Sklep: Jesteś w ciąży? Zapraszamy do kasy bez kolejki. Ludzie: Było nóg nie rozkładać

Sieć drogerii zachęca przyszłe matki, aby u nich robiły zakupy poza kolejką. I wywołuje dyskusję: czy naprawdę przepuszczanie ciężarnej w kolejce to coś wyjątkowego? Po rozmowie z kilkoma matkami okazuje się, że tak.
W ciąży i w kolejce? W ciąży i w kolejce? Grafika: Arkadiusz Gadaliński

"Jesteś w ciąży? Zapraszamy do kasy bez kolejki" - pisze drogeria. A ludzie dyskutują. Jest o czym: "usłyszałam, że było nóg nie rozkładać"

Sieć drogerii zachęca przyszłe matki, aby u nich robiły zakupy poza kolejką. I wywołuje dyskusję: czy naprawdę przepuszczanie ciężarnej w kolejce to coś wyjątkowego? Po rozmowie z kilkoma matkami okazuje się, że tak.

Kobietom w ciąży, ale też niepełnosprawnym, seniorom należy się specjalne traktowanie w przestrzeni publicznej. Wynika to z norm społecznych, a także z dobrego wychowania. Czasami nawet z przepisów, np. w komunikacji miejskiej, gdzie są wyznaczone miejsca dla ciężarnych/seniorów, a obowiązkiem podróżnych jest udostępnienie tego miejsca tym, dla których zostało przeznaczone.

Plakat drogerii z hasłem "Jesteś w ciąży? Zapraszamy bez kolejki" sygnalizuje, że to, co powinno być oczywiste, w praktyce wcale takie nie jest. Internautki się dziwią, jedna publikuje plakat drogerii w serwisie społecznościowym i pyta: A od kiedy to wolno brandować normy społeczne?

Kiedy dyskutowaliśmy w redakcji gazety na temat tego, czy przyszłe matki chętnie dostrzega się w kolejkach w supermarketach, na poczcie, w przychodni, jedna z redaktorek parsknęła śmiechem:  - Co tam drogeria. W przychodniach jest lincz, jak się na badania ciężarne "wpychają". Kolejna dodała:

Przepuszczanie ciężarnych to nie jest norma. W przychodni też jest niby tabliczka, ale ciężarne łatwo nie mają. Dziś byłam świadkiem. Aż przykro. Moją koleżankę, jak była w ciąży, od "500 plus" w przychodni w kolejce wyzywali.

Poprosiliśmy kilka mam, aby opowiedziały nam o tym, czy łatwo im było funkcjonować w przestrzeni publicznej w zaawansowanej ciąży. Dowiedzieliśmy się, że "najgorzej jest na Poczcie Polskiej", że gdyby nóg nie rozkładały, to by nie miały problemu, że ludzie, jak widzą "wpychającą się do kolejki" ciężarną, to mruczą coś pod nosem, jedna z mam usłyszała: "ciekawe, jak z takim brzuchem ma siłę wałęsać się po centrum handlowym". Co jeszcze?

Przyszła matka w przestrzeni publicznej Przyszła matka w przestrzeni publicznej fot: archiwum prywatne

Joanna: mama czterolatki i dwulatka

Jeszcze przed ciążami wiele się nasłuchałam o "starych babach", że to one są najgorsze, że to one nigdy nie przepuszczą w kolejce na badania w przychodni czy na poczcie. Moje doświadczenia są jednak inne. Jeśli ktokolwiek już zauważał mój stan zaawansowanej ciąży, były to najczęściej kobiety. Ale nie młode dziewczyny, im było obojętne, czy stoję, siedzę, leżę. Byłam dla nich przezroczysta.

