Izabela Żak: Spłacam dług. Kiedyś ktoś pomógł mi wyjść z takiego stanu, w którym nie mogłam normalnie funkcjonować. Ktoś mnie przekonał, że to nie musi tak być, że kobieta po porodzie wycofuje się z życia, boi się wyjść na spacer, porusza się tylko po wyznaczonych trasach z regularnie rozmieszczonymi toaletami, nie ma przyjemności z seksu. I ja teraz pracuję z kobietami, pomagając im wrócić do stanu sprzed ciąży.
80 proc. rodzących doznaje mniejszego lub większego urazu podczas porodu (i nie mówię tu jedynie o porodzie drogami i siłami natury). Ich skutkiem może być wysuwanie się, wypadanie narządu rodnego, nietrzymanie moczu, kału i gazów, niechęć do seksu, brak orgazmów, zaburzenia czucia w okolicach intymnych.
Ale nie tylko. Organizm zapamiętuje ból, cięcie, ciągnięcie blizny. Zaczyna się bronić, przybiera pozycje, które w danym momencie chronią przed dyskomfortem, ale nie wpływają dobrze na postawę ciała. Zmienia się ułożenie miednicy. Jeśli się tego nie naprawi odpowiednią terapią, z czasem dochodzi do przeciążeń w obrębie miednicy, bioder, kolan, kręgosłupa. Pojawiają się problemy, z którymi idziemy do ortopedy. Rzadko kto ich źródło widzi w miednicy.
Miednica podtrzymuje całą górną część ciała. Rozkłada napięcia, steruje ruchem. Ta złożona z kości misa oparta na biodrach jest od wewnątrz wyścielona trzema warstwami mięśni. Najniższa warstwa to zwieracze cewki moczowej i odbytu. Najistotniejsze mięśnie to jednak druga i trzecia, najgłębiej położona warstwa - podtrzymują narządy wewnętrzne (także pęcherz i macicę) jak sprężysty hamak, reagują na przeciążenia, np. przy kaszlu czy dźwiganiu. Są też łącznikiem między mięśniami brzucha i tymi, które podtrzymują kręgosłup.
Fizjoterapeuta może to stwierdzić różnymi metodami. O wydolności mięśni dna miednicy doświadczonemu specjaliście wiele mówi postawa, wydolność przy wykonywaniu niektórych ćwiczeń, sposób poruszania się, chodzenia, siedzenia, nawet tembr głosu.
Tak. Zanim przeszłam własną terapię, mówiłam tak, że gdy rozmawiałam przez telefon z kimś obcym, musiałam czasem tłumaczyć, że nie jestem dzieckiem. Jestem drobna, nie wyglądam na specjalnie silną, jednak wewnętrzna siła emanuje z postawy. Kroki są pewne, głowa uniesiona. Osoby z mocną miednicą to nie typ ofiary narażony na ataki np. złodziei czy agresorów. Ta moc to bezpieczeństwo.
Są proste ćwiczenia, które można robić wiele razy dziennie. Nikt nawet nie będzie wiedział, że je wykonujesz. Nie ma to nic wspólnego z ćwiczeniami, jakie wciąż zaleca się w poradnikach i - niestety! - w wielu gabinetach ginekologicznych. Tu nie chodzi o powstrzymywanie strumienia moczu ani o ćwiczenie zwieraczy. Kegel się chyba w grobie przewraca, nigdzie ani słowem nie wspomniał o zaciskaniu zwieraczy, czyli tej najbardziej zewnętrznej, najniższej warstwy mięśni. Chodzi o położone głęboko w miednicy mięśnie jej dna. Najlepiej zacząć z fizjoterapeutą lub dobrze wyszkoloną położną. Niestety w Polsce nikt nie zajmuje się rehabilitacją po porodzie, nie zaleca terapii. Aby przygotować program terapeutyczny i szkoleniowy dla kobiet, staram się o dofinansowanie z Unii Europejskiej.
Mało tego - jeśli z tego prawa nie skorzysta, płaci za poród. Francuzi, Niemcy przeliczyli, że leczenie skutków osłabienia mięśni dna miednicy jest dużo bardziej kosztowne niż zapobieganie im. W Australii opieka nad kobietą i jej dnem miednicy trwa jeszcze kilka miesięcy po porodzie. W Polsce panuje chyba przekonanie, że po porodzie kobieta nie powinna już niczego oczekiwać od życia. Tymczasem proste i nic niekosztujące ćwiczenia mogą przywrócić kobiecie wolność, radość życia i poprawić jej życie seksualne, nawet w porównaniu z tym, jak było przed ciążą.
Dziesięć lat. Chciałabym już, żeby ktoś przejął pałeczkę i uczył następne osoby. Jestem pewna, że napęd do tego, co zrobiłam i robię, biorę z tej mojej własnej, wypracowanej siły. Uparłam się. Z jednym dzieckiem u piersi, drugim biegającym dwulatkiem uczyłam się niemieckiego, żeby móc skorzystać ze szkolenia w Szwajcarii. Wiele osób mi pomogło w realizacji tego celu, zwłaszcza Wiola Winiarz, z którą razem prowadzimy zajęcia. Piszę doktorat, prowadzę terapię i warsztaty. Kobiety mają w sobie wielką siłę. Tylko muszą ją odkryć.
Upewnij się, czy siedzisz na guzach kulszowych. To te kości, które wyczujesz, podkładając ręce pod pośladki, mniej więcej po środku każdego z nich. Teraz wyobraź sobie, że - bez napinania pośladków! - minimalnie, choć o milimetr zbliżasz do siebie guzy kulszowe, używając mięśni dna miednicy. Rozluźnij je. W taki sam sposób spróbuj choć o milimetr zbliżyć do siebie spojenie łonowe i kość krzyżową, czyli swój przód i tył. Pora uruchomić wyobraźnię. Pomyśl, że w twojej miednicy jest kwiat o czterech płatkach: dwa są po bokach, jeden z przodu i jeden z tyłu. To te płatki przesuwałaś przed chwilą siłą wewnętrznych mięśni. Użyj ich: stul płatki w pączek i pociągnij lekko ku górze. Rozluźnij się. Ćwicz codziennie, zrywając 200 kwiatków, ale po 6-10 powtórzeń, co godzinkę. Rób "kwiatek" także, gdy musisz kichnąć albo dźwignąć!
*Izabela Żak fizjoterapeutka, trenerka metody Corefit System i Cantienica - Trening Dna Miednicy