniła i dziś wiadomo, że najpóźniej w godzinę od porodu należy przystawić dziecko do piersi aby rozpoczęła się laktacja a ciało noworodka powinno być skolonizowane przez bakterie pochodzące z ciała matki.
W zrozumieniu fizjologii porodu pomaga też wiedza o aktywności kory nowej, zwanej inaczej neokorteksem. Odpowiada ona za racjonalność, myślenie i czynności intelektualne. - Poród nie zależy od woli, więc przeszkadza w nim wszystko co wiąże się z pobudzeniem neokorteksu - wyjaśnia lekarz. - Natura znalazła jednak na to sposób - podczas porodu neokorteks przestaje działać - tłumaczy naukowiec. - Dlatego rodząca powinna być chroniona przed używaniem racjonalnego języka, zadawaniem pytań, które zmuszają do logicznego myślenia. Rozmowa podczas porodu jest wyzwaniem podobnym do sytuacji, w której w czasie uprawiania seksu próbowalibyśmy omawiać menu na przyjęcie.
- Nową korę pobudza też światło. Gdy jest go mało, nasz organizm wydziela hormon zwany melatoniną, która pomaga w zasypianiu i ogranicza aktywność neokorteksu. Dlatego najlepiej, by poród odbywał się przy świetle przytłumionym - sugeruje Odent. Do tego praktyka porodowa często sprzyja stresowi: kobieta rodzi w świetle jarzeniówek, w asyście kilku osób, czasami nawet kogoś z rodziny z kamerą. Tymczasem rodząca kobieta, aby urodzić, musi czuć się bezpieczna, znajdować się w ciepłym miejscu i nie czuć się obserwowana - tłumaczy lekarz.
Nowa teoria mówi też o tym, że podczas porodu niewskazane jest działanie adrenaliny (zwanej hormonem stresu i ucieczki) a należy pobudzać naturalnie oksytocynę, czyli "hormon miłości", bez którego nie dojdzie do porodu. Kiedy ssaki, w tym także ludzie, uwalniają adrenalinę, nie mogą wydzielać oksytocyny. - Adrenalina wyzwala się w sytuacjach stresowych - gdy jesteśmy przestraszeni, zmarznięci albo czujemy się obserwowani. W takich sytuacjach nie będziemy uwalniać oksytocyny niezbędnej do porodu.
Zdaniem Odenta narodziny człowieka coraz bardziej zależą od techniki i umiejętności specjalistów, a coraz mniej od fizjologii i instynktu samej kobiety. Coraz więcej dzieci przychodzi na świat przez cesarskie cięcie, co może świadczyć o lekceważeniu roli fizjologii w porodzie. Z danych fundacji "Rodzić po ludzku" wynika, że tylko 5 proc. wszystkich porodów stanowią porody naturalne. W 2010 roku jedna trzecia dzieci w Polsce urodziła się przez cięcie cesarskie.