Moje najgorsze doświadczenie? Jechałam warszawskim metrem. Godziny szczytu, lato, duchota, ścisk taki, że nie dało się ruszyć, dosłownie. Mój wystający wielki brzuch cały czas trącał telefon młodego człowiek, który siedział i wpatrywał się w ekran. Na oko 20-letni chłopak. Ani razu nie podniósł wzroku, aby sprawdzić, co mu wciąż tę komórkę tak trąca. Był tak pochłonięty wirtualnym światem, że jestem prawie pewna, że kompletnie nie miał pojęcia, że stoi nad nim ciężarna i ledwo dyszy. W pewnym momencie musiałam poprosić o miejsce, zrobiło mi się słabo. Wstała kobieta w wieku mojej mamy. Młody mężczyzna nadal wpatrywał się w ekran swojego smartfona.

Moje kolejne smutne doświadczenie jest związane z sytuacją "klucze u ochrony". Będąc w centrum handlowym w Kielcach, wybrałam się w zaawansowanej ciąży i z małym dzieckiem pod pachą do toalety w celu przewinięcia córki. Po przemierzeniu kilometrów korytarzy, kiedy dotarłam już do pokoju rodzinnego, okazało się, że jest zamknięty.

Zobaczyłam taką informację:

Młoda matka w przestrzeni publicznejfot: archiwum prywatne

Kilkanaście kolejnych minut spędziłam na poszukiwaniu ochroniarza. Kiedy zapytałam, dlaczego pokój dla rodziców jest zamknięty, podczas gdy wiadomo, że jest potrzebny najczęściej w sytuacjach nagłych, dowiedziałam się, że musi tak być, bo w przeciwnym razie "wchodzą tam młodziaki i kopulują".

Przyszłe matki w przestrzeni publicznej Przyszłe matki w przestrzeni publicznej fot: archiwum prywatne

Karolina: mama rocznego synka

Gdy pojawił się brzuch, ok. piątego miesiąca, raczej ustępowano mi miejsca w komunikacji miejskiej, podobnie było w przychodniach, sklepach. Co ciekawe, częściej zauważały to kobiety i jak dla mnie to wyraz kobiecej solidarności. Kilka dni temu wybrałam się do przychodni na pobranie krwi. Nagle pojawiła się kobieta w ciąży, która zakomunikowała pacjentom, że chciałaby skorzystać z przywileju "w pierwszej kolejności". Nie muszę pisać, jaka była reakcja, nikt nie skomentował "jasne, proszę wchodzić", każdy coś tam sobie pomruczał pod nosem, mimo że na drzwiach widniała tabliczka z informacją o przywileju. Taki smutny obrazek z polskiej poczekalni.

Myślę, że akcja drogerii z wywieszeniem plakatu z hasłem: "Jesteś w ciąży? Zapraszamy bez kolejki" jest potrzebna, ale też uwłaczająca kobietom w ciąży. Smutne jest to, że nadal takie podstawy dobrego wychowania i szacunku do drugiego człowieka trzeba przypominać. Szczególnie w państwie, w którym zachęca się kobiety do rodzenia za wszelką cenę. Ale wiadomo: "Rozłożyła nogi, to teraz niech nie narzeka" - bo z takim hasłem spotkałam się niejednokrotnie. I co z tego, że w formie niby żartu.

Przyszłe matki w przestrzeni publicznej Przyszłe matki w przestrzeni publicznej Fot. Wojtek Krosnowski

Natalia: mama rocznego chłopca

Wcale nie powiedziałabym, że przepuszczanie kobiet w ciąży w kolejce jest takie oczywiste. Rossmann jest jedynym miejscem, gdzie za każdym razem kasjerka bądź kasjer zapraszali, mówiąc "pani podejdzie bez kolejki", i w ogóle nie było dyskusji. W innych sklepach zazwyczaj stałam, bo ludzie byli bardzo zainteresowani oglądaniem sufitu i swoich zakupów w koszyku i pewnie dlatego nie zauważali mojego brzucha, a ja nie potrafię się przepychać i wymagać przepuszczania.

Przyszła mama w przestrzeni publicznej Przyszła mama w przestrzeni publicznej fot: archiwum prywatne

Aleksandra: mama siedmiolatka i dwulatki

Ach, ciąża i przepuszczanie w kolejkach, ustępowanie miejsca. To temat rzeka i źródło wielu anegdot.

Pierwsza lepsza: Cztery ciężarne, w końcówce ciąży, czekają pod gabinetem zabiegowym. Wpada pan biznesmen i pyta, czy go przepuścimy, bo się spieszy.

Pod koniec ciąży, kiedy chciałam usiąść, a nie miałam gdzie, po prostu prosiłam konkretne osoby, żeby ustąpiły mi miejsce. Tak samo w sklepach w kolejce do kasy, chociaż nieraz słyszałam teatralnym szeptem wypowiadane komentarze, że "ciekawe, że jakoś z tym brzuchem ma siłę wałęsać się po centrum handlowym". A każdy, kto był w ciąży, wie, że mniej się kobieta z brzuchem męczy, jak się toczy, niż kiedy stoi w miejscu.
Same plakaty nie wystarczą, bo przekładają na kobietę konieczność zasugerowania, że ta jest w ciąży. To ona się upomina, w oczach kolejkowiczów "wpycha". W takich sytuacjach dodałabym jeszcze do plakatu czujność obsługi. A jeśli jest duża kolejka, zadawanie raz na jakiś czas przez kasjera pytania: "Czy mamy w kolejce panie w ciąży? Jeśli tak, to zapraszam do kasy".

Przyszła matka w przestrzeni publicznej Przyszła matka w przestrzeni publicznej fot: archiwum prywatne

Natalia: mama czterolatki i dwulatka

Przepuszczanie osób uprzywilejowanych (kobiet w ciąży, osób starszych, inwalidów, osób z małymi dziećmi) z jednej strony jest oczywiste, z drugiej - różnie to bywa. Nie traktuję akcji Rossmanna jako wyróżnienia, przywileju - raczej jako przypomnienie obowiązujących zasad. W wielu miejscach są kasy uprzywilejowane, gdzie można ominąć stojące w kolejce osoby, akcja drogerii nie wydaje mi się czymś wyjątkowym.
Nie jestem osobą, która przepycha się łokciami, gdy czułam się na siłach, normalnie stałam w kolejce. Ale były takie sytuacje, gdy musiałam iść na zakupy, a nie dawałam rady ustać w długiej kolejce - wtedy korzystałam z przywileju bycia obsłużoną poza kolejką, a informacja, że są kasy, przy których mogę to zrobić (a inne stojące w niej osoby powinny być tego świadome), ułatwiała sprawę, nie czułam się jak intruz.
Przyszła mama w przestrzeni publicznej Przyszła mama w przestrzeni publicznej fot: archiwum prywatne

Paulina, mama dwulatki

Jak dla mnie taki plakat i uwaga ekspedientów są bardzo potrzebne. Będąc w ciąży, nawet bardzo zaawansowanej, zawsze stałam w kolejkach i nigdy nie prosiłam o to, żeby mnie ktoś przepuścił. Szczerze powiedziawszy, taka prośba była dla mnie zawsze trochę krępująca, więc wolałam sobie oszczędzić i jej, i ewentualnych przepychanek słownych (nasłuchałam się o nich od koleżanek), i po prostu czekać na swoją kolej. Zawsze miło wspominałam jednak, jeśli ekspedientki zauważały moją obecność w kolejce i prosiły, żebym podeszła do kasy wcześniej (dzięki H&M!).

Najgorsze doświadczenie ze staniem w kolejce mam niestety z Poczty Polskiej. Kilka razy stałam tam w długiej kolejce kompletnie niewidzialna dla innych ludzi. Raz nawet - pod koniec ciąży - za trzema matkami z dziećmi w wózkach, które przecież musiały wiedzieć, że lekko mi nie jest.

Powinno cię również zainteresować:  Jak wygląda siedzenie matek w domach? SPRAWDZAMY I LICZYMY GODZINY "NICNIEROBIENIA"

grafika: Marta Kondrusik


Copyright © Agora SA